sobota, 9 lipca 2022

Trylogia szpiegowska. Autor: Tomasz Turowski

 

W pierwszym letnim miesiącu proponuję lekturę wakacyjną, tj. lekką w odbiorze zarówno mentalnym (przyswajalną nawet po trzecim piwie), jak i dosłownie fizycznym (książeczki cienkie, niedużego formatu). Po przeczytaniu można je „uwolnić”, tj. pozostawić w miejscu publicznym dla kolejnego czytelnika. Czasem tak właśnie czynię, wpisując ołówkiem na pierwszej stronie: „Książka uwolniona”. To dość ważny szczegół - tekst napisany ołówkiem można potem łatwo wygumkować. A w razie braku ołówka pod ręką umieśćmy w książce odrębną fiszkę z takimż tekstem długopisem. Tak więc dziś będzie o powieściach sensacyjnych T. Turowskiego, a kolejne dwa lipcowe artykuły dotyczyć będą seryjnych morderczyń.

Tomasz Turowski, trylogia szpiegowska: „Dżungla we krwi. Roślina świętej śmierci”, „Krwawiące serce Azji. Korzenie kalifatu”, „Moskwa nie boi się krwi. Szalone lata dziewięćdziesiąte”.

Wydawnictwo MELANŻ, Warszawa 2015 i 2016

Postać autora przybliża publikacja Agnieszki Kublik i Wojciecha Czuchnowskiego pt. „Kret w Watykanie. Prawda Turowskiego”. Poświęcił mu także cały rozdział Sławomir Koper w książce pt. „Polscy szpiedzy 2”. Opisy obydwu tych pozycji znajdą Państwo korzystając z katalogu alfabetycznego A-K lub tematycznego nr 5.

Trylogię tę Tomasz Turowski napisał od końca. Akcja „Dżungli we krwi” toczy się już w XXI wieku, „Krwawiącego serca Azji” pod koniec lat 90-tych XX wieku, a „Moskwy niebojącej się krwi” na początku lat 90-tych. Są to powieści sensacyjno-szpiegowskie, posiadające wspólnego bohatera Pawła, oficera polskiego wywiadu tzw. cywilnego. Autor nie przydał mu żadnego nazwiska, nawet fikcyjnego. Wydaje się, iż trochę się z nim utożsamia. Każda książka traktuje o czym innym – o postaciach i wydarzeniach w większości zmyślonych, ale za to z dużą dbałością o rzetelne opisy realiów miejsc i czasów akcji. Autor to wszak człek światowy, globtroter, realia te znający z autopsji, a jeśli nie, to wiedzący na podstawie jakich wiarygodnych źródeł oprzeć ich charakterystykę. Po kolei zatem czytamy o życiu na komunistycznej jak dotąd Kubie, o południowoamerykańskim narkobiznesie sprzężonym z lewacką partyzantką, o sytuacji w azjatyckich republikach byłego ZSRR, do których wdziera się islamski fundamentalizm, wreszcie o pierwszych latach postradzieckiej Rosji pod rządami Borysa Jelcyna, w epoce uwłaszczania się nomenklatury i mafii na mieniu dotychczas państwowym. A w tle mamy interesy mocarstw, ich rywalizację oraz polskie w tym trzy grosze. Tematyka zatem niezwykle interesująca, wręcz idealna dla powieści sensacyjno-szpiegowskich. Ogólne zarysy ich treści także są frapujące. Gorzej z literackim wykonaniem. W pierwszej części trylogii (chronologicznie ostatniej) przeważa drętwy styl przypominający suche, urzędowe relacje i notatki służbowe. W części drugiej jest nieco lepiej, a w części trzeciej (chronologicznie pierwszej) już nawet dość znośnie. Autor albo trochę wyrobił sobie pióro, albo zatrudnił pomocnika dobrze kiedyś piszącego szkolne wypracowania. Aż mnie to dziwi, przecież z publikacji wymienionych na wstępie wiem, że autor to dobrze wykształcony humanista. Ale widać długie lata pracy w wywiadzie, tworzenie głównie urzędowych korespondencji i analiz, codzienne posługiwanie się obcymi językami, dziś mu utrudniają twórczość literacką na wyższym poziomie. Jego kolega po fachu, Vincent Severski (Włodzimierz Sokołowski), nie ma zapewne tak bujnego szpiegowskiego życiorysu, ale poziomem pisarskim znacznie Tomasza Turowskiego przewyższa. Także tacy mistrzowie sensacji jak Frederick Forsyth czy Ken Follet, to – po przeczytaniu trylogii Tomasza Turowskiego – napisali by chyba owe trzy książki od nowa, merytorycznie w ich treści nic lub niewiele zmieniając, ale za to przedstawiając ją w sposób bardziej pasjonujący i przykuwający uwagę czytelnika. Atrakcyjności beletrystycznej nie dodaje nawet parę scen erotycznych, wprowadzonych przez Turowskiego do powieści, napisanych wg jednego szablonu. Scenki są niby dość śmiałe, ale jednak ukazujące pospolite raczej chędożenie. Seksowne niewiasty w to zaangażowane i przedstawione przez autora w roli latynoskich i rosyjskich znawczyń ars amandi, mogłyby się wykazać większą pomysłowością. Jeśli autorowi zabrakło doświadczenia lub wyobraźni, to powinien zerknąć choćby np. na pornhub i stamtąd zaczerpnąć co ciekawsze pomysły. Panowie Forsyth i Follet w powieściach pisanych ponad ćwierć wieku temu bywali bardziej wyrafinowani, sceny erotyczne okraszające karty ich niektórych książek ocierają się o to, co zwykło się określać skrótem bdsm.

Reasumując: czytać czy nie czytać? Skoro ja te trzy tomiki zmęczyłem, to i Państwo możecie. Zwłaszcza jeśli je wszystkie nabędziecie, tak jak ja, w pakiecie za 33 zł, więc i wydatek będzie do odżałowania. Wielki ich plus, jak już wspomniałem, stanowią opisy realiów miejsc i czasów akcji. Ogólne refleksje autora, wyrażane na tematy polityczne, również należy uznać za słuszne.

PS. Osobom, które interesuje „sensacyjne tło” Rosji postradzieckiej proponuję również lekturę innej trylogii: „Maestro z Sankt Petersburga”, „Handlarz z Omska” i „Uśpiony szpieg”. Autorzy: Paul Leander-Engström i Camilla Grebe. Wydawnictwo Sonia Draga Sp. z o.o., Katowice 2017-2019. Są to powieści tematycznie może i mniej „szpiegowsko-sensacyjne” niż książki Tomasza Turowskiego, ale za to dużo lepsze w odbiorze czytelniczym i naprawdę trzymające cały czas w napięciu. Nawet po tym trzecim wakacyjnym piwie, o którym było na wstępie. W katalogach blogu proszę ich nie szukać.