środa, 20 czerwca 2018

„Żydokomuna. Interpretacje historyczne”. Autor: Paweł Śpiewak


Paweł Śpiewak „Żydokomuna. Interpretacje historyczne”
Wydawca: Czerwone i Czarne sp. z o.o., Warszawa 2012

Wydaje się, że liczba polskich antysemitów znacznie obecnie przewyższa liczbę polskich Żydów. Tych drugich pozostało już bowiem w naszym kraju jak na lekarstwo. Niedawno w TV jakiś miarodajny i kompetentny rabin określił ich populację na nie więcej niż 20 – 30 tysięcy osób. Tymczasem nasz rodzimy polski antysemityzm ma się dobrze, doszukując się Żydów nawet tam, gdzie nie tylko ich nie ma, ale też ich nigdy nie było. A zrozumienie i akceptację znajduje szczególnie w niższych, uboższych i słabo wykształconych warstwach społecznych. Ów antysemityzm, aczkolwiek obserwowany u sporej liczby takich osób, pozostaje jednak na ogół bierny, wyrażający się tylko werbalną niechęcią do Żydów, natomiast daleki jest od aktywnej ich dyskryminacji.
Skąd się ten antysemityzm wziął? Głównie z odwiecznych konfliktów pomiędzy Polakami a ich wewnętrznymi sąsiadami (konfliktów natury religijnej i społeczno-ekonomicznej) oraz z mitów wyrosłych na tej glebie.
Jednym z takich mitów jest powstały przed II wojną światową mit żydokomuny, przypisujący – jeśli nawet nie wszystkim Żydom, to na pewno ich przeważającej części – sympatie prokomunistyczne, w tym aktywne członkostwo partii bolszewickiej w ZSRR i Komunistycznej Partii Polski w naszym kraju. A po wojnie wskazujący na nadreprezentację osób pochodzenia żydowskiego we władzach partyjnych (PPR i PZPR do 1968 r.) oraz w kierowniczych gremiach resortów bezpieczeństwa publicznego i obrony narodowej (również do 1968 r.).

Mit ów postanowił przeanalizować dr hab. Paweł Śpiewak, profesor Uniwersytetu Warszawskiego, dyrektor Żydowskiego Instytutu Historycznego, poseł na Sejm RP w latach 2005-2007. Widzom telewizji niepublicznej znany z okazjonalnych wystąpień w roli zapraszanego komentatora wydarzeń politycznych.
Profesor Paweł Śpiewak w sposób popularnonaukowy zdefiniował żydokomunę, absolutnie nie przecząc jej istnienia w przeszłości, ale też określając jej znikomy udział w populacji polskich Żydów oraz faktycznie niski zakres społecznego poparcia w ich środowisku, całkowicie odbiegające od wyobrażeń naszych ludowych antysemitów.
W telegraficznym skrócie: żydokomuna w Rosji oraz w przedwojennej i tuż powojennej Polsce, i owszem, istniała, ale zupełnie brak jest podstaw, aby przyznać jej charakter reprezentatywny dla społeczności żydowskiej. Co najwyżej quasi-reprezentacyjny, a to już przecież nie to samo. To że samozwańczo-reprezentacyjna grupa jakiejś populacji jest aktywna i rzuca się w oczy, nie świadczy jeszcze o jej reprezentatywności dla całej populacji. Owa quasi-reprezentacja sama się przecież ze społeczności żydowskiej wyłoniła, nikt jej członków w sposób mniej lub bardziej demokratyczny nie desygnował do występowania w imieniu wszystkich polskich Żydów.

Profesor Paweł Śpiewak przedstawia działalność rewolucjonistów i komunistów pochodzenia żydowskiego w Rosji (poczynając od rewolucji w 1905 r.), Związku Radzieckim, Polsce i całej Europie. Niewątpliwie to kosmopolityzm i internacjonalizm popchnęły ich w ramiona Lenina i bolszewików. Partia bolszewicka na pierwszym planie podkreślała przecież swój ponadnarodowy charakter i propagowała ideę walki klas, pragnąc – aż do przegranej wojny z Polską w 1920 r. – zbudować komunizm w całej Europie.
Sporo laickiej inteligencji żydowskiej w tamtym czasie nie czuło się już żydami (z małej litery, bo chodzi o wyznanie, a nie o narodowość) i znalazło się jakby w społecznej próżni. Żydowscy pobratymcy odrzucili ich za odejście od judaizmu, a krajanie (Rosjanie, Polacy, Niemcy, etc.) nie chcieli uznać za swoich z racji odmienności narodowościowej, mimo nieraz daleko posuniętej ich asymilacji kulturowej. Jedynie rewolucyjne partie robotnicze (głównie bolszewicy) przyjęli ich z otwartymi rękami. Tam energiczni i wykształceni działacze byli na wagę złota. W końcu ktoś inteligentny musiał pokierować tym ruchem, pracować na odcinku agitacji i propagandy, a potem tworzyć zręby komunistycznej administracji. No bo czyż np. towarzysz Lew Trocki nie był dla bolszewików na wagę złota? Bez jego zdolności organizacyjnych i osobistego wielkiego zaangażowania bolszewicy mogliby przegrać wojnę domową w latach 1918-1920.

Profesor Paweł Śpiewak kreśli dzieje żydowskich komunistów na przestrzeni lat, równolegle przedstawiając wszechobecny w Europie (za sprawą Adolfa Hitlera, choć nie tylko) antysemityzm - pchający walczących o fizyczne przetrwanie Żydów w ramiona Stalina. Dla narodów Europy środkowo-wschodniej wejście Armii Czerwonej oznaczało nieraz zamianę jednej okupacji na drugą, natomiast nielicznym ocalałym Żydom dawało realną szansę na przeżycie. Szansę tę wykorzystywali, a wybawcom okazywali ludzką wdzięczność, deklarując też nierzadko współpracę.

Zachęcam do lektury tej książki, opisującej – na tle dziejów Europy – historię dwudziestowiecznej żydokomuny i dokarmiającego się nią dwudziestowiecznego antysemityzmu. I trudno się oprzeć wrażeniu istnienia jakby sprzężenia zwrotnego pomiędzy jednym i drugim fenomenem. Żydokomuna wyłoniła się ze społeczności żydowskiej m.in. także wskutek braku akceptacji dla tej społeczności w krajach zamieszkiwania, czyli wskutek antysemityzmu. Później natomiast sama stała się idealnym wręcz pretekstem, „usprawiedliwieniem” nasilającego się antysemityzmu. Powstało więc tu jakby błędne koło.
Jak prof. Paweł Śpiewak trafnie zauważył, polski komunista był w oczach naszych rodaków przede wszystkim komunistą, ale żydowski komunista, pomimo że nieraz lepiej od nich mówił i pisał po polsku (uważając też język polski za swój język ojczysty), pozostawał dla nich przede wszystkim Żydem, chociaż on sam się już Żydem, ani tym bardziej żydem, absolutnie nie czuł.

I na zakończenie wyjaśnienie, z tzw. ostrożności procesowej (uśmiech). Różni ludzie bowiem ten mój blog czytają (uśmiech). Osobiście nie jestem ani filosemitą, ani antysemitą, ani semitą. Temat żydowski, z racji moich zainteresowań historycznych, pewnie nieraz tu jeszcze zagości, ale nie jako dominujący.