piątek, 18 lutego 2022

„Krwawa Luna”. Autorka: Patrycja Bukalska

 

Patrycja Bukalska „Krwawa Luna”

Wydawca Wielka Litera Sp. z o.o., Warszawa 2016

Pani Patrycja Bukalska napisała biografię działaczki komunistycznej, której znacząca część kariery polityczno-zawodowej przypadła na służbę w Ministerstwie Bezpieczeństwa Publicznego na eksponowanym stanowisku dyrektora ważnego departamentu. „Luna” to jej drugie imię (nieformalne), używane jeszcze w dzieciństwie, później również przeniesione do życia zawodowego. A pod przydomkiem „Krwawa Luna” występowała w wypowiedziach osób represjonowanych przez resort bezpieczeństwa publicznego. Zarzucano jej osobisty udział w torturach fizycznych, w dodatku na tle sadystyczno-erotycznym. Autorka wnikliwie przebadała ów trop, dochodząc do wniosku, iż informacje te były tylko „gdzieś, kiedyś i od kogoś zasłyszane”, natomiast nie dotarła do spisanych relacji osób fizycznie i bezpośrednio skrzywdzonych przez Lunę. Także nieoszczędzający jej byli koledzy z resortu, zeznający w śledztwach wszczętych na fali tzw. odwilży październikowej (1956 i później), nie wysuwali pod jej adresem zarzutu osobistego uczestnictwa w stosowaniu tortur fizycznych. Co jednak bynajmniej nie oznacza, że towarzyszka dyrektor Departamentu V MBP na ów krwawy przydomek nie zasłużyła. Fizyczne tortury były bowiem praktykowane przez podległych jej funkcjonariuszy, o czym musiała nie tylko wiedzieć i to aprobować, ale zapewne też im polecać. Pociągnięcia do odpowiedzialności karnej w latach 1956 i 1957 uniknęła jedynie dzięki Władysławowi Gomułce, mającemu względem niej osobisty dług wdzięczności za pomoc udzieloną mu jesienią 1939 r. na terenie okupacji radzieckiej. Usunięcie jej ze służby w bezpiece też miało delikatny charakter – nie została zwolniona dyscyplinarnie, lecz pozwolono jej odejść „na własną prośbę”. Owe łagodne „formalności” skutkowały niepozbawieniem i nawet niezmniejszeniem świadczenia emerytalnego. Autorka o tym nie wspomina, zapewne nie analizowała zasad prawnych rządzących sposobem przyznawania, ograniczania i pozbawiania emerytur tzw. mundurowych. Wyjaśniam więc w telegraficznym skrócie owe zasady, w ogólnym zarysie trwałe od lat. Skazanie żołnierza lub funkcjonariusza prawomocnym wyrokiem za poważne przestępstwo o charakterze kryminalnym i mające związek z pełnioną służbą skutkuje całkowitym pozbawieniem prawa do emerytury mundurowej. Zaś „tylko” dyscyplinarne zwolnienie ze służby powoduje zmniejszenie należnej (tj. obliczonej w zależności od liczby wymaganej wysługi lat i wysokości pensji) emerytury o połowę. 

Julia Brystiger (1902-1975), bo to o niej mowa, była kobietą wykształconą (doktorat z filozofii), która swoją inteligencję i wiedzę oddała służbie partii komunistycznej (KPP, PPR, PZPR) i nowemu ustrojowi, siłą zainstalowanemu w powojennej Polsce. Urodziła się jako Julia Preiss w zasymilowanej rodzinie żydowskiej. Odmężowskie nazwisko miało kilka różniących się pisowni. Formalna i pierwsza „Brüstiger” była potem na różne sposoby fonetycznie spolszczana. Instytut Pamięci Narodowej kataloguje ją jako Julię Brystiger z d. Prajs (Preiss) – vide indeks osób w: „Aparat Bezpieczeństwa w Polsce. Kadra kierownicza, tom I, 1944-1956”. Sama zainteresowana w powojennej Polsce używała bowiem nazwiska „Brystiger”  - zob. zamieszczone w książce fotokopie jej wniosków z lat 1971 i 1974 o wydanie paszportu. Również taką pisownię nazwiska („Brystiger”) spostrzegamy w załączonej fotografii nekrologu z partyjnego dziennika „Trybuna Ludu”. Syn Julii (znany profesor muzykolog) używał z kolei nazwiska „Bristiger”. Autorka natomiast konsekwentnie posługuje się pisownią „Brystygier”, jaką często napotykała badając materiały źródłowe do książki, m.in. przedwojenną dokumentację KPP.

Wystarczy tych formalności. Zachęcam do przeczytania niezwykle ciekawej pozycji biograficznej. Poznamy koleje życia (osobistego i zawodowego) postaci, która jest często, choć oczywiście w kontekście negatywnym, wymieniana w publicystyce historycznej dot. okresu stalinowskiego. Bardzo interesujące są też opisy czasów i miejsc - środowisk, w których Luna przebywała. Także tych po wymuszonym odejściu z resortu, gdy przez jakiś czas sama była inwigilowana przez Służbę Bezpieczeństwa. Pod spolszczonym nazwiskiem panieńskim jako Julia Prajs próbowała (z pewnym powodzeniem) swoich sił w twórczości literackiej. Do Związku Literatów Polskich jednak – ze względu na bardzo niesławną zawodową przeszłość – już jej nie przyjęto. Autorka nie potwierdza nawrócenia się Julii Brystiger na katolicyzm w ostatnich latach życia, o czym nadmieniają niektórzy publicyści.

PS. Osoby interesujące się działalnością polskich komunistów (przed, w czasie i po wojnie) zachęcam do odwiedzenia katalogu tematycznego nr 3.