niedziela, 8 kwietnia 2018

„Ostkrieg. Front wschodni: wojna na wyniszczenie”. Autor: Stephen G. Fritz


Stephen G. Fritz „Ostkrieg. Front wschodni: wojna na wyniszczenie”
Wydawnictwo Napoleon V, Oświęcim 2015

Mam przyjemność zaproponować dziś Państwu najlepsze (w mojej ocenie) opracowanie popularnonaukowe dotyczące wojny niemiecko-radzieckiej 1941-1945. Autor, amerykański historyk, wyczerpująco i przystępnie (proszę przymknąć oko na rzadkie i drobne niedostatki polskiego tłumaczenia) scharakteryzował ten najważniejszy teatr II wojny światowej, czyniąc to w kilku aspektach.

Najważniejsze są oczywiście działania wojenne, opisane dość plastycznie i udokumentowane mapkami na końcu książki. Radzę do nich zaglądać już podczas lektury, zwłaszcza gdy mało znamy geografię b. ZSRR i trochę się pogubimy w ruchach armii, korpusów i dywizji. Czytając o przebiegu wojny od połowy 1944 r. będzie nam oczywiście łatwiej - wtedy Ostkrieg przeniosła się już też na tereny dzisiejszej Polski.

Chyba niewiele przesadzę, gdy napiszę, iż autor zabawił się w psychoanalityka osoby Adolfa Hitlera. Postarał się dokładnie wytłumaczyć motywacje, którymi się tamten kierował, gdy podejmował decyzje polityczne oraz wojskowe (strategiczne i taktyczne). Hitler, mimo swojego wybuchowego temperamentu (nieraz tylko na pokaz) był w istocie chłodnym kalkulatorem, tyle że w swoich kalkulacjach uwzględniał … ryzyko na granicy hazardu. Jego najważniejsze decyzje bywały wypadkową ostatnich wydarzeń politycznych. Anglia i Francja nie chciały poprzeć jego antykominternowskiej polityki, a wręcz przeciwnie – po likwidacji Czechosłowacji przez Hitlera zaplanowały antyniemiecki sojusz z ZSRR. Polska też mu stanowczo odmówiła, politycznie i militarnie wiążąc się z państwami zachodnimi. W tej sytuacji Hitler, niemalże z dnia na dzień, zrewidował swoją dotychczasową politykę zagraniczną, dokonując w niej zwrotu o 180 stopni i w sierpniu 1939 r. sprzymierzając się z ZSRR.
Szczęście hazardzisty sprzyjało mu prawie do końca 1941 r. Jego interwencja w grudniu 1941 r. w znacznej mierze zapobiegła militarnej katastrofie Wehrmachtu po porażce pod Moskwą. Później Hitler już jednak popełniał błędy wojenne nie do naprawienia, a jego zamiary polityczne coraz bardziej traciły na realności. W przełomowym grudniu 1941 r. Hitler wypowiedział też wojnę Stanom Zjednoczonym, czym (jak słusznie zauważa prof. Andrzej Paczkowski) już nawet formalnie podpisał na siebie wyrok śmierci.
Tymczasem u Stalina w latach wojny ów proces „racjonalizacji” decyzji politycznych i militarnych przebiegał stopniowo akurat w odwrotnym, tj. prawidłowym kierunku. „Prawidłowym” oczywiście z punktu widzenia interesów ZSRR.

Bardzo ważna okazała się logistyka. Bez odpowiedniego uzbrojenia, sprzętu transportowego, materiałów pędnych, dostaw amunicji i żywności, prowadzenie kilkuletniej wojny byłoby niemożliwe. Autor i w tym aspekcie przedstawia wysiłki wojenne obu stron, ich ekonomikę wojenną. A to niezwykle ważny aspekt – przeczytamy więc o tysiącach czołgów, samolotów i armat, wyprodukowanych, zniszczonych i zużytych w walkach, a potem znów wyprodukowanych. Nie tylko o ich liczbach, ale też, jak się to w III Rzeszy i ZSRR odbywało, jakie problemy napotykało, i jak je rozwiązywano.

Najważniejszy był jednak oczywiście czynnik ludzki. W skali makro szalę wojny przeważyły nieprzebrane zasoby żołnierskie ZSRR, choć dysponowano nimi bardzo rozrzutnie. Natomiast Wehrmacht z czasem zaczął otrzymywać uzupełnienia niewystarczająco liczne i coraz gorsze jakościowo. W końcu doszło do mobilizacji tzw. Volksturmu, czyli panów, jak byśmy dziś powiedzieli, w wieku „18-” oraz „60+”. Niemieckie straty żołnierskie podczas II wojny światowej wyniosły łącznie 5,3 mln (licząc tylko w zabitych !!!), z czego na front wschodni przypadło 3,6 mln, tj. 68%. Armia Czerwona straciła w tym czasie nie mniej niż 11,5 mln zabitych żołnierzy. Powyższe dane zaczerpnąłem z omawianej tu książki (str. 443 i 444).

