wtorek, 19 lipca 2022

„Seryjne zabójczynie. Najsławniejsze morderczynie w dziejach”. Autorka: Tori Telfer

 

Nadchodzi kolejna fala upałów. Kontynuujemy więc lekturę wakacyjną, tj. przyswajalną także po trzecim piwie. Z zastrzeżeniem, że ta dziś proponowana przeznaczona jest dla osób pełnoletnich.

Tori Telfer „Seryjne zabójczynie. Najsławniejsze morderczynie w dziejach”

Wydawnictwo Poradnia K Sp. z o.o., Warszawa 2017

Tytuł książki pozostaje adekwatny do nazwy wydawnictwa, nieprawdaż? Cenię poczucie humoru. Jednakowoż moim Czytelniczkom raczej odradzałbym wizytę w takiej poradni K. Każdy z 14-tu rozdziałów poświęcony jest co najmniej jednej okrutnej i wielokrotnej morderczyni. Amerykańska autorka wybrała owe panie z różnych epok i kontynentów, opisała ich zbrodniczą działalność, sprawiedliwy koniec, jaki każdą z nich spotkał, wreszcie pokusiła się o zwięzłe, psychologiczno-socjologiczne wytłumaczenie motywacji czynów każdej z nich.

Można śmiało rzec, iż psychopaci - seryjni mordercy pojawiają się na naszym ziemskim padole niezależnie od gender, a więc i płeć piękna nie bywa od nich wolna. Kulturowo przypisywane kobietom takie szlachetne atrybuty jak macierzyństwo, opiekuńczość, dbałość o ognisko domowe, są oczywiście prawdziwe i stanowią regułę, ale każdą regułę - jak wiemy - potwierdzają wyjątki. Pani Tori Telfer takie właśnie wyjątki, ba – wyjątki szczególnie rażące, z archiwów Internetu wydobyła i po wielu latach, często wręcz po wiekach, jakie upłynęły od tragicznych wydarzeń, ponownie tą książką upubliczniła. Ponownie – gdyż w swoim czasie każda z opisanych morderczyń bardzo bulwersowała opinię publiczną.

Były to kobiety ze wszystkich sfer, od gminu poczynając, a na błękitnokrwistej arystokracji kończąc. Ich patologiczne, zbrodnicze motywacje przedstawiały się bardzo różnie. Najczęściej owe panie poprawiały sobie, drogą morderstw, własny los. Usuwały z tego świata niewygodne im osoby (mężów, kochanków, dzieci, rodziców, rodzeństwo, etc.), inkasowały ubezpieczenia pieniężne, realizowały korzystne dla siebie testamenty. Pozbywały się osób stanowiących obciążenie ekonomiczne lub stojących im na drodze do poprawy sytuacji życiowej. Np. zabijały współmałżonka, aby ponownie (lepiej i bogaciej) wyjść za mąż, przy czym – po okresie kolejnego rozczarowania – popadały w recydywę i znów sięgały po truciznę (najczęstszy ich „oręż”). Zdarzały się też jednak i inne motywacje, np. już czysto rabunkowe. Jedna z pań prowadziła iście krwawy biznes – tzw. czerwoną oberżę. W nocy osobiście podrzynała gościom gardła. Natomiast dwie wielkie damy z arystokracji (węgierskiej i rosyjskiej) absolutnie nie kierowały się żadnymi przesłankami ekonomicznymi. One mordowały po prostu dla własnej chorobliwej satysfakcji. Węgierka czyniła to najprawdopodobniej na tle seksualnym, sadystyczno-lesbijskim – jej ofiarami były bowiem wyłącznie młode kobiety, które wymyślnymi torturami osobiście pozbawiała życia. Jej zbrodniczą działalność szerzej opisała p. Elwira Watała w książce pt. „Najsłynniejsze lesbijki świata”, również tu omówionej. Od siebie dodam (amerykańska autorka o tym nie napomyka), iż owa węgierska hrabina była krewną polskiego króla, który akurat dobrze zapisał się w naszych dziejach. Natomiast kres zbrodniczej działalności arystokratki rosyjskiej położyła dopiero caryca Katarzyna II, co do której nasza historiografia nie ma powodów, aby ją dobrze wspominać.

A kim były owe tytułowe seryjne zabójczynie, jak przez długie lata realizowały zbrodniczy proceder, co sprawiało, że w końcu zajmował się nimi wymiar sprawiedliwości, jakie otrzymywały wyroki oraz jak te wyroki wykonywano, to już proszę przeczytać w książce.