Dziś już ostatnia z wrześniowych
propozycji lektur pod wspólnym hasłem „Na ludowo”.
Adam
Leszczyński „Ludowa historia Polski. Historia wyzysku i oporu. Mitologia
panowania”
Grupa
Wydawnicza Foksal Sp. z o.o., Warszawa 2020
Zacznę
nietypowo. Przytoczę fragment z końcowych stron (nr 569 i 570) tej
książki:
„Powiedzmy
zatem: Ludowa historia Polski powinna być więc historią dolnych 90%
społeczeństwa, ludzi rządzonych, a nie rządzących; biednych, a nie
bogatych; zwykle niewykształconych i zawsze podporządkowanych władzy.
Władzę zaś należy rozumieć nie tylko jako uleganie rozkazom okupanta czy
zaborcy, ale także – a może nawet przede wszystkim – jako władzę w rozumieniu
społecznych mechanizmów dominacji i panowania. Książka ta musi więc być
poświęcona przede wszystkim wewnętrznym relacjom władzy w społeczeństwie
polskim – relacjom pomiędzy chłopem a właścicielem folwarku; pomiędzy
robotnikiem a partyjnym dyrektorem fabryki w PRL; pomiędzy
pracownikiem najemnym a właścicielem w krótkich, ale ważnych okresach
polskiego kapitalizmu. Lud należy więc rozumieć możliwie szeroko – jako
tych, którzy są podporządkowani: chłopów, miejską biedotę, kobiety, Żydów i różne
inne kategorie ludzi, od których elity oczekiwały posłuszeństwa i które
często nie miały pełni politycznych praw (różnych w różnych okresach
historycznych).”.
I pan dr hab. Adam
Leszczyński opisał dzieje tak zdefiniowanego ludu, zamieszkującego tereny
Rzeczypospolitej w jej zmieniających się na przestrzeni wieków granicach. Czyli
populacji stanowiącej ok. 90% ludności państwa. Na chłopów (głównie polskich
i ruskich) przypadało nie mniej niż 70%, a na mieszczan, Żydów i przeróżnych
„ludzi luźnych” ok. 20%. Rządząca natomiast przez całe wieki Rzecząpospolitą
szlachta stanowiła tylko jedną dziesiątą ludności. Stosownie do przyjętej
konwencji autor nie podzielił historii Polski tradycyjnie na epoki Piastów,
Jagiellonów, królów elekcyjnych, zaborów, II RP, okupacji, PRL, III RP.
W ich miejsce cezurę czasową każdego z siedmiu rozdziałów książki
wyznaczają lata nastania, narastania, wreszcie znoszenia różnych form zniewolenia
większości społeczeństwa. A zatem:
1) w pierwszym
rozdziale autor przedstawia m.in. bzdurny, ale pokutujący przez całe stulecia mit
o dwóch narodach przybyłych we wczesnym średniowieczu na ziemie
późniejszej Polski, z których jeden (zdobywca tych ziem) podporządkował
sobie drugi; mieli to być rycerze (późniejsza szlachta) i kmiecie
(późniejsi chłopi); wg tej tezy przedstawiciele szlachty i chłopstwa różnili
się także genetycznie;
2) w rozdziale
drugim, obejmującym okres od początków naszej państwowości do końca tzw.
