czwartek, 9 września 2021

„Fall Weiss. Najazd na Polskę 1939”. Autor: Robert Forczyk

 

Czas na powrót do lektury książek o poważniejszej tematyce historycznej. Wracamy zatem do HISTORII pisanej wielkimi literami. I od razu przyszedł mi na myśl tekst okolicznościowy - z okazji 82. rocznicy.

Robert Forczyk „Fall Weiss. Najazd na Polskę 1939”

Dom Wydawniczy REBIS Sp. z o.o., Poznań 2019

Dr Robert Forczyk, amerykański doradca i publicysta w dziedzinie bezpieczeństwa narodowego oraz stosunków międzynarodowych, były zawodowy oficer (ppłk) US Army, napisał bardzo ciekawą książkę nt. wojny obronnej Polski w 1939 r. przed agresją z zachodu i ze wschodu. Od razu zastrzegam, iż (zgodnie z tytułem) znaczna jej część zawiera opisy potencjału militarnego walczących stron, posiadanego uzbrojenia i sprzętu oraz samego przebiegu działań wojennych. Z wyszczególnieniem jednostek wojskowych, ich liczebności i struktur, dowódców oraz wskazania terytoriów, na których operowały. Te rozdziały spodobają się głównie miłośnikom historii wojskowości. Śmiało mogę je polecić, jako że zostały napisane przez specjalistę, który opisy strategii i taktyki walczących stron wzbogacił własnymi, fachowymi komentarzami. Oczywiście książka jest poświęcona całokształtowi wojny 1939 r., obszernie też zatem przedstawia genezę jej wybuchu, tło polityczne tamtego okresu i (pobieżnie) lat dużo wcześniejszych, a także – już bardzo skrótowo – dalsze konsekwencje przegranej przez Polskę wojny. Na pewno więc zadowoli również czytelnika preferującego historię polityczną, wolącego ją od drobiazgowego śledzenia ruchu armii dopiero tę historię kreujących.

Przegraliśmy wojnę i już. Ale autor inaczej niż większość historyków postrzega tę naszą porażkę. Jej przyczynę widzi nie w dysproporcji sił zbrojnych III Rzeszy i II RP, choć oczywiście ową dysproporcję zauważa i nie szczędzi jej opisów. Wytyka natomiast błędy w polskim systemie dowodzenia, skutkujące chaosem organizacyjnym. Na str. 369 pisze wprost (cyt.): Można nawet powiedzieć, że Niemcy odnieśli zwycięstwo nie tyle ze względu na przewagę techniczną czy liczebną, ile na zdolność do koordynacji działań wielu dywizji, której to zdolności Polacy nie mieli. Należy to jednak rozumieć tylko jako przyczynę klęski tak szybkiej, ale nie przegrania wojny w ogóle. Zostaliśmy bowiem osamotnieni, a liczenie na odciążającą nas ofensywę na zachodzie było bezzasadne. Opisy żenującego zachowania przywódców Anglii i Francji oraz przebiegu „dziwnej wojny” na froncie zachodnim w 1939 r. autor kończy stwierdzeniem (cyt., str. 267): Wielka Brytania i Francja od początku 1939 roku wiedziały, że w razie niemieckiego ataku nie będą udzielać rzeczywistej pomocy zbrojnej Polsce, ale nie dzieliły się tą informacją. Ich dyplomaci natomiast karmili chętnych Polaków obietnicami, że gwarancje wojskowe zmienią się w wystarczająco silną reakcję zbrojną, by uniemożliwić Niemcom opanowanie Polski. (…) Tak naprawdę brytyjscy i francuscy przywódcy wojskowi spisali Polskę na straty jeszcze przed wybuchem wojny i nie planowali rozpoczęcia poważnej ofensywy wcześniej niż co najmniej w roku 1941. Ale jednak w 1939 r. coś się na tym froncie zachodnim działo – Niemcy bombardowano ulotkami (głównie), a armia francuska ograniczonymi siłami wdarła się (przejściowo) „aż” 8 km w głąb Niemiec, tracąc ok. 2 tys. żołnierzy, podchodząc pod bunkry niemieckiego Wału Zachodniego, ale już ich nie szturmując.

Autor przedstawia również działania militarne na wschodzie, zaistniałe po napaści na nasz kraj przez Związek Radziecki. Poprzedza je opisem nerwowych starań dyplomacji niemieckiej, dopingującej ZSRR do jak najszybszego uderzenia na Polskę zgodnie z tajnymi ustaleniami paktu Ribbentrop-Mołotow. Na str. 328 i 329 zamieszcza pełny tekst noty dyplomatycznej wręczonej w Moskwie dnia 17 września o godz. 3:15 nad ranem polskiemu ambasadorowi Grzybowskiemu przez radzieckiego wiceministra Potiomkina.

Reasumując, amerykański autor niczego w książce nie przemilcza, a do napadniętej i następnie zniewolonej Polski odnosi się z dużą sympatią. Jest to bardzo istotne ze względu na skierowanie tej publikacji przede wszystkim do czytelnika amerykańskiego, dla którego może stanowić pierwsze i tak bogate źródło informacji o sprawach tylko dla nas oczywistych. Co nie znaczy, że polski czytelnik może przejść obok niej obojętnie. Sięgnijmy i my po to opracowanie popularnonaukowe. Przypominam, iż jego autor to zarazem zawodowy politolog, uznany historyk II wojny światowej oraz specjalista od wojskowości, co już – w odniesieniu do dziś omówionej książki – dało gwarancję obiektywnego, kompleksowego przedstawienia genezy, przebiegu i następstw wojny polsko-niemieckiej.

PS. Ani w notkach na obwolucie, ani w Wikipedii, nie doczytałem się informacji o polskim pochodzeniu autora, na co może wskazywać brzmienie jego nazwiska.