niedziela, 28 lipca 2024

„Nasza wojna. Tom 1: Imperia 1912-1916. Tom 2: Narody 1917-1923”. Autorzy: Włodzimierz Borodziej i Maciej Górny

 

Dziś mija 110. rocznica wybuchu I wojny światowej. 28 lipca 1914 r. Austro-Węgry wypowiedziały wojnę Serbii. Dopóki tej daty nie przyćmiły późniejsze wydarzenia historyczne, funkcjonowała w społecznej pamięci analogicznie jak obecnie istnieje w niej dzień 1 września 1939 r. Kończąc moje tegoroczne lipcowe wspominki Wielkiej Wojny proponuję Państwu lekturę dwutomowej „Naszej wojny”, autorstwa Włodzimierza Borodzieja i Macieja Górnego. Traktującej o I wojnie światowej lokalnie oraz bez ograniczania właściwego dla niej przedziału historii tylko do lat 1914-1918. Szczegóły, co jest w tych dwóch tomach, po kolei przedstawiam (i komentuję) poniżej.

§  Włodzimierz Borodziej, Maciej Górny „Nasza wojna. Tom 1. Imperia 1912-1916”

Grupa Wydawnicza Foksal Sp. z o.o., Warszawa 2014

Doskonała książka o pierwszej wojnie światowej. Ale nie na całym jej obszarze. Autorzy ograniczyli go do frontu wschodniego i walk na Bałkanach. Mające decydujące znaczenie ponadczteroletnie zmagania milionowych armii na terenach Francji i Belgii, a także fronty włoski i turecki, są tu jedynie wzmiankowane. Stąd tytuł książki. Wojna nazwana „naszą” to działania militarne i ich skutki w Europie Środkowo-Wschodniej i Południowo-Wschodniej. Ich finalnym rezultatem m.in. stało się odzyskanie niepodległości przez Polskę. Tereny odleglejsze już przecież nie były, w tym kontekście, „naszymi”. Opisy wydarzeń stricte militarnych (fronty, strategia, taktyka, wywiad i kontrwywiad, żołnierze, uzbrojenie, logistyka wojenna itp.) zajmują nieco mniej niż połowę treści książki (str. 194/423; nie licząc bibliografii, indeksów, spisu treści etc.). A dlaczego rok 1912 w tytule, skoro wiemy, że pierwsza wojna światowa rozpoczęła się w 1914 ? Ano dlatego, że państwa Europy Południowo-Wschodniej weszły w nią jakby „z marszu”. W latach 1912 i 1913 miała bowiem miejsce pierwsza wojna bałkańska. Zaraz po niej, również w roku 1913, doszło do drugiej tam wojny, ale już w zasadniczo zmienionej konfiguracji stron walczących. Jej skutkiem m.in. stało się skonfliktowanie państw regionu, do niedawna raczej solidarnie opierających się Turcji. Większość z nich w latach następnych stanęła po stronie Ententy, natomiast marząca o mocarstwowości Bułgaria przystąpiła do sojuszu Państw Centralnych. Opisowi owego preludium do I w. św. autorzy poświęcili odrębny rozdział pozwalający się zorientować w niezwykle skomplikowanej sytuacji polityczno-militarnej na Bałkanach w pierwszych kilkunastu latach XX wieku. M.in. przeanalizowane i wyjaśnione zostały przyczyny zamachu na arcyksięcia Ferdynanda, następcę tronu Austro-Węgier, skutecznie dokonanego w Sarajewie dn. 28 czerwca 1914 r., tj. równo miesiąc przed wybuchem Wielkiej Wojny.

