Jochen Böhler
„Wojna domowa. Nowe spojrzenie na odrodzenie Polski”
Wydawnictwo Znak
Horyzont, Kraków 2018
Ciągle
jesteśmy pod wrażeniem obchodów stulecia odzyskania niepodległości. Przypuszczam,
że nastrój ten będzie się nam udzielał do końca roku. Nasłuchaliśmy się już i naoglądaliśmy
w RTV okolicznościowych audycji z uczestnictwem polskich historyków i politologów.
Nic w tym dziwnego, to w końcu nasze polskie Narodowe Święto
Niepodległości i jego obchody.
Dobrze
jest też wiedzieć, jak nas „widzą i piszą” inni, a zwłaszcza zachodni
sąsiedzi, z którymi obecnie wprawdzie mamy dobre relacje (oby tak dalej),
ale w nie tak znów odległej przeszłości bywało … wręcz fatalnie (eufemizm).
Cóż,
czas goi wszelkie rany, a interpretację historii najlepiej powierzyć tym,
co ją naprawdę znają, a nie politycznym i niedouczonym
propagandzistom. Niech się zatem historycy (ci z lewicy i ci z prawicy,
ci z zachodu i ci ze wschodu, etc.) ewentualnie spierają, ale niechże
to będzie spór merytoryczny i konstruktywny, bez złośliwych wycieczek ad
personam, i oczywiście prowadzony publicznie.
Proponuję
dziś Państwu bardzo wartościową publikację książkową – dzieło niemieckiego
historyka zakochanego w Polce (za żonę wziął warszawiankę) ale
niekoniecznie w Polsce czy w ogóle w Polakach. W pracy
naukowej mu to pomaga – opisując wydarzenia sprzed 100 lat nie musi się obawiać
zarzutu braku patriotyzmu, co mogłoby mieć miejsce w przypadku historyka polskiego.
Są to bowiem opisy wydarzeń autentycznie w przeszłości zaistniałych,
potwierdzonych również polską (!) dokumentacją źródłową, do której Jochen
Böhler z determinacją i nie bez czynionych mu trudności żmudnie docierał
(wspomina o tym w „Posłowiu” na str. 273-280). Owe opisy przeszłości
nieraz stawiają uczestników dawnych wydarzeń w złym świetle, niekiedy
nawet w bardzo złym. Jak też przystało na rzetelną pracę naukową,
wszystkie wykorzystane dokumenty źródłowe i in. publikacje autor wymienia
w „Przypisach” (str. 281-330), „Archiwach” (str. 331-334) i „Bibliografii”
(str. 335-369).
Jochen
Böhler dość beznamiętnie (nie jest Polakiem) przedstawia historię odrodzenia
się Polski po 123 latach niewoli, określając tego obiektywne i subiektywne
przyczyny, oraz opisując okoliczności, w jakich to nastąpiło. Przyczyny
obiektywne to oczywiście wojna przegrana przez wszystkich trzech zaborców oraz
pkt. 13 orędzia prezydenta Wilsona z dn. 8 stycznia 1918 r.
Subiektywne – to starania i czyny polskich patriotów skupionych w dwóch
obozach niepodległościowych, kierowanych przez Józefa Piłsudskiego i Romana
Dmowskiego. Autor wykazuje, iż ci patrioci w 1914 r. stanowili
mniejszość polskiego społeczeństwa, a ich działalność napotykała niezrozumienie
i opór. Zwłaszcza ze strony chłopów stanowiących wówczas ok. 80 %
polskiej populacji.
Odrodzenie
się Polski następuje również w realiach i okolicznościach … wojny
domowej. Jeszcze przecież nie doszło do nowego określenia granic państwowych,
jeszcze formalnie istnieją te poprzednie, a już na obszarach nimi objętymi
dochodzi do działań zbrojnych. Nic zatem dziwnego, iż postronny obserwator określi
je mianem wojny domowej. Tym bardziej, że jej uczestnicy to nieraz sąsiedzi od
lat żyjący obok siebie, a bywa, iż też skoligaceni rodzinnie. Autor
szczegółowo przedstawia sytuację, jaka zapanowała na pograniczu niemieckim,
czeskim, ukraińskim, białoruskim i litewskim. Wolny od konfliktów narodowościowych
pozostaje właściwie tylko teren b. Królestwa Polskiego (tzw. Kongresówki)
i Galicji zachodniej.
