poniedziałek, 10 grudnia 2018

„Wojna domowa. Nowe spojrzenie na odrodzenie Polski”. Autor: Jochen Böhler


Jochen Böhler „Wojna domowa. Nowe spojrzenie na odrodzenie Polski”
Wydawnictwo Znak Horyzont, Kraków 2018

Ciągle jesteśmy pod wrażeniem obchodów stulecia odzyskania niepodległości. Przypuszczam, że nastrój ten będzie się nam udzielał do końca roku. Nasłuchaliśmy się już i naoglądaliśmy w RTV okolicznościowych audycji z uczestnictwem polskich historyków i politologów. Nic w tym dziwnego, to w końcu nasze polskie Narodowe Święto Niepodległości i jego obchody.
Dobrze jest też wiedzieć, jak nas „widzą i piszą” inni, a zwłaszcza zachodni sąsiedzi, z którymi obecnie wprawdzie mamy dobre relacje (oby tak dalej), ale w nie tak znów odległej przeszłości bywało … wręcz fatalnie (eufemizm).
Cóż, czas goi wszelkie rany, a interpretację historii najlepiej powierzyć tym, co ją naprawdę znają, a nie politycznym i niedouczonym propagandzistom. Niech się zatem historycy (ci z lewicy i ci z prawicy, ci z zachodu i ci ze wschodu, etc.) ewentualnie spierają, ale niechże to będzie spór merytoryczny i konstruktywny, bez złośliwych wycieczek ad personam, i oczywiście prowadzony publicznie.

Proponuję dziś Państwu bardzo wartościową publikację książkową – dzieło niemieckiego historyka zakochanego w Polce (za żonę wziął warszawiankę) ale niekoniecznie w Polsce czy w ogóle w Polakach. W pracy naukowej mu to pomaga – opisując wydarzenia sprzed 100 lat nie musi się obawiać zarzutu braku patriotyzmu, co mogłoby mieć miejsce w przypadku historyka polskiego. Są to bowiem opisy wydarzeń autentycznie w przeszłości zaistniałych, potwierdzonych również polską (!) dokumentacją źródłową, do której Jochen Böhler z determinacją i nie bez czynionych mu trudności żmudnie docierał (wspomina o tym w „Posłowiu” na str. 273-280). Owe opisy przeszłości nieraz stawiają uczestników dawnych wydarzeń w złym świetle, niekiedy nawet w bardzo złym. Jak też przystało na rzetelną pracę naukową, wszystkie wykorzystane dokumenty źródłowe i in. publikacje autor wymienia w „Przypisach” (str. 281-330), „Archiwach” (str. 331-334) i „Bibliografii” (str. 335-369).

Jochen Böhler dość beznamiętnie (nie jest Polakiem) przedstawia historię odrodzenia się Polski po 123 latach niewoli, określając tego obiektywne i subiektywne przyczyny, oraz opisując okoliczności, w jakich to nastąpiło. Przyczyny obiektywne to oczywiście wojna przegrana przez wszystkich trzech zaborców oraz pkt. 13 orędzia prezydenta Wilsona z dn. 8 stycznia 1918 r. Subiektywne – to starania i czyny polskich patriotów skupionych w dwóch obozach niepodległościowych, kierowanych przez Józefa Piłsudskiego i Romana Dmowskiego. Autor wykazuje, iż ci patrioci w 1914 r. stanowili mniejszość polskiego społeczeństwa, a ich działalność napotykała niezrozumienie i opór. Zwłaszcza ze strony chłopów stanowiących wówczas ok. 80 % polskiej populacji.

Odrodzenie się Polski następuje również w realiach i okolicznościach … wojny domowej. Jeszcze przecież nie doszło do nowego określenia granic państwowych, jeszcze formalnie istnieją te poprzednie, a już na obszarach nimi objętymi dochodzi do działań zbrojnych. Nic zatem dziwnego, iż postronny obserwator określi je mianem wojny domowej. Tym bardziej, że jej uczestnicy to nieraz sąsiedzi od lat żyjący obok siebie, a bywa, iż też skoligaceni rodzinnie. Autor szczegółowo przedstawia sytuację, jaka zapanowała na pograniczu niemieckim, czeskim, ukraińskim, białoruskim i litewskim. Wolny od konfliktów narodowościowych pozostaje właściwie tylko teren b. Królestwa Polskiego (tzw. Kongresówki) i Galicji zachodniej.

