Grupa Wydawnicza Foksal Sp. z o.o., Warszawa 2018
Lektura w sam raz okolicznościowa. Wciąż obchodzimy stulecie odzyskania niepodległości, datowanego dość umownie 11 listopada 1918 r. Autorzy zauważają, iż konkretnym wydarzeniem zaistniałym tamtego dnia i godnym upamiętnienia było formalne przejęcie przez Józefa Piłsudskiego od Rady Regencyjnej władzy nad wojskiem.
100 lat to szmat czasu. Żyli wtedy nasi dziadkowie i pradziadkowie. Być może w dzieciństwie rozmawialiśmy z nimi o tamtych wydarzeniach, dla nich niezwykle istotnych i decydujących o dalszym życiu. Mnie swego czasu politycznie uświadamiała i indoktrynowała babcia (1908-1979) po kądzieli, kobieta inteligentna i oczytana. Gorzej już było z jej charakterkiem, no ale o zmarłych członkach rodziny źle się nie wypowiada…
A przecież i oni byli kiedyś dziećmi, też mieli dziadków, pradziadków. Ci z kolei opowiadali im o swoich młodych latach przeżytych w epoce napoleońskiej i później.
Świat widziany oczami uczestników dawnych wydarzeń niekoniecznie pokrywa się z jego obrazem wytworzonym po latach przez historię. To normalne, oni obserwowali tylko mały wycinek otaczającej ich rzeczywistości, nie mieli RTV ani Internetu. Wszechobecne dziś media wtedy były ograniczone do tytułów prasowych, niekoniecznie wszędzie dostępnych i docierających na czas.
Korepetytorzy z niepodległości, jak autorzy siebie określili, postanowili przybliżyć nam m.in. ogląd minionych czasów przez naszych przodków, zaprezentować ich ówczesne poglądy i motywacje. Panowie Sławomir Koper i Tymoteusz Pawłowski czynią to na tle wydarzeń historycznych, przez siebie przedstawianych raczej skrótowo, ale w sposób wiernie oddający specyfikę konkretnych czasów i miejsc.
Autorzy
wyodrębnili w historii Polski okres od czasów przedrozbiorowych do
początku lat 20. ub. wieku, dzieląc go w sposób bardzo
romantyczny na pory doby: zmierzch, noc, jutrzenka, poranek. Oczywiście nie
wszystkie pory doby – nie ma tu popołudnia Rzeczypospolitej Obojga Narodów
(jest tylko o jej zmierzchu) ani przedpołudnia II Rzeczypospolitej. W „Poranku”
autorzy doprowadzili narrację do wyboru Gabriela Narutowicza na Prezydenta RP,
ale już nie napisali o jego zabójstwie. O to ostatnie można mieć do
nich małą pretensję, choć motywem przewodnim książki jest głównie wcześniejsze dążenie
naszych przodków do odzyskania i utrwalenia tytułowej niepodległości
Polski. Ale jedno zdanie, chociażby w nawiasie, powinni byli zamieścić –
wszak Gabriel Narutowicz zginął w zamachu krótko po objęciu urzędu prezydenta.
Na
tę bardzo interesującą (i zarazem będącą na czasie !) książkę składa
się 39 krótkich esejów – felietonów historycznych. Autorzy przedstawiają w nich
swój punkt widzenia ważnych wydarzeń z historii Polski i Europy,
niektóre z nich relatywizują i bagatelizują, inne (dotąd prawie
niedostrzegane) uwypuklają, i … trudno im nie przyznać racji. Narrację
historyczną starają się wzbogacić o opisy realiów postrzeganych oczami
uczestników ówczesnych wydarzeń, zarówno aktywnych ich kreatorów, jak i biernych
obserwatorów, ale też skazanych na ponoszenie konsekwencji.
Na
„Zmierzch” składają się eseje dotyczące okoliczności utraty niepodległości w XVIII wieku,
oraz bytowania niesuwerennej Polski w wieku XIX aż do upadku
powstania styczniowego. „Noc” to z kolei epoka trwająca do trzeciego roku
Wielkiej Wojny, a „Jutrzenka” to już okres urzeczywistniania się polskich
marzeń, datowany od 5 listopada 1916 r. do pamiętnego 11 listopada
1918 r. O drugiej dacie wspomniałem na wstępie, tej pierwszej winien
jestem krótki komentarz. Co by bowiem nie sądzić o „Akcie 5 listopada
1916 r.”, to autorzy książki mają rację – ów akt cesarzy niemieckiego i austriackiego
upodmiotowił Królestwo Polskie na forum międzynarodowym, a i na
gruncie krajowym wprowadził wiele bardzo korzystnych zmian (przytłumionych jednak
ekonomiką trwającej wojny). Dalszą konsekwencją tego też przecież było, że
Józef Piłsudski przejął władzę z rąk polskiej i głęboko patriotycznej
Rady Regencyjnej, a nie od administracji zaborczej.
„Poranek”
to już oczywiście działania polityczne (administracyjne, ekonomiczne,
dyplomatyczne, wojenne) w celu utrwalenia niepodległości dopiero co
powstałej Polski, w tym ustalenia przebiegu i kształtu jej granic.
Czyli czynione w okresie od 11 listopada 1918 r. do 11 grudnia
1922 r. (objęcie urzędu Prezydenta RP przez Gabriela Narutowicza).
Nadmieniam,
iż wszystkie 39 esejów napisano w sposób przystępny, proszę się nie
obawiać przesadnie naukowej formy obserwowanej niekiedy w opracowaniach
innych historyków. Jak wspomniałem na wstępie, „Korepetycje z niepodległości”
są też książką bardzo na czasie, której lektura pozwoli nam odnieść się
(aprobująco lub nie) do wielu treści przekazywanym nam w mediach z okazji
setnej rocznicy.
Na
zakończenie trochę dowcipnie. Autorzy zacytowali powiedzonko naszych przodków
(tych zamieszkałych w Galicji zachodniej), że ni z tego, ni z owego, była Polska na pierwszego (chodziło
o dzień 1 listopada 1918 r.).
Ja
pozwolę sobie przypomnieć Państwu inny żart z tamtych lat (nie pamiętam,
gdzie go zasłyszałem lub przeczytałem). Dowcip w formie pytanie – odpowiedź:
- Jaką wspólną cechę mają odrodzona Polska i łaska Boska ?
- Jedna i druga jest bez granic.