Jak nadmieniłem, tylko pierwsza część książki, zatytułowana „Fronty”, odnosi się do działań militarnych i szeroko rozumianej logistyki wojennej Niemiec, Austro-Węgier oraz Rosji, czyli tytułowych imperiów. Przedstawia także zwięzłą charakterystykę ich ustrojów politycznych oraz sytuacji wewnętrznej. Zredagowana została przystępnie, zaznajamiany z przebiegiem wojny czytelnik nie musi się obawiać natłoku danych o ruchu jednostek wojskowych, ich strukturze, liczebności, uzbrojeniu itp. Niezbędne informacje w tym zakresie autorzy oczywiście podają, czynią to jednak w sposób nienużący, a momentami wręcz pasjonujący, co dotyczy zwłaszcza walk na ziemiach polskich. Część druga pt. „Zaplecze” odnosi się do bliskich i dalekich tyłów frontów na obszarach imperiów. Zawiera opisy sytuacji, jakie przyniósł tam stan wojenny. Czytamy o administracji, gospodarce i życiu codziennym mieszkańców – pogarszającym się w miarę lat trwania wojny, aczkolwiek w zakresie bardzo zróżnicowanym w zależności od ich zamożności, wykonywanych zawodów, pochodzenia społecznego i narodowości. Czytamy też o panującej powszechnie szpiegomanii oraz o wojennej propagandzie, której pierwszą ofiarą stała się prawda. Poznajemy skomplikowane i zmienne, często nieskuteczne systemy reglamentacji podstawowych towarów, w tym artykułów żywnościowych. Natomiast część trzecia pt. „Okupacja” to już opisy nowych porządków wprowadzanych na zajętych terytoriach. Także przywracania starych w razie ich odbicia. W jednym i drugim przypadku dochodziło wtedy do stosowania surowych represji wobec osób wyróżniających się aktywnością polityczną. Z kolei wesołość czytelnika budzą uboczne skutki wprowadzania na obszarze „zawojowanym” kalendarza i czasu zegarowego, właściwych dla państwa okupującego, a odmiennych od obowiązujących tam dotychczas. Autorzy przedstawiają życie gospodarcze i społeczne na terenach okupowanych oraz zmiany administracyjne i polityczne wprowadzane przez okupantów. Chyba nie trzeba nikogo przekonywać, iż miały one duże znaczenie w kontekście sukcesywnego odradzania się polskiej państwowości. Choć nie był to proces łatwy, o czym boleśnie przekonali się legioniści wkraczający do Królestwa Polskiego. Społeczeństwo „Kongresówki” początkowo odniosło się wobec nich niechętnie.

Reasumując, polecam Państwu tę niezwykle interesującą książkę. Podczas lektury zawitacie do salonów dyplomatycznych i sztabów wojskowych, przejdziecie się po polach bitew, dowiadując się o ich skutkach materialnych i liczbie ludzkich ofiar, zajrzycie też do kuchni i szpitali wojskowych. Za linią frontów poznacie warunki i bieg życia codziennego mieszkańców stałych oraz uchodźców i jeńców wojennych. Wszędzie: w miastach, miasteczkach, na terenach wiejskich. Mimo zaobserwowanych tam nieraz okropności autorzy słusznie stwierdzają, iż podczas pierwszej wojny światowej Niemcy nawet jeszcze nie planowali masowych eksterminacji i przymusowych deportacji całych narodów (czym zajęli się dwadzieścia kilka lat później). Wręcz przeciwnie – pod ich opiekę garnęła się uchodźcza ludność żydowska, doświadczająca licznych pogromów od wojsk rosyjskich, do których niekiedy przyłączali się także sąsiedzi (czasem niestety byli nimi też nasi rodacy).

Na zakończenie daję Państwu krótkie objaśnienie semantyczne. Używane często przez autorów określenie Hinterland oznacza zaplecze frontu (bliskie i dalekie, aż do przeciwległej granicy imperium), natomiast Przedlitawia oraz Zalitawia to dwie części monarchii austrowęgierskiej, odpowiednio: Austria i Węgry.

