czwartek, 31 maja 2018

„I co dalej? (1945-1948)”. Autor: Zbigniew Sebastian Siemaszko


Zbigniew S. Siemaszko „I co dalej? (1945-1948)”
Autor sam redagował i korygował swoją książkę. Londyn, Warszawa, 2016
Dystrybucja w Polsce: Wydawnictwo LTW, Łomianki

Jest to kolejna i mam nadzieję, że nie ostatnia książka p. Zbigniewa Sebastiana Siemaszko, którą pragnę omówić na blogu. Pierwszą było „Dziewięć spojrzeń na Powstanie Warszawskie (w latach 1969-2014)” – zachęcam do zajrzenia do jej opisu poprzez katalog tej czytelni.
Pisząc na temat tamtej książki użyłem sformułowania, zacytuję siebie: „Zbigniew Sebastian Siemaszko (ur. 1923), polski emigracyjny historyk i pisarz, ma b. ciekawy życiorys, który opowiedział nam w trzech książkach autobiograficznych, a które z czasem też postaram się tu omówić (zaintrygowała mnie bowiem ta postać).”
Przepraszam teraz za drobną pomyłkę – książek wspomnieniowych pan Siemaszko napisał nie trzy, lecz cztery. I dziś zajmę się właśnie tą czwartą, chronologicznie ostatnią, chyba że autor nie powiedział jeszcze ostatniego słowa i opowie nam o swoich losach po 1948 roku, zaczynając od opisu czasów studenckich.
A dlaczego tak od końca? Przyczyna jest prozaiczna. Pierwszych trzech książek autobiograficznych autora, a mianowicie:
„Zaplecze i młodość (XV wiek-17 września 1939)”,
„Pod sowiecką władzą (1939-1942)”,
„Lata zanikającej nadziei (1942-1945)”
- jeszcze nie przeczytałem; aktualnie nie ma ich na półkach księgarskich, więc muszę poczekać na wznowienie wydań.

Nie chcę się teraz powtarzać. Zakładam, że po lekturze powyżej wspomnianych „Dziewięciu spojrzeń na Powstanie Warszawskie (w latach 1969-2014)”, lub chociażby mojego krótkiego opisu tamtej książki, Szanowni Czytelnicy już wiedzą, kim był w czasach wojny p. Zbigniew S. Siemaszko i jak trafił do Wielkiej Brytanii, gdzie go zastał koniec wojny.
A koniec wojny zastał młodego kaprala podchorążego Siemaszko w wieku 22 lat, bez matury i zawodu, zdecydowanego nie wracać do Polski. Takich jak on młodych Polaków przebywały wówczas w Wielkiej Brytanii dziesiątki tysięcy – jeszcze nie zdemobilizowanych żołnierzy Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie, liczących w grudniu 1945 r. ogółem 211500 osób (vide tabela nr 2 na str. 350 omawianej dziś książki).

Autor wspomina swoje młode lata powojenne nie użalając się nad sobą. Rządy brytyjski i polski emigracyjny umożliwiły mu uzupełnienie wykształcenia średniego (ukończenie dwóch klas liceum i zdanie matury w 1947 r.) oraz podjęcie studiów technicznych. Otrzymywał na to skromne ale wystarczające środki finansowe, korzystał z taniego zakwaterowania i wyżywienia. Były to w pewnym sensie warunki spartańskie (w porównaniu z życiem ówczesnych przeciętnych Anglików czy Szkotów), ale przecież dotyczyły młodego dwudziestolatka nieobarczonego rodziną, którego jedynym problemem zdrowotnym była kłopotliwa choroba uzębienia (chronicznie zbierająca się ropa pod zębami).
I właśnie te swoje pierwsze trzy powojenne lata autor bardzo ciekawie opisuje, w tle przedstawiając ówczesne środowisko polskie – zarówno od strony organizacyjnej, jak też charakteryzując wiele ciekawych postaci, z którymi los go zetknął. W tle stale pozostaje oczywiście również sytuacja polityczna – cofnięcie uznania przez Wielką Brytanię dla emigracyjnego Rządu Polskiego, tęsknota za rodziną pozostawioną w ZSRR, a później już przybyłą do kraju, oczekiwanie przez niektórych (autor się do nich nie zaliczał) na wybuch nowej wojny, rozterki związane z możliwością powrotu do kraju, do czego nas Anglicy oraz już uznany przez nich warszawski Rząd Polski dość intensywnie zachęcali.

Reasumując, gorąco polecam tę literaturę wspomnieniową, ukazującą od podszewki tworzenie się polskiej powojennej emigracji w Wielkiej Brytanii, jej pierwsze problemy natury prawnoorganizacyjnej, psychologicznej i materialnej.
A propos tych „organizacyjnych”. Autor z przekąsem zauważa, że dopiero w 1952 r. dowiedział się o swoim awansie na pierwszy stopień oficerski (ppor.), datowanym 1 lipca 1946 r., z zaliczeniem od 1 stycznia 1946 r.  Ma to wręcz wydźwięk tragikomiczny, jako że p. Zbigniew S. Siemaszko został formalnie zdemobilizowany dopiero w czerwcu 1948 r. Przez dwa lata zatem pozostawał w służbie wojskowej, nie wiedząc, iż jest już oficerem. Tłumaczy to „kombinacjami” polskiego dowództwa, oszczędzającego na żołdzie żołnierzy. A żołd oficerski, nawet tylko podporucznika, był na pewno odczuwalnie wyższy od żołdu pobieranego przez kaprala podchorążego.

Potwierdzeniem treści książki jest jej udokumentowanie licznymi i ciekawymi załącznikami, zarówno dotyczącymi CV autora, jak też natury ogólnej, politycznej, m.in. utworzenia Polskiego Korpusu Przysposobienia i Rozmieszczenia, odezwy Rządu Wielkiej Brytanii z marca 1946 r. do żołnierzy Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie, stanowiska emigracyjnego Rządu Polskiego w tej kwestii. Na pewno zaciekawią Państwa również liczne fotografie zamieszczone na końcu książki – głównie zdjęcia autora, jego rodziny i znajomych.