poniedziałek, 28 lutego 2022

„Historia Ukrainy”. Autor: Władysław A. Serczyk

 

Władysław A. Serczyk „Historia Ukrainy”

Zakład Narodowy im. Ossolińskich - Wydawnictwo, Wrocław 2009

Wydanie czwarte poprawione i uzupełnione 2009

Historia tytułowego państwa obecnie gwałtownie przyspieszyła. Można by rzec – dzieje się na naszych oczach. Data 24 lutego 2022 r. będzie odnotowana w przyszłych podręcznikach historii. Pod warunkiem, że będzie miał je kto pisać; zob. poniżej PS.3. W chwili zamieszczania tego tekstu trwa już piąty dzień rosyjskiej inwazji na Ukrainę. Pisząc go nie mogę nie odnieść się do przyczyny zbrojnej agresji Rosji przeciwko Ukrainie.

Wojna powinna wzmóc zainteresowanie dziejami zaatakowanego państwa. Proponuję tu lekturę wartościowego opracowania popularnonaukowego, autorstwa profesora Władysława Andrzeja Serczyka (1935-2014), historyka specjalizującego się w badaniu dziejów naszego wschodniego sąsiada. Wydanie pierwsze jego książki miało miejsce w 1979 r., tj. w czasie, gdy już wyraźnie słabł wpływ polityki PZPR i peerelowskiej cenzury na treść publikacji o tematyce historycznej, zwłaszcza tych nieprzeznaczonych dla szerokiego kręgu czytelników. Z autopsji zapamiętałem, że wiele niskonakładowych, interesujących pozycji, np. książki Pawła Jasienicy, zdobywało się wówczas w księgarniach „spod lady” po znajomości, lub polując na nie na organizowanych cyklicznie kiermaszach książek. To, że ów wpływ cenzury wtedy słabł, nie oznacza jednak, iż go nie było. Wprawdzie proponuję Państwu lekturę wydania czwartego (poprawionego i uzupełnionego), to jednak w niektórych rozdziałach daje się jeszcze zauważyć duch PRL-u: profilaktyczna autocenzura. Dotyczy to fragmentów książki poświęconych „radzieckim” latom historii Ukrainy. Autor te rozdziały co prawda „poprawił i uzupełnił”, ale gdzieniegdzie jeszcze przebija w nich stary styl pisania pod cenzurę i przyjaźń polsko-radziecką. Ale zastrzegam – nie obawiajmy się, nie ma tam żadnej nostalgii za ancien regime. Poza tym wszystkie byłe białe plamy historii Ukrainy, zapewne tylko oszczędnie wzmiankowane w wydaniu pierwszym z 1979 r., autor w wydaniu czwartym z 2009 r. już definitywnie poodkrywał.

Powyższą krytyczną uwagę można zresztą odnieść do opisu jedynie kilkudziesięciu lat historii. Natomiast całość książki (444 strony) to dzieje ziem obecnej Ukrainy od czasów starożytnych aż do wiosny 2007 r. Profesor Władysław Serczyk prowadzi nas przez stulecia wspólnych partii historii Rusi, Litwy i Polski (później: Rzeczypospolitej Obojga Narodów), Turcji, Moskwy (później: Rosji), Austrii (później: Austro-Węgier), Niemiec, ZSRR, II Rzeczypospolitej, PRL, wreszcie współczesnej Polski i niepodległej Ukrainy. Na samym wstępie zauważa istnienie pisemnej wzmianki o nazwie „Ukraina” już w XV wieku. Tereny tak później i coraz powszechniej określane stanowiły tylko część zamieszkałych przez Rusinów województw południowo-wschodnich Rzeczypospolitej przedrozbiorowej. Były też mniejsze od obszaru Ukrainy radzieckiej i niepodległego państwa ukraińskiego, powstałego w grudniu 1991 r. W książce dominuje głównie historia polityczna (relacjonowana bardzo ciekawie i przystępnie), ale autor nie zaniedbuje również skrótowo przedstawiać zagadnień gospodarczych, społecznych i kulturalno-naukowych. A miłośnicy Sienkiewiczowskiego „Ogniem i mieczem” też się nie rozczarują.

Jako końcową cezurę czasową autor ustanawia wiosnę roku 2007. Nie przeczytamy już zatem o następujących w 2014 r. aneksji Krymu przez Rosję oraz przez nią wyreżyserowanej secesji obwodów Donieckiego i Ługańskiego. Nawiązując do ogłoszenia dn. 1 grudnia 1991 r. przez Ukrainę niepodległości, pozwolę sobie przytoczyć i podkreślić krótki cytat z książki (str. 375, 376): „Rzecznik prasowy prezydenta Rosji Jelcyna stwierdził, że Rosja po ewentualnym rozpadzie Związku Radzieckiego zastrzega sobie prawo do rewizji granic państwa i m.in. ma na myśli terytorium Zagłębia Donieckiego oraz Krym.”. ZSRR przestał istnieć już kilka dni później – 8 grudnia 1991 r. zadecydowali o tym przywódcy Rosji, Ukrainy i Białorusi na historycznym spotkaniu w Puszczy Białowieskiej, a prezydent ZSRR Michaił Gorbaczow swą dymisję ogłosił dnia 25 grudnia.