rozbicia dzielnicowego, autor opisuje kształtowanie się społeczeństwa, w tym
rzeczywiste przyczyny i sposób jego podziału na różne stany;
3) w rozdziale
trzecim, datowanym od wieku XIV do roku 1520, autor ukazuje systematyczne
kształtowanie się szlacheckiego feudalizmu; data końcowa posiada historyczne
znaczenie, albowiem w roku 1520 król Zygmunt Stary zatwierdził statuty
wprowadzające obowiązek pańszczyzny w całym państwie w wymiarze co
najmniej jednego dnia w tygodniu; wcześniej umowna praca pańszczyźniana
mogła być wykonywana rzadziej albo zastępowana oczynszowaniem;
4) tytuł czwartego
rozdziału „Przykręcanie śruby 1520-1768” mówi sam za siebie - w okresie
rozwoju szlacheckiej gospodarki folwarcznej sukcesywnie powiększano wymiar
pańszczyzny i innych chłopskich powinności; dopiero w upadającym
państwie rozpoczęto obejmować opieką prawną również stan chłopski – uchwalone
przez sejm w 1768 r. prawa kardynalne m.in. jednoznacznie zabroniły
szlachcie karania poddanych chłopów śmiercią;
5) nie trzeba też
wyjaśniać tytułu rozdziału piątego „Koniec niewoli 1768-1864”; paradoksalnie,
zniesienie osobistego poddaństwa chłopów, a następnie obowiązku pracy
pańszczyźnianej oraz uwłaszczenie chłopów na ich gospodarstwach, zostały
dokonane na naszych ziemiach przez zaborców, na ogół bez akceptacji polskiej szlachty;
podkreślić też należy, iż zniesienie osobistego poddaństwa na terenie Księstwa
Warszawskiego (później: kongresowego Królestwa Polskiego), nasi chłopi
zawdzięczali Napoleonowi;
6) w rozdziale
szóstym autor opisuje rozwój kapitalizmu na ziemiach polskich w latach
1864-1944 i związane z tym bardzo trudne relacje społeczne, także
konflikty bratobójcze – w tym te krwawe z lat 1905 i 1906, tylko
półgębkiem wspominane w naszej historiografii (wydarzenia te na ogół
sprowadzane są wyłącznie do walki z caratem);
7) rozdział siódmy to już
ludowa historia Polski Ludowej; autor charakteryzuje rolę partii (PPR i PZPR)
i jej społeczną politykę w różnych okresach rządzenia państwem, omawia
genezę i przebieg konfliktów społecznych tamtych lat, akcentuje demagogiczny
charakter argumentacji partyjnych elit rządzących, ale też podkreśla niezwykle
emancypacyjny (dla polskich robotników i chłopów) skutek polityki
wewnętrznej PRL; uważam, że ich faktyczne wtedy społeczne równouprawnienie
utorowało drogę powstaniu ogólnonarodowej Solidarności; opozycja w czasach
PRL skruszyła sojusz partii „robotniczej” z jej bazą, którą z inicjatywy
tejże partii stanowiły klasy społeczne uznane konstytucyjnie za hegemona (lud
pracujący miast i wsi).
Tyle
w wielkim skrócie, gwoli wskazania, o czym traktuje ta książka. Zgodnie
z jej tytułem autor obszernie omawia także historię ludowego oporu, nieraz
bardzo okrutnego i krwawego. M.in. opisuje horror – koliszczyznę,
tj. powstanie kozackie Gonty i Żeleźniaka (1768), obecnie mniej
znane niż powstanie Chmielnickiego (1648) chyba tylko dlatego, że nie
doczekało się swojego „Ogniem i mieczem”. Trwało dużo krócej niż tamto,
a zostało stłumione głównie z pomocą wojsk rosyjskich. Dodam, iż książka
została napisana niezwykle interesująco, z mnóstwem udokumentowanych
przykładów oraz z polemiczną werwą (zwłaszcza gdy autor odnosi się do poglądów
prezentowanych przez licznych obrońców „starego porządku”). Powinni po nią
sięgnąć wszyscy choć trochę pasjonujący się historią Polski. A także
ustawić ją na półce własnej biblioteczki domowej.
PS.
Na koniec drobna errata – choćby na dowód, że wnikliwie przeczytałem tę
książkę. Na str. 471 w wierszu 3 od dołu wyrazy „III RP”
proszę poprawić na „II RP”. Jest to edytorskie „przejęzyczenie się”,
albowiem autor pisze tam o okresie międzywojennym.