Odradzająca się Rzeczpospolita tworzy administrację i armię w warunkach wojny na wszystkich granicach i z prawie wszystkimi sąsiadami, a także w warunkach bardzo silnego konfliktu wewnętrznego pomiędzy obozami Piłsudskiego i Dmowskiego. Ten drugi konflikt omal nie doprowadza do wybuchu kolejnej wojny, tym razem już polsko-polskiej, o czym „okolicznościowi” historycy w mediach dziś tylko z zażenowaniem przebąkują, a co Jochen Böhler wykłada explicite.
Autor z uznaniem odnosi się do polskiego wysiłku i czynu niepodległościowego, zarówno tego wojskowego (zbrojnego), jak i cywilnego (administracja, gospodarka). Ale wskazuje i blaski, i cienie, a tych drugich też jest co niemiara. Tworząca się administracja bywa niekompetentna i skorumpowana, a wojsko często niezdyscyplinowane. Walka zbrojna toczy się z udziałem różnych grup paramilitarnych i partyzanckich, które dopiero później zostaną wcielone do armii. Polscy żołnierze na polu bitwy często dają z siebie wszystko, ale poza tym bynajmniej nie bywają rycerscy. Zdarzają się egzekucje jeńców, pogromy ludności żydowskiej, grabieże, gwałty i mordy na ruskiej ludności cywilnej. Słynny zagończyk Feliks Jaworski, obrońca polskiej ludności na Ukrainie, nieźle dał się we znaki ruskim chłopom, także i tym Bogu ducha winnym. W wolnej już Polsce wylądował w szpitalu psychiatrycznym. W jakich niezwykle tragicznych okolicznościach to nastąpiło – proszę przeczytać na str. 254.
Znamy i nieraz deklamujemy, podśpiewując, kawaleryjskie tzw. żurawiejki. Na szczęście nie wszystkie z nich są objęte współczesnym repertuarem zespołów wokalnych, część wstydliwie odeszła w zapomnienie. No to na chwilę przypomnijmy sobie jedną z takich, dziś już raczej nierecytowanych, polskich żurawiejek (cytuję za J. Böhlerem, str. 15 i 16):

Słynny z mordów i grabieży
Dziewiętnasty pułk młodzieży.
Lance do boju, szable w dłoń,
bolszewika goń, goń, goń.

Dziewiętnasty tym się chwali:
na postojach wioski pali.
Gwałci panny, gwałci wdowy,
Dziewiętnasty pułk morowy.

Nie chciałbym zostać źle zrozumianym. Jochen Böhler nie czyni z tej „ciemnej strony mocy” głównego przekazu swojej książki. On tylko tych kwestii nie pomija, nie pomniejsza, nie bagatelizuje ani nie relatywizuje. Jego obszerne opracowanie dotyczy, podkreślam, całokształtu sprawy polskiej w latach 1914-1921, nawet z nutką sympatii dla nas. Wykłada przy tym jednak „kawę na ławę”, wskazując dwie strony medalu. I to właśnie, moim zdaniem, przesądza o wartości intelektualnej jego książki, którą dziś Państwu polecam.

A na zakończenie, jak nieraz sobie pozwalam, ciut koniecznej uszczypliwości.

§  Na str. 105, w wierszu 9 od dołu, wyrazy „od Bałtyku po Morze Czarne” proszę poprawić na „od Adriatyku po Morze Czarne”. Mowa jest tam bowiem o formacjach paramilitarnych działających tylko na Bałkanach.
§  Na str. 215, w wierszu 7 od dołu, rok 1982 należy poprawić na rok 1892.
§  Analogicznie na str. 230, w wierszu 15 od dołu, rok 1981 proszę poprawić na rok 1891.
§  Na str. 267, w trzech ostatnich wierszach od dołu, widnieje kompletna bzdura – informacja, jakoby Józef Piłsudski w Polsce (cyt.) „nie sprawował urzędu w latach 1926-1935”. Autor trochę się rozpędził, być może miał na myśli urząd prezydenta, a wydawca go nie wyhamował (koniecznym w tej sytuacji przypisem). Józef Piłsudski wszak był w tamtych czasach dwukrotnie premierem rządu (X 1926 – VI 1928 i VIII-XII 1930), nieprzerwanie pełnił też oficjalne funkcje nadzoru nad wojskiem.