§  Włodzimierz Borodziej, Maciej Górny „Nasza wojna. Tom 2. Narody 1917-1923”

Grupa Wydawnicza Foksal Sp. z o.o., Warszawa 2018

Drugi tom tej popularnonaukowej, akademickiej gawędy zredagowano podobnie jak pierwszy. Nadal pozostajemy na obszarze Europy zdominowanym przez fronty wschodni i bałkański (newralgiczny front zachodni obserwujemy w dalekim tle). Na pierwszy ogień (nomen omen) idą militaria wojenne, w tym historia działań zbrojnych w latach 1917-1923. Kończą wojować upadające imperia, walkę zaś (nierzadko pomiędzy sobą) podejmują wyzwalające się narody. Część pierwsza pt. „Giganci i pigmeje” zawiera opisy:

·       stopniowej dekompozycji imperialnych armii Rosji i Austro-Węgier, postępującej w nich etnicyzacji wybranych jednostek wojskowych,

·       przebiegu w latach 1917 i 1918 pierwszej wojny światowej na froncie wschodnim i zwycięstwa tam Państw Centralnych (potwierdzonego traktatami pokojowymi z Rosją, Ukrainą i Rumunią),

·       uzyskania i obrony niepodległości przez Finlandię, Estonię, Łotwę, Litwę, Czechosłowację, Węgry (wskutek rozpadu dwuczłonowej monarchii habsburskiej) i oczywiście przez Polskę; także przedstawienie politycznych i militarnych następstw rosyjskich rewolucji lutowej oraz bolszewickiej dla państw naszego regionu,

·       prześladowań i pogromów ludności żydowskiej dokonywanych przez żołnierzy większości armii narodowych (w tym też i polskiej).

Część druga pt. „Kalejdoskop” to prezentacja szeregu plag nękających nowopowstałe państwa regionu i problemów przed nimi stojących: głodu, epidemii grypy hiszpanki, zdewastowanych ośrodków przemysłowych, bezrobocia, różnych rozwiązań w zakresie reformy rolnej, dyskryminacji nowych mniejszości etnicznych (np. Węgrów w Rumunii i Czechosłowacji, Niemców w Czechosłowacji).

W części trzeciej, prowokacyjnie zatytułowanej „Mafie”, autorzy odsłaniają kulisy negocjacji traktatu pokojowego z Niemcami w Wersalu (28.06.1919), a także przedstawiają terytorialne i demograficzne skutki traktatów z pozostałymi pokonanymi Państwami Centralnymi: Bułgarią (27.11.1919), Turcją (10.08.1920), Węgrami (6.06.1920) i Austrią (10.09.1919). Z tych ostatnich szybko otrząsnęła się Turcja. Zaatakowana przez Grecję zwyciężyła w wojnie obronnej i w nowym traktacie pokojowym (24.06.1923) odzyskała część utraconego terytorium. Za jednego z największych profitentów pierwszej wojny światowej, pod względem nabytków terytorialnych, autorzy wskazują Rumunię, a za największych przegranych – Węgry i Austrię. Politycznie natomiast najwięcej skorzystały Polska i państwa bałtyckie. Gdyby niebolszewicka Rosja wytrwała u boku państw Ententy do końca wojny, zachodni zwycięzcy nie pozwoliliby na okrojenie jej obszaru. Co więcej, miałaby ich zgodę na pozyskanie nowych terytoriów, m.in. Galicji wschodniej.

Tyle w telegraficznym skrócie. Podkreślam, że cała książka (podobnie jak pierwszy tom) została zredagowana w formie bardzo interesującego wykładu akademickiego. Uzupełniają go mapki poglądowe i archiwalne fotografie (na samym początku i końcu książki, oraz na stronach 604-609). Oprócz wielkiej polityki i militariów autorzy zaznajamiają nas z aktualnymi dla tamtej epoki problemami społeczno-ekonomicznymi i demograficznymi, m.in. przywołując oraz ciekawie komentując publikacje innych historyków, jak też spisane relacje uczestników i świadków wydarzeń. Czytając książkę poznajemy czasy, w których żyli (i przedwcześnie umierali) nasi nie tak znów odlegli przodkowie. To przecież był już wiek XX, właściwy dla narodzin większości dorosłych jej czytelników. Ja np. przypomniałem sobie bardzo smutne opowiadanie rodzinne mojej babci po kądzieli (1908-1979). Miała braciszka bliźniaka, który podczas pierwszej wojny światowej zmarł w wieku kilku lat w wyniku jakiejś choroby, z której nie mógł wyjść w związku z osłabieniem organizmu na skutek długotrwałego niedożywienia. Czyli w zasadzie można też przyjąć, że umarł z głodu. Był jedną z setek tysięcy cywilnych ofiar tamtej „naszej wojny”. Gdyby natomiast przeżył… Będąc później w wieku poborowym miałby duże szanse polec podczas drugiej wojny światowej. Ot, polskie losy.

