sobota, 30 czerwca 2018

„Słowiańscy królowie Lechii. Polska starożytna”. Autor: Janusz Bieszk


Dość, przynajmniej na razie, wspominania tego okrutnego XX wieku ! Cofnijmy się aż do czasów starożytnych i wczesnośredniowiecznych, ale na ziemiach polskich pozostając.

Janusz Bieszk „Słowiańscy królowie Lechii. Polska starożytna”
Wydawnictwo BELLONA, Warszawa 2015

Drugie zdanie tytułu tej książki tłumaczy wszystko. Absolutnie nie powinniśmy mieć cywilizacyjnego kompleksu niższości względem starożytnych Grecji i Rzymu, o Anglosasach z zachodniej Europy już nie wspominając. Polska, a konkretnie Lechia, Lechistan, istniała od zawsze. Jej pierwszym władcą był król Sarmata, panujący na przełomie XIX i XVIII wieku przed naszą erą. Po nim państwem rządził jego syn, król Kodan, założyciel miasta portowego Kodan, Codanum (obecnie: Gdańsk), co nastąpiło ok. 1750 r. p.n.e.  Nazwa państwa „Lechia” wzięła się jednak od kolejnego panującego (w latach 1729-1679 p.n.e.) króla Lecha I Wielkiego, wnuka króla Sarmaty. Na starożytnym Wschodzie nazywano je Lechistanem. Tak oto powstał naród Lechitów czyli Lachów, czyli nas - Polaków.
Dalej autor wymienia kolejnych przedchrześcijańskich królów Lechii, aż do czasów znanych nam już ze szkolnych podręczników historii. Wskazuje też miasta starożytnej Lechii, podając przybliżone daty ich założenia (przykładowo: Carodonum czyli Kraków - ok. 1550 r. p.n.e., Szczyt czyli Szczecin - ok. 1450 r. p.n.e.). Wszystko to dokumentuje średniowiecznymi kronikami polskimi i (przede wszystkim) zagranicznymi. Także starymi mapami. W zależności od starych kronik, owych królów Lechii można doliczyć się od kilkunastu do kilkudziesięciu.
Autor umiejscawia władców Lechii w konkretnych czasach starożytnej i wczesnośredniowiecznej historii powszechnej, opisuje ich politykę wewnętrzną i zagraniczną, w tym sojusze i wojny z innymi ówczesnymi potęgami, Rzymu i Bizancjum nie wyłączając.

Upadek imperium Lechitów zapoczątkował król Popiel II Zbrodniczy (panujący w latach 830-840), podczas uroczystej uczty trując winem zaproszonych dwudziestu członków swojej rodziny – książąt rządzących dzielnicami państwa. Potem sam padł ofiarą buntu poddanych, rozwścieczonych z powodu jego postępku. I nastąpiło dwuletnie bezkrólewie – aż do króla Piasta.
Protoplastą dynastii Piastów nie był jednak żaden kmieć Piast kołodziej, lecz rycerz – szlachcic Koszyszko herbu Kroy, (cyt. str. 193): „(…) urzędnik i zarządca dworu królewskiego, nazywany piastunem czyli majordomem ! Stąd przez jego potocznie określaną funkcję, wykonywaną na dworze, później zniekształconą, nazywano go Piastem, co nie miało nic wspólnego z zawodem kołodzieja, tak infantylnie lansowanym w literaturze przedmiotu. (…) Król Koszyszko – panował w latach 842-862.”.

Chrzest Polski nie nastąpił, jak nas uczono w szkole, dopiero w 966 r., lecz – po raz pierwszy – już w 845 r. (w obrządku łacińskim), oraz – po raz drugi – w 874 r. (w obrządku wschodnim). Mieszko I nie był bynajmniej twórcą państwa polskiego. On tylko, w pewnym sensie, kontynuował proces jego reaktywacji, przy czym do przywrócenia dawnej świetności już niestety nie doszło.

Dlaczego nasza historiografia to wszystko przemilcza bądź bagatelizuje, nie dając wiary? Autor wskazuje tu na inspirację Kościoła (w czasach kontrreformacji), pragnącego wymazać z historii Polski wszystko to, co niechrześcijańskie i nierzymskokatolickie. Dochodziło wówczas do urzędowego niszczenia starych ksiąg. W 1615 r. król Zygmunt III Waza, bardzo powolny jezuitom, rozkazał skonfiskować i spalić wszystkie znajdujące się w kraju kroniki Jana Długosza („Roczniki, czyli kroniki sławnego Królestwa Polskiego”). Niszczono wtedy też inne, jak byśmy dziś rzekli, białe kruki. Wobec ówczesnej mizerii rynku wydawniczego i czytelnictwa w ogóle, doprowadziło to do wymazania w świadomości Polaków (Lechitów, Lachów) ich historii i napisania jej od nowa.

Polecam Państwu tę niezwykle sympatyczną lekturę. I proszę się teraz nie uśmiechać ironicznie. Pragnę bowiem też zwrócić uwagę na dość obszerną (jak na unikalną tematykę książki) bibliografię podaną na str. 281-287. Autor dokumentuje swoje śmiałe stwierdzenia poważnymi publikacjami historycznymi, także tymi w Polsce niewznawianymi i zapomnianymi, bądź w ogóle w naszym kraju nieznanymi. Ale zagranicą uznawanymi i traktowanymi poważnie. Dostęp do niektórych z nich wskazuje w Internecie. Do tych ostatnich należy też kilkanaście filmów YouTube.

I  już na zakończenie: proponuję poprawienie rażącego błędu ortograficznego, który wkradł się do wiersza 11 (od dołu) na str. 116. Wyraz „wataha” pisze się przez „h”, a nie przez „ch”.

PS
Ważna informacja. Pan Janusz Bieszk napisał również (m.in.) kolejny tom dziejów Polski – esej historyczny pt. „Chrześcijańscy królowie Lechii. Polska średniowieczna” (Wydawnictwo BELLONA, Warszawa 2018). Książka ta, podarowana mi przez szefa, leży i czeka (w domowej bibliotece, na przeczytanie). Postaram się kiedyś i o niej tu napisać.