Profesor Władysław Serczyk opisując historię Ukrainy sporo fragmentów poświęca powstaniu jej rozległego obszaru, tj. konstrukcji jej granic, zauważając znaczący tu wpływ Rosji carskiej i bolszewickiej oraz później ZSRR. Rosja prezydenta Putina, nie będąc w stanie inaczej zahamować dążeń niepodległej Ukrainy ku całkowitej niezależności oraz przynależności do UE i NATO, w 2014 r. przystąpiła do destrukcji jej granic. Aktualnie, od dnia 24 lutego 2022 r. obserwujemy kolejną tego odsłonę. Dzieje się to oczywiście z rażącym pogwałceniem prawa międzynarodowego, drogą agresji zbrojnej. Rosyjska opinia publiczna tumaniona jest argumentami o prześladowaniu Rosjan, o niebezpiecznym przybliżaniu się NATO do granic Rosji, a także … o celowości odebrania Ukrainie niegdysiejszych rosyjskich „prezentów”, czyli właśnie Krymu i innych ziem zamieszkałych w przeważającej mierze przez ludność mówiącą po rosyjsku. Analogicznie jak to się czasem dzieje po jednostronnym zerwaniu zaręczyn przez narzeczoną, gdy zostaje ona przymuszona do zwrotu kosztownych upominków otrzymanych od byłego już narzeczonego. Taki mniej więcej przekaz idzie od kół rządu Putina do szerokiej rosyjskiej opinii publicznej i niestety jest tam przyjmowany. Zobaczymy jak długo.

Reasumując, podkreślam potrzebę zapoznania się w tych dniach z historią napadniętego państwa. Przystępnie napisana, proponowana książka prof. Serczyka (dostępna w księgarniach internetowych) wprowadzi tu czytelnika od razu na dobry poziom akademicki.

PS.1. Język używany przez mieszkańców danego państwa może stanowić przesłankę do określenia ich narodowości, ale przecież nie musi. Istnieje np. naród szwajcarski - używający trzech języków, będących językami urzędowymi państw ościennych. Bez wątpienia istniejący naród kanadyjski posługuje się dwoma językami urzędowymi: angielskim i francuskim (tym drugim w największej prowincji Quebec). Narody państw Ameryki łacińskiej mówią po portugalsku (naród brazylijski) i hiszpańsku (pozostałe, niekiedy wzajemnie skłócone a nawet wojujące). Rzeczownik „naród” ma wspólny rdzeń etymologiczny z czasownikiem „narodzić (się)”. Logiczny związek tych wyrazów z używanym językiem i np. wyznawaną religią bywa niekiedy luźny, decydujące okazuje się bowiem subiektywne i dobrowolne przekonanie (np. przed wojną wielu polskich żydów nie samookreślało się jako Żydzi, lecz jako Polacy wyznania mojżeszowego). Tak więc argument prezydenta Putina o zasadności przyłączenia do Rosji terenów zamieszkałych w większości przez ludność rosyjskojęzyczną i prawosławną zdaje się mieć charakter wyłącznie imperialny i niestety stanowi analogię do żądania aneksji czeskich Sudetów przez III Rzeszę w 1938 r.

PS.2. Tematykę ukraińską nie po raz pierwszy poruszam na blogu. Z książek jej wcześniej poświęconych i już tu omówionych dziś proponuję przypomnieć sobie opracowanie Timothy’ego Snydera pt. „Rekonstrukcja narodów. Polska, Ukraina, Litwa, Białoruś 1569-1999” (vide katalog autorski L-Ż lub katalog tematyczny 8).

PS.3. Nie wiem (nikt tego nie wie), jaki będzie dalszy bieg wydarzeń. Rosja, mocarstwo atomowe, jest rządzona przez polityka nieprzewidywalnego. Dysponujące bronią jądrową państwa zachodnie opowiedziały się (słusznie) po stronie Ukrainy, deklarując udzielenie jej daleko idącej pomocy logistycznej, łącznie z dostawami uzbrojenia. Niedawno przeczytałem książkę będącą hitem wydawniczym ub. roku, a mianowicie powieść sensacyjną pt. „Nigdy”, autorstwa słynnego Kena Folleta. Jej akcja rozpoczyna się od dość trzeciorzędnego konfliktu: pomiędzy Czadem a Sudanem. W tychże krajach afrykańskich lokowały swoje interesy mocarstwa światowe (nie piszę które, aby wzmóc ciekawość czytelniczą). Potem już tylko: akcja, reakcja, eskalacja. Nastąpił też zbieg okoliczności z puczem wojskowym w jednym z krajów azjatyckich. Dalsza eskalacja, wmieszało się kolejne państwo. Na rozwój wydarzeń zaczęła mieć również duży wpływ polityka wewnętrzna jednego z mocarstw. Skończyło się to wszystko wojną jądrową w skali światowej. Czyli – skończyło się definitywnie. Wszystko się skończyło.