PS. Osoby zainteresowane historią I wojny światowej oraz towarzyszącego procesu odradzania się polskiej państwowości mogą zerknąć do katalogów tematycznych 1 i 7 tego blogu. Dotrą tamtędy do opisów wielu interesujących książek, m.in. pt. „Wojna domowa. Nowe spojrzenie na odrodzenie Polski” autorstwa Jochena Böhlera, niekiedy też opracowań niezwykle kontrowersyjnych, np. pt. „Wiek Hitlera” autorstwa Leona Degrelle’a.

sobota, 20 lipca 2024

„Pierwsza wojna światowa 1914-1918”. Autor: Janusz Pajewski

 

Janusz Pajewski „Pierwsza wojna światowa 1914-1918”

Wydawnictwo Naukowe PWN SA, Warszawa 2014

(wydanie 3 – 2. dodruk)

Na prawie ośmiuset stronach (nie licząc bibliografii, indeksów etc.) profesor Janusz Pajewski (1907-2003) w przystępny, chwilami gawędziarski sposób przedstawia historię pierwszej wojny światowej. Opisuje jej przyczyny, przebieg oraz zakończenie rozejmem z dnia11 listopada 1918 r. Traktatu pokojowego podpisanego w Wersalu w 1919 r. już nie omawia, choć kilkakrotnie nawiązuje do jego następstw mających miejsce dwadzieścia lat później. Przedstawia wszystkie fronty Wielkiej Wojny lat 1914-1918 i przebieg na nich działań militarnych. Czyni to w sposób dość ogólny, dzięki czemu czytelnik nie pogubi się w natłoku szczegółów dotyczących taktyki wyspecyfikowanych jednostek wojskowych. W zmieniającej się – w miarę upływu lat – sytuacji wojennej na najważniejszych frontach pomagają zorientować się mapki w książce (ich spis znajduje się na str. 828). Przede wszystkim jednak autor pisze historię polityczną państw walczących. Dokładnie przedstawia sprawy wewnętrzne oraz politykę zagraniczną – przed i podczas wojny – Państw Centralnych (Niemcy, Austro-Węgry, Turcja, Bułgaria) i Koalicji - Ententy (Francja, Wielka Brytania, Rosja, Belgia, Serbia, Włochy, Japonia, Rumunia, Stany Zjednoczone). Wskazuje daty i okoliczności ich sukcesywnego przystępowania do wojny. Dużo pisze też o przedsięwzięciach dyplomatycznych już podczas trwania wojny, zarówno tych formalnych, realizowanych przez ministrów i urzędników resortów spraw zagranicznych, jak i nieoficjalnych sondażach, zabiegach podejmowanych przez służby specjalne czy pośredników z państw neutralnych. Wszystkie o tym informacje autor opatruje przypisami zawierającymi wskazanie źródeł: najczęściej odtajnionych po latach, wiarygodnych dokumentów zagranicznych (profesor Pajewski przywołuje przy tym ich obcojęzyczną, oryginalną treść).