Wschodni teatr wojny nie był jedynym. Autor przedstawia też działania na innych frontach II wojny światowej, które miały wprawdzie tylko pośredni, ale jednak bardzo znaczący wpływ na przebieg zmagań niemiecko-radzieckich. Wygrana bitwa o Atlantyk umożliwiła udzielanie pomocy logistycznej ZSRR przez USA drogą morską. Lądowanie sił sprzymierzonych w Afryce (1942), we Włoszech (1943) i we Francji (1944) nie pozwoliło Niemcom na skierowanie na front wschodni dodatkowych dywizji. A faktyczny front powietrzny nad Niemcami nie tylko niszczył przemysł i miasta niemieckie (znacznie osłabiając potencjał wojenny III Rzeszy), ale też uniemożliwiał wysłanie do walki z lotnictwem ZSRR odpowiedniej liczby samolotów myśliwskich Luftwaffe.

No i na zakończenie o zbrodniczym aspekcie wojny Hitlera. Autor bardzo szczegółowo przedstawia przygotowanie, przebieg i rozmiary Holokaustu, wskazując też na bezdyskusyjną tu rolę Hitlera jako naczelnego architekta owego zbrodniczego przedsięwzięcia.
Poza tym obszernie pisze o generalnie zbrodniczym charakterze wojny na froncie wschodnim, zaplanowanym przez Hitlera jeszcze przed jej rozpoczęciem. Wojny z założenia totalnej, ukierunkowanej też na ludność cywilną, przewidzianą w znacznej części do zagłady w ramach przyszłej realizacji tzw. Generalplan Ost. I żołnierze Wehrmachtu, a nie tylko esesmani, właśnie taką wojnę „na wyniszczenie” podjęli. Paradoksalnie, w ostatnich miesiącach zmagań wojennych umocniło to nawet ich żołnierskie morale, gdyż Niemcy, wiedząc o własnych zbrodniach, słusznie spodziewali się radzieckiego odwetu, bronili się więc niezwykle zajadle. W końcu jednak nie uniknęli (ani oni, ani ich rodziny, zwłaszcza kobiety) okrutnej zemsty czerwonoarmistów, co również autor opisuje.

Reasumując, tę książkę gorąco polecam. Miłośnicy historii otrzymają dzięki niej kompleksowy (polityczny, militarny, ekonomiczny, demograficzny) obraz wojny na froncie wschodnim II wojny światowej, z uwzględnieniem także innych ważnych wydarzeń zachodzących w tym czasie.

Na zakończenie często coś marudzę.
Uważam, że autor zbyt po macoszemu potraktował sojuszników Niemiec na froncie wschodnim, tj. głównie Finów, Rumunów i Węgrów. A przecież zginęło ich tam odpowiednio (straty tylko żołnierskie, wg danych prof. Antoniego Czubińskiego) 82 tys., 300 tys. i 200 tys. Prof. Stephen G. Fritz mógł zatem nieco więcej napisać o udziale tych państw w wojnie. To w końcu też była i ich Ostkrieg.

PS 1
W dzisiejszym tekście przytoczyłem dane liczbowe dotyczące poległych żołnierzy niemieckich, radzieckich, fińskich, rumuńskich i węgierskich. Dla pełniejszego zobrazowania sytuacji powinienem więc jeszcze dodać, iż na frontach II wojny światowej padło też m.in.: 1,3 mln żołnierzy japońskich, 410 tys. żołnierzy jugosłowiańskich, 373 tys. żołnierzy brytyjskich, 320 tys. żołnierzy polskich, 292,1 tys. żołnierzy amerykańskich, 242 tys. żołnierzy włoskich, 213 tys. żołnierzy francuskich (za: Antoni Czubiński, „Historia drugiej wojny światowej 1939-1945”, Wydawnictwo Poznańskie sp. z o.o., Poznań 2004; tabela 21 na str.  279).

Łączne straty sił zbrojnych państw Osi prof. Czubiński określił na 6,3 mln żołnierzy (w tym 4,1 mln żołnierzy niemieckich), a Aliantów na 18,8 mln żołnierzy (w tym 17 mln żołnierzy radzieckich), co jednak odbiega od szacunków podawanych przez prof. Fritza.

Natomiast ogólne straty ludnościowe (żołnierze i cywile) w latach II wojny światowej wyniosły, wg prof. Czubińskiego, po stronie alianckiej 47,6 mln osób (w tym ZSRR 27 mln osób, Chiny 10 mln osób, Polska 5,8 mln osób), a po stronie państw Osi 11,2 mln osób (w tym Niemcy 7,2 mln osób, Japonia 2,5 mln osób).

PS 2
No i na zakończenie stary (z czasów PRL) dowcip adekwatny do przedstawionej tematyki. Też Ostkrieg, tyle że na tajnym froncie.

Gestapo w końcu rozszyfrowało i złapało dwóch superszpiegów: Hansa Klossa (Stawka większa niż życie) i Maxa Stirlitza (Siedemnaście mgnień wiosny). Poddano ich okrutnemu, gestapowskiemu przesłuchaniu.

Kloss załamał się już podczas drugiego dnia śledztwa. Przyznał się do wszystkiego, wyjawił wszelkie tajemnice, podał znane mu nazwiska, adresy, kontakty, szyfry, itp.

Natomiast Stirlitz trzyma się twardo. Jak dotąd, nikogo ani niczego nie zdradził, pomimo iście bestialskiego traktowania w katowni Gestapo. Odprowadzony do celi po kolejnym przesłuchaniu, zmaltretowany padł na podłogę i szepcze do samego siebie:
- Cholera, zapomniałem ! Naprawdę zapomniałem ! Nie mogę sobie przypomnieć ! A przecież, jak sobie nic nie przypomnę, to mnie tu wkrótce zatłuką !!!