Odradzająca
się Rzeczpospolita tworzy administrację i armię w warunkach wojny na
wszystkich granicach i z prawie wszystkimi sąsiadami, a także w warunkach
bardzo silnego konfliktu wewnętrznego pomiędzy obozami Piłsudskiego i Dmowskiego.
Ten drugi konflikt omal nie doprowadza do wybuchu kolejnej wojny, tym razem już
polsko-polskiej, o czym „okolicznościowi” historycy w mediach dziś
tylko z zażenowaniem przebąkują, a co Jochen Böhler wykłada
explicite.
Autor
z uznaniem odnosi się do polskiego wysiłku i czynu niepodległościowego,
zarówno tego wojskowego (zbrojnego), jak i cywilnego (administracja,
gospodarka). Ale wskazuje i blaski, i cienie, a tych drugich też
jest co niemiara. Tworząca się administracja bywa niekompetentna i skorumpowana,
a wojsko często niezdyscyplinowane. Walka zbrojna toczy się z udziałem
różnych grup paramilitarnych i partyzanckich, które dopiero później
zostaną wcielone do armii. Polscy żołnierze na polu bitwy często dają z siebie
wszystko, ale poza tym bynajmniej nie bywają rycerscy. Zdarzają się egzekucje
jeńców, pogromy ludności żydowskiej, grabieże, gwałty i mordy na ruskiej ludności
cywilnej. Słynny zagończyk Feliks Jaworski, obrońca polskiej ludności na Ukrainie, nieźle dał się we znaki ruskim chłopom, także i tym
Bogu ducha winnym. W wolnej już Polsce wylądował w szpitalu
psychiatrycznym. W jakich niezwykle tragicznych okolicznościach to
nastąpiło – proszę przeczytać na str. 254.
Znamy
i nieraz deklamujemy, podśpiewując, kawaleryjskie tzw. żurawiejki. Na
szczęście nie wszystkie z nich są objęte współczesnym repertuarem zespołów
wokalnych, część wstydliwie odeszła w zapomnienie. No to na chwilę przypomnijmy
sobie jedną z takich, dziś już raczej nierecytowanych, polskich żurawiejek
(cytuję za J. Böhlerem, str. 15 i 16):
Słynny z mordów
i grabieży
Dziewiętnasty
pułk młodzieży.
Lance do boju,
szable w dłoń,
bolszewika goń,
goń, goń.
Dziewiętnasty
tym się chwali:
na postojach
wioski pali.
Gwałci panny,
gwałci wdowy,
Dziewiętnasty
pułk morowy.
Nie
chciałbym zostać źle zrozumianym. Jochen Böhler nie czyni z tej „ciemnej
strony mocy” głównego przekazu swojej książki. On tylko tych kwestii nie
pomija, nie pomniejsza, nie bagatelizuje ani nie relatywizuje. Jego obszerne
opracowanie dotyczy, podkreślam, całokształtu sprawy polskiej w latach
1914-1921, nawet z nutką sympatii dla nas. Wykłada przy tym jednak „kawę
na ławę”, wskazując dwie strony medalu. I to właśnie, moim zdaniem,
przesądza o wartości intelektualnej jego książki, którą dziś Państwu
polecam.
A na
zakończenie, jak nieraz sobie pozwalam, ciut koniecznej uszczypliwości.
§ Na str. 105,
w wierszu 9 od dołu, wyrazy „od Bałtyku po Morze Czarne” proszę poprawić
na „od Adriatyku po Morze Czarne”. Mowa jest tam bowiem o formacjach
paramilitarnych działających tylko na Bałkanach.
§ Na str. 215,
w wierszu 7 od dołu, rok 1982 należy poprawić na rok 1892.
§ Analogicznie na
str. 230, w wierszu 15 od dołu, rok 1981 proszę poprawić na
rok 1891.
§ Na str. 267,
w trzech ostatnich wierszach od dołu, widnieje kompletna bzdura –
informacja, jakoby Józef Piłsudski w Polsce (cyt.) „nie sprawował urzędu w latach
1926-1935”. Autor trochę się rozpędził, być może miał na myśli urząd
prezydenta, a wydawca go nie wyhamował (koniecznym w tej sytuacji
przypisem). Józef Piłsudski wszak był w tamtych czasach dwukrotnie
premierem rządu (X 1926 – VI 1928 i VIII-XII 1930),
nieprzerwanie pełnił też oficjalne funkcje nadzoru nad wojskiem.