Święta, święta i … już po świętach. Czas upływa szybko. Wszystkim
moim Czytelniczkom i Czytelnikom życzę teraz Szczęśliwego Nowego 2022 Roku.
Oby był on dla Państwa lepszy niż ten właśnie mijający. A na okołonoworoczne
wolne dnie polecam lekturę poniżej opisanej książki (przypuszczam, że dostępnej
w bibliotekach publicznych).
Theodor
Plievier „Stalingrad”
Wydawnictwo
Ministerstwa Obrony Narodowej, Warszawa 1958
O autorze
można poczytać np. tu:
Theodor Plievier –
Wikipedia, wolna encyklopedia
Przez
chwilę o tym konkretnym egzemplarzu książki. Pochodzi z jej wydania
pierwszego (1958), tj. tylko o 7 lat młodszego ode mnie. Ówczesna
cena detaliczna 31 zł. Ale na ostatniej stronie widnieje wpisana ołówkiem
cena antykwaryczna 200 zł – to dowód, że do mojego prywatnego księgozbioru
książka trafiła gdzieś tak pod koniec lat 80. lub na początku lat 90. ub. wieku.
I spoczywała tam, zawieruszona i nieprzeczytana, aż do grudnia 2021 r.
W dniu, gdy to piszę, jestem świeżo po jej lekturze. W księgarniach
proszę książki nie szukać. Raczej w bibliotekach publicznych – w czasach PRL
miała kilka wydań. A gdyby ktoś chciał ją nabyć na własność (polecam!), to
pomoże mu Internet – spostrzegłem tam kilka ofert sprzedaży po tylko
kilkanaście zł za egzemplarz. Tłumaczenie angielskie (wersję
elektroniczną) można sobie ściągnąć za darmo.
Do
nazwy wydawnictwa i czasów publikacji proszę się nie uprzedzać. Żadnej agitacji
proradzieckiej Państwo się nie spodziewajcie. Na 591 stronach (tego
wydania) znajdujemy bardzo realistyczną powieść dokumentalną, napisaną dla
czytelnika niemieckiego już w 1945 r. Recenzowany tu w poprzednim
artykule Erich Stahl nieco przesadził twierdząc, że przeszedł piekło na froncie
wschodnim. On bowiem zahaczył tylko o przedsionek piekła. Rzeczywiste inferno
Niemców zaistniało pod i w Stalingradzie! Theodor Plievier przedstawił
opis bytowania żołnierzy Wehrmachtu w coraz to bardziej kurczącym się kotle
stalingradzkim (listopad 1942 – luty 1943). Nie tylko zaciętych walk
z okrążającą ich Armią Czerwoną, ale też zakwaterowania, wyżywienia,
zaopatrzenia, opieki medycznej. Wszystko to szybko okazało się niedostateczne.
Zakwaterowanie frontowych żołnierzy miało miejsce w prowizorycznych
bunkrach, w wykopanych i okrytych tylko brezentem dołach, także w ruinach
domów – przy zawiejach śnieżnych i temperaturze sięgającej minus 30 st. C.
Wyżywienie było skąpe, niekiedy żadne. Zaopatrzenie w broń i amunicję
też szwankowało – zwłaszcza gdy przedwcześnie wysadzano w powietrze własne
magazyny, aby nie dostały się w ręce wroga. Opieka medyczna nad olbrzymią
liczbą żołnierzy (chorych, rannych, z ciężkimi odmrożeniami) była
iluzoryczna. Nielicznym lekarzom szybko zabrakło lekarstw, środków
znieczulających, z czasem też materiałów opatrunkowych. Nieleczeni pacjenci
tłoczyli się i masowo umierali w zimnych piwnicach – także z chłodu,
głodu i ostrzału artyleryjskiego. Generalnie wśród oblężonych powstawał
coraz większy chaos, zauważalny również w systemie dowodzenia obroną.
Bohaterami
powieści Plievier uczynił kilkunastu żołnierzy Wehrmachtu, z których
większość uśmiercił. Padli w boju lub zmarli z ran i odmrożeń,
nie otrzymawszy właściwej (bądź żadnej) pomocy lekarskiej. Postacie te były
autentyczne lub autor wprowadził je do powieści na podstawie konkretnych
pierwowzorów. Owi bohaterowie książki to żołnierze w stopniach od
szeregowca do generała – różnego pochodzenia społecznego i wykształcenia,
różnych światopoglądów oraz oczywiście różnych charakterów. Generalnie, z małymi
wyjątkami, odważni i dobrze sprawujący się na polu walki. Swojego Führera
przestawali szanować na ogół dopiero wtedy, gdy uświadomili sobie nierealność
odsieczy i nieuchronność klęski. Autor pokrótce przedstawił też ich
wcześniejsze losy, zanim trafili do Stalingradu. Kilku wysłano tam drogą
lotniczą już po zamknięciu pierścienia radzieckiego okrążenia. W tym
niektórych na własną prośbę – uroili sobie, że uczestnictwo w bitwie
stalingradzkiej zapewni im wysokie odznaczenia bojowe i przyspieszy drogę
awansową. Oczywiście po odblokowaniu kotła, w co święcie przed odlotem do okrążonej
armii, na jeszcze jej funkcjonujące lotnisko, uwierzyli.
Reasumując,
książka przedstawia niezwykle realistyczny obraz kilkudziesięciu dni walk w oblężeniu,
jak też zawiera opisy różnych żołnierskich zachowań, charakterów i refleksji
wywołanych tragiczną sytuacją. Miłośnicy dobrej literatury pola walki na pewno
się nie rozczarują.
PS.1.
Jak dowiedziałem się z powołanej na wstępie notki w Wikipedii,
„Stalingrad” to tylko jedna część wojennej trylogii Plieviera, pozostałe to
„Moskwa” i „Berlin”. Tych dwóch innych nie znam, zdaje się, że nie było
ich polskich wydań.
PS.2.
Kończąc (na razie) omawianie lektur dotyczących frontu wschodniego II wojny
światowej, pragnę zachęcić osoby zainteresowane tą tematyką do zajrzenia do
katalogu tematycznego 7, poprzez który można dotrzeć do moich opisów
innych książek temu poświęconych. M.in. świetnego opracowania pt. „Ostkrieg.
Front wschodni: wojna na wyniszczenie”, którego autorem jest amerykański
historyk Stephen G. Fritz.