Państwa Centralne, zanim pierwszą wojnę światową ostatecznie przegrały, dwa razy odniosły w niej niekwestionowane zwycięstwa, potwierdzone traktatami pokojowymi: w Brześciu (3.03.1918 r.; pokój z Rosją, już wtedy bolszewicką) oraz w Cotroceni (7.05.1918 r.; tzw. pokój bukaresztański z pokonaną Rumunią). Przeczytamy, jak do tego doszło, oraz jak owe rokowania pokojowe przebiegały. Ciekawy zwłaszcza jest tu opis utarczek słownych pomiędzy delegacjami niemiecką i bolszewicką w Brześciu. Kilka miesięcy później Niemcy poprosiły prezydenta USA o doprowadzenie do zawieszenia broni i rozejmu. Przyczyną była katastrofalna sytuacja militarna Niemiec na froncie zachodnim, wprawdzie usytuowanym jeszcze na terytorium francuskim i belgijskim, ale jednak grożąca załamaniem i przerwaniem frontu. Kilkakrotnie o tym alarmował faktyczny głównodowodzący wojskami niemieckimi kwatermistrz generalny Erich Ludendorff. Rząd wystosował zatem kilka kolejnych not - próśb o rozejm, adresowanych do prezydenta Wilsona. Wielkim niedopatrzeniem niemieckich władz cywilnych przy tym było nieskierowanie tegoż Ludendorffa, czy nawet feldmarszałka von Hindenburga, na rokowania rozejmowe z marszałkiem Fochem, naczelnym wodzem wojsk państw Koalicji. W niedalekiej już przyszłości pozwoli to soldatesce niemieckiej zwalić odpowiedzialność za surowe dla Niemiec warunki rozejmu na polityków cywilnych. To rzekomo oni, oraz wybuchła w tym czasie rewolucja (m.in. wymuszająca abdykację cesarza Wilhelma II), stanowiły „nóż w plecy” wbity niepokonanej w boju armii niemieckiej.

Poloniców w książce napotkamy dużo. W miarę upływu lat wojny sprawa polska się coraz bardziej „umiędzynarodowiała”. Stało się to widoczne zwłaszcza po tzw. akcie dnia 5 listopada 1916 r., gdy Niemcy i Austro-Węgry proklamowały powstanie Królestwa Polskiego. Był to ważny etap na drodze do odzyskania pełnej niepodległości. Autor podkreśla znaczenie tego faktu, wyraźnie marginalizowanego i niedocenianego w naszej historiografii. Oprócz licznych w książce wzmianek o Polsce i Polakach profesor Pajewski poświęca kwestii polskiej podczas pierwszej wojny światowej odrębny rozdział 98 (str. 763-769).

Reasumując, gorąco Państwa zachęcam do lektury dziś proponowanej monografii Wielkiej Wojny. Czegoś mi jednak w niej zabrakło, a mianowicie trzech dość istotnych elementów. Autor, moim zdaniem, stanowczo zbyt mało nas poinformował (odnosząc to tylko do jednej bitwy) o stosowaniu gazów bojowych podczas pierwszej wojny światowej, nb. przez obie strony konfliktu, o czym nie wspomniał. Innym minusem książki jest niezamieszczenie w niej ogólnego bilansu strat demograficznych wszystkich państw biorących udział w wojnie. Autor wybiórczo podaje straty żołnierskie tylko w odniesieniu do poszczególnych kampanii. Trzecią moją negatywną uwagę powoduje spostrzeżenie, iż udział Lenina w doprowadzeniu do zawarcia przez Rosję pokoju separatystycznego z Państwami Centralnymi został przez autora zrelatywizowany i zmarginalizowany. Wprawdzie profesor Pajewski napisał o jego przejeździe przez Niemcy odrębnym eksterytorialnym pociągiem, ale już nic nie wspomniał o pośrednich związkach Lenina z wywiadem niemieckim. Czyli o zakamuflowanym sfinansowaniu przez ten wywiad logistycznych przygotowań do bolszewickiego przewrotu w październiku 1917 r., a i później jeszcze przez jakiś czas materialnym wspomaganiu nowej władzy radzieckiej. Cóż, swoje Przedsłowie (str. 5 i 6) autor datuje na styczeń 1988 r. Był to wprawdzie już zmierzch PRL, ale państwowa cenzura wciąż istniała i chociaż bardzo ograniczona, to jednak jeszcze funkcjonowała. Niewykluczone, że zadziałała tu również sytuacyjna autocenzura samego profesora. Nadmieniam o tym, ponieważ wydawnictwo informując, iż jest to wydanie trzecie książki profesora Janusza Pajewskiego, nie podało, czy zostało ono zmienione, np. poprawione albo uzupełnione, jak się to zazwyczaj czyni w przypadku późniejszych zmian treści książek ponownie skierowanych na rynek. Mogę zatem przypuszczać, że przeczytałem (i powyżej zwięźle opisałem) wersję oryginalną z roku 1988.

