Nadchodzi kolejna fala upałów. Kontynuujemy więc lekturę wakacyjną,
tj. przyswajalną także po trzecim piwie. Z zastrzeżeniem, że ta dziś
proponowana przeznaczona jest dla osób pełnoletnich.
Tori Telfer
„Seryjne zabójczynie. Najsławniejsze morderczynie w dziejach”
Wydawnictwo
Poradnia K Sp. z o.o., Warszawa 2017
Tytuł
książki pozostaje adekwatny do nazwy wydawnictwa, nieprawdaż? Cenię poczucie
humoru. Jednakowoż moim Czytelniczkom raczej odradzałbym wizytę w takiej
poradni K. Każdy z 14-tu rozdziałów poświęcony jest co najmniej
jednej okrutnej i wielokrotnej morderczyni. Amerykańska autorka wybrała
owe panie z różnych epok i kontynentów, opisała ich zbrodniczą
działalność, sprawiedliwy koniec, jaki każdą z nich spotkał, wreszcie
pokusiła się o zwięzłe, psychologiczno-socjologiczne wytłumaczenie
motywacji czynów każdej z nich.
Można
śmiało rzec, iż psychopaci - seryjni mordercy pojawiają się na naszym ziemskim
padole niezależnie od gender, a więc
i płeć piękna nie bywa od nich wolna. Kulturowo przypisywane kobietom
takie szlachetne atrybuty jak macierzyństwo, opiekuńczość, dbałość o ognisko
domowe, są oczywiście prawdziwe i stanowią regułę, ale każdą regułę - jak
wiemy - potwierdzają wyjątki. Pani Tori Telfer takie właśnie wyjątki, ba –
wyjątki szczególnie rażące, z archiwów Internetu wydobyła i po wielu
latach, często wręcz po wiekach, jakie upłynęły od tragicznych wydarzeń,
ponownie tą książką upubliczniła. Ponownie – gdyż w swoim czasie każda z opisanych
morderczyń bardzo bulwersowała opinię publiczną.
Były
to kobiety ze wszystkich sfer, od gminu poczynając, a na błękitnokrwistej
arystokracji kończąc. Ich patologiczne, zbrodnicze motywacje przedstawiały się
bardzo różnie. Najczęściej owe panie poprawiały sobie, drogą morderstw, własny
los. Usuwały z tego świata niewygodne im osoby (mężów, kochanków, dzieci,
rodziców, rodzeństwo, etc.), inkasowały ubezpieczenia pieniężne, realizowały
korzystne dla siebie testamenty. Pozbywały się osób stanowiących obciążenie
ekonomiczne lub stojących im na drodze do poprawy sytuacji życiowej. Np. zabijały
współmałżonka, aby ponownie (lepiej i bogaciej) wyjść za mąż, przy czym –
po okresie kolejnego rozczarowania – popadały w recydywę i znów
sięgały po truciznę (najczęstszy ich „oręż”). Zdarzały się też jednak i inne
motywacje, np. już czysto rabunkowe. Jedna z pań prowadziła iście krwawy
biznes – tzw. czerwoną oberżę. W nocy osobiście podrzynała gościom
gardła. Natomiast dwie wielkie damy z arystokracji (węgierskiej i rosyjskiej)
absolutnie nie kierowały się żadnymi przesłankami ekonomicznymi. One mordowały
po prostu dla własnej chorobliwej satysfakcji. Węgierka czyniła to
najprawdopodobniej na tle seksualnym, sadystyczno-lesbijskim – jej ofiarami
były bowiem wyłącznie młode kobiety, które wymyślnymi torturami osobiście pozbawiała
życia. Jej zbrodniczą działalność szerzej
opisała p. Elwira Watała w książce pt. „Najsłynniejsze lesbijki
świata”, również tu omówionej. Od siebie dodam (amerykańska autorka o tym
nie napomyka), iż owa węgierska hrabina była krewną polskiego króla, który
akurat dobrze zapisał się w naszych dziejach. Natomiast kres zbrodniczej
działalności arystokratki rosyjskiej położyła dopiero caryca Katarzyna II,
co do której nasza historiografia nie ma powodów, aby ją dobrze wspominać.
A kim
były owe tytułowe seryjne zabójczynie, jak przez długie lata realizowały
zbrodniczy proceder, co sprawiało, że w końcu zajmował się nimi wymiar
sprawiedliwości, jakie otrzymywały wyroki oraz jak te wyroki wykonywano, to już
proszę przeczytać w książce.