Frank
McDonough „Gestapo. Mity i prawda o tajnej policji Hitlera”
Wydawca
Publicat S.A., Poznań-Wrocław 2016
Brytyjski
profesor historii przedstawił interesujące opracowanie popularnonaukowe nt. budzącej
grozę (i odrazę) nazistowskiej instytucji. Administracyjne usytuowanie Gestapo
(skrót niemieckiej nazwy „Tajna Policja Państwowa”) podlegało od 1933 r.
kilku zmianom, aż w 1939 r. Gestapo stało się jednym z czterech
członów Głównego Urzędu Bezpieczeństwa Rzeszy (RSHA). Pozostałymi były: Policja
Porządkowa (Orpo), Policja Kryminalna (Kripo) i Służba Bezpieczeństwa (SD).
Całość nadzorował omówiony tu już poprzednio Heinrich Himmler, zaś szefem
Gestapo został w 1936 r. Heinrich Müller. Pierwszy zmarł w 1945 r.
w alianckiej niewoli śmiercią samobójczą (wersja oficjalna), drugi zaś przepadł
bez wieści – najprawdopodobniej, uchodząc incognito z Berlina
w ostatnich dniach wojny, zginął pod radzieckim ostrzałem artyleryjskim. Analizę
działalności Gestapo autor ogranicza do obszaru III Rzeszy. O terenach
leżących poza granicami Niemiec nadmienia tylko przy okazji, wspominając o Einsatzgruppen SS
oraz o hitlerowskich obozach śmierci w okupowanej Polsce.
Policja
polityczna, bo taką właśnie było Gestapo, miała za zadanie pilnować
przestrzegania prawa ustanowionego pod rządami Hitlera. Autor owe przepisy
prawa – coraz bardziej drakońskie w miarę upływu lat wojny – wymienia i komentuje.
Prezentuje również sylwetki gestapowców. Na stanowiskach kierowniczych bywali
nimi funkcjonariusze dobrze wykształceni, nierzadko prawnicy ze stopniami
doktorskimi. Dużym walorem książki jest przedstawienie praktycznej strony
działalności Gestapo. Autor dotarł do ocalałych materiałów źródłowych i na
ich podstawie opisał konkretne postępowania dochodzeniowo-śledcze (prowadzone wobec
konkretnych osób), łącznie z ich wynikami, czyli losami ofiar. Postępowania
te były prowadzone z niemiecką dokładnością, zdarzało się, iż wobec braku
dowodów winy bywały nawet umarzane. Tym m.in. Gestapo różniło się od swojego
radzieckiego odpowiednika. W ZSRR policja polityczna stosowała zasadę najpierw
aresztowania człowieka, a dopiero potem wyszukiwania nań odpowiedniego
paragrafu – kto w te tryby trafił, już raczej nie mógł liczyć na
uwolnienie. Zgodnie z zakresem czynności Gestapo autor przedstawia i na
podstawie konkretnych, reprezentatywnych przypadków opisuje:
·
represje
wymierzane (nierównomiernie) w działalność Kościołów i związków
wyznaniowych,
·
zwalczanie
komunistów,
·
tropienie
i eliminowanie elementów arbitralnie uznanych za aspołeczne, w tym:
osób upośledzonych psychicznie, kryminalistów-recydywistów, nieformalnych grup
młodzieżowych, osób siejących defetyzm (np. krytycznie wypowiadających się
o polityce Hitlera), Cyganów i homoseksualistów; ciekawostką jest,
że do tej ostatniej grupy zaliczono wyłącznie pederastów, natomiast restrykcje
nie dotyczyły lesbijek - cyt., str. 158: …wbrew obiegowej opinii
kobiecy homoseksualizm nigdy nie został uznany w Niemczech za niezgodny z prawem,
·
prześladowanie
i eksterminację niemieckich Żydów; opisane jest też zróżnicowane
podejście władz do dwóch kategorii tzw. mieszańców, z których część
zdołała uniknąć deportacji do obozów śmierci.
Wszystko
to autor przedstawia w kontekście dłuższej historii Niemiec, tak więc
czytelnik dostrzega również postępującą ewolucję polityki państwa. Na obszarze
Rzeszy gestapowcy cieszyli się dużym zaufaniem społecznym, wyrażanym m.in.
„obywatelskimi” donosami, których tylko niewiele miało za przyczynę porachunki
osobiste. W ostatnim rozdziale czytamy o powojennych losach tych gestapowców,
którzy nie zginęli podczas wojny. Większość uniknęła kary, albo otrzymała ją w wymiarze
niewspółmiernie (wobec winy) niskim. Autor opisuje konkretne przypadki
postępowań przed sądami alianckimi, a później Republiki Federalnej
Niemiec. Podkreśla, iż denazyfikację na o wiele większą skalę
przeprowadzono w b. Niemieckiej Republice Demokratycznej. Bierność zaś
po stronie zachodniej uzasadniano zimną wojną i możliwością stania się RFN
państwem frontowym. Autor docenia starania nielicznych prawników RFN
emocjonalnie zaangażowanych w wytropienie i skazanie przestępców
wojennych. M.in. dzięki informacji otrzymanej od jednego z nich
wywiad izraelski ujął na terenie Argentyny Adolfa Eichmanna, szefa „sekcji
żydowskiej” w centrali Gestapo w Belinie.
PS.1.
Książka jest wydana starannie, błędów redakcyjnych (co nieraz na blogu wytykam)
nie dostrzegłem. Zauważyłem natomiast brak zasady spójności w nazewnictwie
miast III Rzeszy, mających polskie tłumaczenia. W tekście występują
Monachium (a nie München), Kolonia (a nie Köln), Lipsk (a nie
Leipzig). I prawidłowo. To czemu zatem na str. 50 czytamy o Breslau
(a nie o Wrocławiu) oraz o Oppeln (a nie o Opolu)?
PS.2.
Wspomnianych Einsatzgruppen SS dotyczyć będzie książka polecana tu już następnym
razem. A o funkcjonowaniu hitlerowskich obozów śmierci obszernie
traktuje m.in. opracowanie pt. „Holokaust. Nowa historia”, autor Laurence
Rees (omówione na blogu, dostęp poprzez katalog L-Ż lub katalog
tematyczny 7).