PS.1. Osobom zainteresowanym rolą wywiadu niemieckiego w zainstalowaniu Lenina et consortes na czele rządu Rosji i doprowadzeniu tym samym do wyjścia tego państwa z pierwszej wojny światowej, polecam książkę p. Elisabeth Heresch pt. „Jak bankierzy Zachodu finansowali Lenina”. Natomiast o ściśle powiązanej z tym faktem podróżą Lenina wiosną 1917 r. ze Szwajcarii do Rosji wspaniale pisze p. Catherine Merridale w książce pt. „Lenin w pociągu”. Obie publikacje zostały już wcześniej omówione na tym blogu, ich opisy są do odnalezienia za pośrednictwem katalogu autorskiego alfabetycznego lub katalogu tematycznego 6.

PS.2. O stratach demograficznych państw walczących w pierwszej wojnie światowej, porównując je z analogicznymi podczas drugiej wojny światowej, napisałem w zakończeniu recenzji książki pt. „Samobójstwo Europy. Wielka wojna 1914-1918”, autorstwa profesora Andrzeja Chwalby. Opis do odszukania na blogu - vide katalog autorski alfabetyczny lub katalog tematyczny 7.

wtorek, 9 lipca 2024

„Sierpniowe salwy”. Autorka: Barbara W. Tuchman

 

Za datę wybuchu pierwszej wojny światowej przyjmuje się dzień 28 lipca 1914 r., kiedy to Austro-Węgry wypowiedziały wojnę Serbii. Pożar, który wtedy wybuchł, tlił się już od miesiąca, tj. od dnia 28 czerwca, gdy w Sarajewie zamordowano następcę tronu Austro-Węgier. Dyplomacje mocarstw europejskich (i nie tylko) prężyły przez tamten miesiąc muskuły, straszyły się nawzajem, ostrzegały, aż … stało się. Kto sieje wiatr, ten zbiera burzę. W sierpniu głos decydujący mieli już marszałkowie i generałowie. W związku ze 110. rocznicą wybuchu I wojny światowej zaproponuję Państwu w lipcu lekturę książek jej poświęconych. Temat ten gościł już na blogu – proszę zerknąć do recenzji książki prof. Andrzeja Chwalby pt. „Samobójstwo Europy. Wielka wojna 1914-1918” (dostęp poprzez katalog autorski alfabetyczny lub katalog tematyczny 7). W zakończeniu tamtego artykułu porównałem straty ludnościowe państw uczestniczących w obu wojnach światowych – dla uzasadnienia, dlaczego jeszcze i teraz na zachodzie ta pierwsza bywa nazywana Wielką Wojną.

Barbara W. Tuchman „Sierpniowe salwy”

