Czas na powrót do lektury książek o poważniejszej tematyce
historycznej. Wracamy zatem do HISTORII pisanej wielkimi literami. I od
razu przyszedł mi na myśl tekst okolicznościowy - z okazji
82. rocznicy.
Robert
Forczyk „Fall Weiss. Najazd na Polskę 1939”
Dom
Wydawniczy REBIS Sp. z o.o., Poznań 2019
Dr Robert
Forczyk, amerykański doradca i publicysta w dziedzinie bezpieczeństwa
narodowego oraz stosunków międzynarodowych, były zawodowy oficer (ppłk) US Army,
napisał bardzo ciekawą książkę nt. wojny obronnej Polski w 1939 r.
przed agresją z zachodu i ze wschodu. Od razu zastrzegam, iż (zgodnie
z tytułem) znaczna jej część zawiera opisy potencjału militarnego
walczących stron, posiadanego uzbrojenia i sprzętu oraz samego przebiegu
działań wojennych. Z wyszczególnieniem jednostek wojskowych, ich liczebności
i struktur, dowódców oraz wskazania terytoriów, na których operowały. Te rozdziały
spodobają się głównie miłośnikom historii wojskowości. Śmiało mogę je polecić,
jako że zostały napisane przez specjalistę, który opisy strategii i taktyki
walczących stron wzbogacił własnymi, fachowymi komentarzami. Oczywiście książka
jest poświęcona całokształtowi wojny 1939 r., obszernie też zatem przedstawia
genezę jej wybuchu, tło polityczne tamtego okresu i (pobieżnie) lat dużo
wcześniejszych, a także – już bardzo skrótowo – dalsze konsekwencje przegranej
przez Polskę wojny. Na pewno więc zadowoli również czytelnika preferującego
historię polityczną, wolącego ją od drobiazgowego śledzenia ruchu armii dopiero
tę historię kreujących.
Przegraliśmy
wojnę i już. Ale autor inaczej niż większość historyków postrzega tę naszą
porażkę. Jej przyczynę widzi nie w dysproporcji sił zbrojnych III Rzeszy
i II RP, choć oczywiście ową dysproporcję zauważa i nie szczędzi
jej opisów. Wytyka natomiast błędy w polskim systemie dowodzenia, skutkujące
chaosem organizacyjnym. Na str. 369 pisze wprost (cyt.): Można nawet
powiedzieć, że Niemcy odnieśli zwycięstwo nie tyle ze względu na przewagę
techniczną czy liczebną, ile na zdolność do koordynacji działań wielu dywizji,
której to zdolności Polacy nie mieli. Należy to jednak rozumieć tylko jako
przyczynę klęski tak szybkiej, ale nie przegrania wojny w ogóle.
Zostaliśmy bowiem osamotnieni, a liczenie na odciążającą nas ofensywę na zachodzie
było bezzasadne. Opisy żenującego zachowania przywódców Anglii i Francji
oraz przebiegu „dziwnej wojny” na froncie zachodnim w 1939 r. autor kończy
stwierdzeniem (cyt., str. 267): Wielka Brytania i Francja od
początku 1939 roku wiedziały, że w razie niemieckiego ataku nie będą
udzielać rzeczywistej pomocy zbrojnej Polsce, ale nie dzieliły się tą
informacją. Ich dyplomaci natomiast karmili chętnych Polaków obietnicami, że
gwarancje wojskowe zmienią się w wystarczająco silną reakcję zbrojną, by
uniemożliwić Niemcom opanowanie Polski. (…) Tak naprawdę brytyjscy i francuscy
przywódcy wojskowi spisali Polskę na straty jeszcze przed wybuchem wojny i nie
planowali rozpoczęcia poważnej ofensywy wcześniej niż co najmniej w roku 1941.
Ale jednak w 1939 r. coś się na tym froncie zachodnim działo – Niemcy
bombardowano ulotkami (głównie), a armia francuska ograniczonymi siłami
wdarła się (przejściowo) „aż” 8 km w głąb Niemiec, tracąc ok. 2 tys.
żołnierzy, podchodząc pod bunkry niemieckiego Wału Zachodniego, ale już ich nie
szturmując.
Autor
przedstawia również działania militarne na wschodzie, zaistniałe po napaści na
nasz kraj przez Związek Radziecki. Poprzedza je opisem nerwowych starań
dyplomacji niemieckiej, dopingującej ZSRR do jak najszybszego uderzenia na
Polskę zgodnie z tajnymi ustaleniami paktu Ribbentrop-Mołotow. Na str. 328
i 329 zamieszcza pełny tekst noty dyplomatycznej wręczonej w Moskwie
dnia 17 września o godz. 3:15 nad ranem polskiemu ambasadorowi
Grzybowskiemu przez radzieckiego wiceministra Potiomkina.
Reasumując,
amerykański autor niczego w książce nie przemilcza, a do napadniętej
i następnie zniewolonej Polski odnosi się z dużą sympatią. Jest to
bardzo istotne ze względu na skierowanie tej publikacji przede wszystkim do
czytelnika amerykańskiego, dla którego może stanowić pierwsze i tak bogate
źródło informacji o sprawach tylko dla nas oczywistych. Co nie znaczy, że
polski czytelnik może przejść obok niej obojętnie. Sięgnijmy i my po to
opracowanie popularnonaukowe. Przypominam, iż jego autor to zarazem zawodowy
politolog, uznany historyk II wojny światowej oraz specjalista od
wojskowości, co już – w odniesieniu do dziś omówionej książki – dało
gwarancję obiektywnego, kompleksowego przedstawienia genezy, przebiegu i następstw
wojny polsko-niemieckiej.
PS.
Ani w notkach na obwolucie, ani w Wikipedii, nie doczytałem się
informacji o polskim pochodzeniu autora, na co może wskazywać brzmienie
jego nazwiska.