środa, 19 października 2022

„Gestapo. Mity i prawda o tajnej policji Hitlera”. Autor: Frank McDonough

 

Frank McDonough „Gestapo. Mity i prawda o tajnej policji Hitlera”

Wydawca Publicat S.A., Poznań-Wrocław 2016

Brytyjski profesor historii przedstawił interesujące opracowanie popularnonaukowe nt. budzącej grozę (i odrazę) nazistowskiej instytucji. Administracyjne usytuowanie Gestapo (skrót niemieckiej nazwy „Tajna Policja Państwowa”) podlegało od 1933 r. kilku zmianom, aż w 1939 r. Gestapo stało się jednym z czterech członów Głównego Urzędu Bezpieczeństwa Rzeszy (RSHA). Pozostałymi były: Policja Porządkowa (Orpo), Policja Kryminalna (Kripo) i Służba Bezpieczeństwa (SD). Całość nadzorował omówiony tu już poprzednio Heinrich Himmler, zaś szefem Gestapo został w 1936 r. Heinrich Müller. Pierwszy zmarł w 1945 r. w alianckiej niewoli śmiercią samobójczą (wersja oficjalna), drugi zaś przepadł bez wieści – najprawdopodobniej, uchodząc incognito z Berlina w ostatnich dniach wojny, zginął pod radzieckim ostrzałem artyleryjskim. Analizę działalności Gestapo autor ogranicza do obszaru III Rzeszy. O terenach leżących poza granicami Niemiec nadmienia tylko przy okazji, wspominając o Einsatzgruppen SS oraz o hitlerowskich obozach śmierci w okupowanej Polsce.

Policja polityczna, bo taką właśnie było Gestapo, miała za zadanie pilnować przestrzegania prawa ustanowionego pod rządami Hitlera. Autor owe przepisy prawa – coraz bardziej drakońskie w miarę upływu lat wojny – wymienia i komentuje. Prezentuje również sylwetki gestapowców. Na stanowiskach kierowniczych bywali nimi funkcjonariusze dobrze wykształceni, nierzadko prawnicy ze stopniami doktorskimi. Dużym walorem książki jest przedstawienie praktycznej strony działalności Gestapo. Autor dotarł do ocalałych materiałów źródłowych i na ich podstawie opisał konkretne postępowania dochodzeniowo-śledcze (prowadzone wobec konkretnych osób), łącznie z ich wynikami, czyli losami ofiar. Postępowania te były prowadzone z niemiecką dokładnością, zdarzało się, iż wobec braku dowodów winy bywały nawet umarzane. Tym m.in. Gestapo różniło się od swojego radzieckiego odpowiednika. W ZSRR policja polityczna stosowała zasadę najpierw aresztowania człowieka, a dopiero potem wyszukiwania nań odpowiedniego paragrafu – kto w te tryby trafił, już raczej nie mógł liczyć na uwolnienie. Zgodnie z zakresem czynności Gestapo autor przedstawia i na podstawie konkretnych, reprezentatywnych przypadków opisuje:

·       represje wymierzane (nierównomiernie) w działalność Kościołów i związków wyznaniowych,

·       zwalczanie komunistów,

·       tropienie i eliminowanie elementów arbitralnie uznanych za aspołeczne, w tym: osób upośledzonych psychicznie, kryminalistów-recydywistów, nieformalnych grup młodzieżowych, osób siejących defetyzm (np. krytycznie wypowiadających się o polityce Hitlera), Cyganów i  homoseksualistów; ciekawostką jest, że do tej ostatniej grupy zaliczono wyłącznie pederastów, natomiast restrykcje nie dotyczyły lesbijek - cyt., str. 158: …wbrew obiegowej opinii kobiecy homoseksualizm nigdy nie został uznany w Niemczech za niezgodny z prawem,

·       prześladowanie i eksterminację niemieckich Żydów; opisane jest też zróżnicowane podejście władz do dwóch kategorii tzw. mieszańców, z których część zdołała uniknąć deportacji do obozów śmierci.

Wszystko to autor przedstawia w kontekście dłuższej historii Niemiec, tak więc czytelnik dostrzega również postępującą ewolucję polityki państwa. Na obszarze Rzeszy gestapowcy cieszyli się dużym zaufaniem społecznym, wyrażanym m.in. „obywatelskimi” donosami, których tylko niewiele miało za przyczynę porachunki osobiste. W ostatnim rozdziale czytamy o powojennych losach tych gestapowców, którzy nie zginęli podczas wojny. Większość uniknęła kary, albo otrzymała ją w wymiarze niewspółmiernie (wobec winy) niskim. Autor opisuje konkretne przypadki postępowań przed sądami alianckimi, a później Republiki Federalnej Niemiec. Podkreśla, iż denazyfikację na o wiele większą skalę przeprowadzono w b. Niemieckiej Republice Demokratycznej. Bierność zaś po stronie zachodniej uzasadniano zimną wojną i możliwością stania się RFN państwem frontowym. Autor docenia starania nielicznych prawników RFN emocjonalnie zaangażowanych w wytropienie i skazanie przestępców wojennych. M.in. dzięki informacji otrzymanej od jednego z nich wywiad izraelski ujął na terenie Argentyny Adolfa Eichmanna, szefa „sekcji żydowskiej” w centrali Gestapo w Belinie.

PS.1. Książka jest wydana starannie, błędów redakcyjnych (co nieraz na blogu wytykam) nie dostrzegłem. Zauważyłem natomiast brak zasady spójności w nazewnictwie miast III Rzeszy, mających polskie tłumaczenia. W tekście występują Monachium (a nie München), Kolonia (a nie Köln), Lipsk (a nie Leipzig). I prawidłowo. To czemu zatem na str. 50 czytamy o Breslau (a nie o Wrocławiu) oraz o Oppeln (a nie o Opolu)?

PS.2. Wspomnianych Einsatzgruppen SS dotyczyć będzie książka polecana tu już następnym razem. A o funkcjonowaniu hitlerowskich obozów śmierci obszernie traktuje m.in. opracowanie pt. „Holokaust. Nowa historia”, autor Laurence Rees (omówione na blogu, dostęp poprzez katalog L-Ż lub katalog tematyczny 7).