Grupa Wydawnicza Foksal Sp. z o.o., Warszawa 2014

Barbara W. Tuchman (1912-1989), amerykańska dziennikarka i publicystka historyczna, za tę książkę otrzymała w 1963 r. prestiżową Nagrodę Pulitzera. Czytając ją, cały czas byłem pod wrażeniem dużej wiedzy autorki w zakresie znajomości historii dyplomacji europejskiej, zagadnień stricte militarnych oraz życiorysów i charakterów najważniejszych decydentów politycznych i wojskowych. Przede wszystkim w Niemczech, Francji, Wielkiej Brytanii i Rosji. Tytułowe salwy padły w sierpniu 1914 r. i odnoszą się do frontu zachodniego (Belgia, Francja) oraz wschodniego (Prusy Wschodnie) pierwszej wojny światowej. Książkę rozpoczyna przedstawienie szczegółów planów militarnych państw mających za chwilę wejść w konflikt zbrojny, który już wkrótce otrzyma historyczną nazwę Wielkiej Wojny. Kończy ją zaś opis przygotowania ad hoc planu i następnie przebiegu bitwy nad Marną (5-9 września 1914 r.), w wyniku której wojska niemieckie zostały odepchnięte od Paryża, a początkowa krótka wojna manewrowa przekształciła się w ponadczteroletnią pozycyjną – na zachodzie rozciągniętą na linii frontu od granicy szwajcarskiej aż do Kanału La Manche. Ów kilkutygodniowy „tytułowy” okres, któremu poświęcona jest książka, autorka obrazuje dokładnymi opisami przygotowań, a następnie działań zbrojnych w sierpniu 1914 r. – po tym jak Niemcy wypowiedziały wojnę Rosji (1 sierpnia) i Francji (3 sierpnia), a Anglia - Niemcom (5 sierpnia). Czytamy o zażartych, przeciągających się walkach w Belgii i Francji oraz o wielkiej porażce Rosjan w Prusach Wschodnich. Opisy te autorka przeplata prezentacją polityki i dyplomacji państw wojujących, nastawieniem do wojny ich społeczeństw, opinii publicznej, oraz ukazaniem szeregu najważniejszych dramatis personae: cywilnych i wojskowych. Przypomina, w jakich okolicznościach oraz „bólach porodowych” powstawały najważniejsze, dziś już historyczne, decyzje polityczne i militarne. Nie unika przy tym ciekawych porównań i dygresji dodających smaczku lekturze (to efekt połączenia wiedzy merytorycznej i dobrego dziennikarskiego pióra). Podkreśla ogólnostrategiczne znaczenie rosyjskiej ofensywy w Prusach Wschodnich – choć bardzo nieudanej, bo szybko zakończonej porażającą klęską i wręcz kompromitującej carskich generałów, ale jednak odczuwalnie odciążającej armię francuską na zachodzie. Niepotrzebnie, jak się wkrótce okazało, wycofane z frontu zachodniego i skierowane na wschód dwa niemieckie korpusy armijne bardzo by się przydały w bitwie nad Marną, której rezultat mógłby być wtedy inny. Na jej faktyczny wynik, oprócz owej niebagatelnej choć „pośredniej” pomocy rosyjskiej, miał też wpływ wielki patriotyzm paryżan, m.in. spontanicznie zorganizowany transport samochodami osobowymi (taksówkami) tysięcy żołnierzy na front. Jako żenujące autorka natomiast przedstawia asekuranckie zachowanie dowódcy brytyjskiego korpusu ekspedycyjnego, starającego się unikać udzielania efektywnej pomocy wojskom francuskim i planującego odwrót do Anglii. Relacjonując przebieg wojny w sierpniu autorka nie zapomina też o manewrach i walkach okrętów na Morzu Śródziemnym i Morzu Północnym. Natomiast pozostałe teatry działań militarnych w tym czasie (front rosyjsko-austrowęgierski i serbsko-austrowęgierski) autorka pomija. Opisując walki zbrojne na zachodzie Barbara Tuchman m.in. wskazuje towarzyszące im zbrodnie wojenne popełniane przez wojska niemieckie w Belgii i Francji – rozstrzeliwanie licznych zakładników branych spośród ludności cywilnej, grabieże i dewastacje, palenie nierzadko całych wsi i miasteczek. Na zakończenie pozwolę sobie zauważyć, iż jedynym minusem tej bardzo interesującej książki (dziś omawianego, konkretnego jej wydania) jest brak ilustracji – fotografii postaci historycznych, oraz - przede wszystkim - rysunków, mapek, jakie powinny towarzyszyć bardzo szczegółowym opisom kampanii w Belgii, Francji i Prusach Wschodnich. Tak więc za wskazane uważam trzymanie na podorędziu atlasu historycznego, otwartego na stronach pierwszej wojny światowej w 1914 r.

PS. Zbeletryzowany i szczegółowy opis wspomnianej kampanii w Prusach Wschodnich znajdziemy w dwutomowej publikacji Aleksandra Sołżenicyna pt. „Sierpień czternastego”, już tu wcześniej omówionej (dostęp poprzez katalog autorski alfabetyczny albo katalogi tematyczne 6 i 7)