Swietłana
Aleksijewicz „Czasy secondhand. Koniec czerwonego człowieka”
Wydawnictwo
Czarne, Wołowiec 2015
Na
wstępie nadmieniam, iż autorka (ur. 1948) to pisząca po rosyjsku
Białorusinka pochodzenia białorusko-ukraińskiego, laureatka Literackiej Nagrody
Nobla AD 2015.
Książka,
którą dziś Państwu polecam, traktuje głównie o Rosjanach, mieszkańcach
zarówno Moskwy, jak i rosyjskiej prowincji (głuchej, zabitej dechami), przy
której nasze Bieszczady wydają się być szczytem cywilizacji. Jej dwadzieścia
kilka krótkich rozdziałów to spisane przez autorkę (i wygładzone przez nią
literacko) wspomnienia oraz refleksje osób ciężko doświadczonych przez dwie rosyjskie
transformacje:
-
gospodarczą (przejście od komunistycznej gospodarki nakazowo-rozdzielczej do
kapitalistycznej, rynkowej),
-
polityczną, ustrojową (upadek ZSRR, powstanie niepodległych państw).
Zdecydowana
większość rozmówców autorki to ludzie głęboko rozczarowani i społecznie
zdegradowani. Z wielką nadzieją przyjęli pieriestrojkę Gorbaczowa, z entuzjazmem
i poświęceniem wsparli Jelcyna przeciwko puczowi Janajewa (1991), marząc o wolności
i demokracji. Wydawało im się, iż w nowym systemie zostaną zachowane
ich zakłady pracy, że instytucjonalnie – poza likwidacją komitetów KPZR – nic
się nie zmieni, a oni sami wejdą w aksamitny kapitalizm.
Kapitalizm
zaś okazał się dziki i okrutny. Wczorajsi inteligenci z wyższym
wykształceniem, nieraz ze stopniami i tytułami naukowymi, często z dnia
na dzień potracili posady. Tym zaś, których takie szybkie redukcje zatrudnienia
nie objęły, wypłacano pensje albo z kilkumiesięcznym opóźnieniem, albo w towarze
(niech go sobie potem na wolnym rynku wymienią na potrzebne im produkty). Na to
wszystko nałożyła się deprecjacja rubla, niszcząca wieloletnie oszczędności. W rezultacie
wielu rosyjskich inteligentów, aby przeżyć, podjęło prace fizyczne – na
budowach, przy rozładunku wagonów, na zmywaku (kobiety).
Na
ulicach zapanował zaś bandytyzm, którego źle opłacana i skorumpowana
milicja nie chciała (i nie bardzo potrafiła) zwalczać. Powstała też kasta
tzw. nowych Rosjan, ludzi wzbogaconych w krótkim czasie, często z szemranych
interesów, a niekiedy wręcz z oszustw i rozbojów. Owi
nowobogaccy Rosjanie zaczęli ostentacyjnie okazywać swoją zamożność, gardząc
tymi, których transformacja tylko zubożyła.
Ktoś
mógłby teraz zapytać, skąd my to znamy. Oświadczam więc, że – nie znamy. To, co
się u nas działo w pierwszych kilkunastu latach po upadku PRL to była
wersja light, soft. Nałożyło się na
to kilka przyczyn. W Polsce tzw. realny socjalizm panował krócej niż
komunizm w b. ZSRR. Sektora prywatnego gospodarki całkowicie u nas
nie zlikwidowano, a w rolnictwie miał się on nawet całkiem dobrze. Mentalność
przeciętnego polskiego inteligenta nigdy nie była na poziomie homo sovieticus. Poza tym terapia
szokowa Leszka Balcerowicza (1990) była poprzedzona jeszcze peerelowską reformą
Mieczysława Wilczka (1988).
Kto
nie wierzy, niech przeczyta tę książkę p. Swietłany Aleksijewicz. Przekona
się, że rosyjska transformacja gospodarcza, w porównaniu z tym, co
myśmy w Polsce przeszli, to wersja iście hard.
Ale
nie tylko o zubożeniu Rosjan pisze autorka. Przedstawia plagi trapiące
społeczeństwo: przestępczość, korupcję i alkoholizm. Opisuje ich wpływ na
życie szarych ludzi. A konkretnie oni sami jej o tym opowiadają, ona to
tylko literacko przedstawia.
Rozmówcy
autorki, tzw. sowki (ludzie o mentalności
sowieckiej), są w nowej, otaczającej ich rzeczywistości zagubieni i przerażeni
nią. Niektórzy marzą o powrocie do starego systemu, a nawet śni im
się Stalin, żeby przyszedł i zrobił porządek. Z młodymi,
niepamietającymi komunizmu, dzieli ich konflikt pokoleń, zaobserwowany przez
autorkę w najbliższych rodzinach wielu jej rozmówców.
Czytamy
też o konsekwencjach politycznych likwidacji państwa znanego jako Związek
Socjalistycznych Republik Radzieckich. Najpierw mieszkańcy południowych
republik wyrzynają się wzajemnie (zaczęło się to jeszcze u schyłku ZSRR),
następnie zaś wyganiają bądź wręcz mordują rosyjskich mieszkańców. Ale kilka
lat później, mimo nieistnienia już ZSRR, obywatele tychże południowych byłych republik,
teraz już niepodległych państw, licznie i nielegalnie przybywają do Rosji
(głównie do Moskwy) za pracą i chlebem. Pracują tu „na czarno” za
niewielkie lub żadne wynagrodzenie, mieszkają stłoczeni w piwnicach,
opłacają się skorumpowanym milicjantom, codziennie są narażeni na brutalne ataki
młodych rosyjskich nacjonalistów. Nienawiść ze strony tych drugich ma źródło w niedawnej
historii okrutnego potraktowania Rosjan – mieszkańców byłych południowych
republik Związku Radzieckiego (autorka podaje tu przykład Tadżykistanu), jak
też bierze się z zemsty za zamachy bombowe dokonane w Rosji przez
kaukaskich, islamskich terrorystów.
Reasumując,
gorąco tę książkę polecam. Oprócz historii i wielkiej polityki daje nam
ona obraz socjologiczny i psychologiczny społeczeństwa postradzieckiego w pierwszych
kilkunastu latach po upadku komunizmu i ZSRR. Dla mściwych sowietologów to
wspaniała okazja do Schadenfreude. Przyznaję się.