Peter
Whitewood „Czystka Stalina w Armii Czerwonej. Początki wielkiego terroru”
Wydawca
Helion SA, Gliwice 2019
Na
wstępie powiem szczerze: nie jest to książka, której lektura – mimo tytułu mogącego
zafrapować pasjonata historii – wciągnie i na dłużej zaabsorbuje uwagę. Osobiście
przebrnąłem przez nią pocieszając się, że to tylko 289 stron (pomijając
przypisy i bibliografię). Raczej polecałbym ją więc jedynie osobom naukowo
drążącym dzieje stalinowskiego terroru, np. historykom i politologom piszącym
prace dyplomowe na ten lub zbliżony temat (będą mieli dodatkową pozycję
bibliograficzną). Za dużo, dużo lepszą uważam tu książkę śp. prof. Pawła
Wieczorkiewicza pt. „Łańcuch śmierci. Czystka w Armii Czerwonej
1937-1939” (wcześniej omówioną na blogu, proszę zerknąć do katalogu
autorskiego alfabetycznego lub tematycznego 6).
Peter
Whitewood w sposób drętwo-naukowy charakteryzuje Armię Czerwoną w okresie
od jej powstania w styczniu 1918 r. aż do roku 1939, czyniąc to
w kontekście analizowania przyczyn zagłady znacznej części kadry dowódczej
w latach 1937 i 1938. Koncentruje się na ogólnych zagadnieniach polityczno-militarnych
oraz na problematyce personalnej, determinowanej pochodzeniem społecznym czerwonoarmistów
i ich przeszłością polityczną. Charakteryzuje atmosferę panującą w wojsku,
w tym m.in. reakcje żołnierzy i dowódców na tragedię ludności
wiejskiej, wywołaną kolektywizacją rolnictwa oraz powiązanym z tym „rozkułaczaniem”
ludności chłopskiej. Przedstawia panujący brak zaufania kierownictwa WKP(b) do
tzw. specjalistów wojskowych, czyli niegdysiejszych carskich oficerów, oraz
do byłych białogwardzistów. Jedni i drudzy w niedawnej przeszłości
(m.in. podczas wojny z Polską w latach 1919 i 1920) zasilili szeregi
Armii Czerwonej. Kolejnymi podejrzanymi stali się trockiści, czyli faktyczni i domniemani
zwolennicy Lwa Trockiego, byłego ludowego komisarza obrony, swego czasu w panteonie
bolszewickim osoby nr 2 zaraz po Leninie. Następnie „padło” na oficerów
mających kontakty zagraniczne – a tych było całkiem sporo, m.in. zważywszy
współpracę polityczno-wojskową ZSRR z Niemcami przed dojściem Hitlera do
władzy. Pod kierownictwem marszałka Michaiła Tuchaczewskiego wyżsi oficerowie rzekomo
przygotowywali zbrojny zamach stanu – planowali zabicie Stalina i obalenie
władzy radzieckiej. Według Petera Whitewooda powściągliwy dotąd Stalin wreszcie
się zorientował i na początku 1937 r. podjął decyzję o likwidacji
w zarodku owego wojskowego, trockistowsko-faszystowskiego spisku. Uczynił
to przy pomocy NKWD i Nikołaja Jeżowa, dopiero wtedy uwierzywszy w doniesienia
policji politycznej, już wcześniej go ostrzegającej.
Autor
nie popisał się więc tu jako sowietolog! To przecież Stalin inspirował Jeżowa, a nie
odwrotnie! Także przewrotne wahania się Stalina, opóźnienia jego decyzji o aresztowaniach
niektórych członków kadry dowódczej, Peter Whitewood interpretuje jako
utrzymujące się wątpliwości dyktatora co do winy podejrzanych. Nie bierze pod
uwagę, że osobnik patologiczny, jakim niewątpliwie był Józef Stalin, doskonale zdawał
sobie sprawę ze sfingowanego charakteru znakomitej większości zarzutów i po
prostu pastwił się psychicznie nad swoimi przyszłymi ofiarami (albo ich jeszcze
ostatecznie nie wytypował). Stalin często tylko udawał wahającego się,
pozorując swój rzekomy obiektywizm, a faktycznie oczekując od NKWD ponowienia
inicjatywy działań, które przecież sam wcześniej zainspirował. A Jeżow
doskonale zdawał sobie z tego sprawę i postępował zgodnie
z domyślnym życzeniem Wodza. Autor w ogóle nie zauważa tego charakterologicznego
wątku patologicznej natury Stalina, przypisując mu (skądinąd słusznie) jedynie
nadmierną podejrzliwość. Skomplikowany i zróżnicowany mechanizm indywidualnych
represji też nie jest w książce opisany – Peter Whitewood ogranicza się do
bardzo ogólnych informacji, iż podejrzanych wydalano z partii i wojska,
aresztowano, a zeznania wymuszano torturami. Po czym ich
w przyspieszonym trybie osądzano, a wyroki niezwłocznie wykonywano. Wyższych
oficerów - ofiary represji jedynie wymienia z nazwiska i stanowiska, mało
informując o dotychczasowym przebiegu ich służby (danych biograficznych
jest w książce jak na lekarstwo). Garść szczegółów przytacza tylko
w odniesieniu do marszałka Tuchaczewskiego. Główna teza autora,
uwidoczniona w tytule książki, jakoby to właśnie kadrowa czystka w Armii
Czerwonej stała się katalizatorem masowego Wielkiego Terroru w latach 1937
i 1938, obejmującego już całe radzieckie społeczeństwo łącznie z zagranicznymi
imigrantami, jest nie do przyjęcia! Była jedynie jego fragmentem, odrębnym
ważnym rozdziałem, ale przecież go nie wywołała (ani bezpośrednio, ani
pośrednio).
Odnośnie
poloniców: Peter Whitewood słusznie wskazuje na Polskę jako będącą w oczach
bolszewików głównym przeciwnikiem politycznym (wraz z Anglią, hitlerowskimi
Niemcami i Japonią), ale znajomością historii się nie popisuje. Wojnę
polsko-radziecką lat 1919 i 1920 ogranicza tylko do roku 1920,
wskazując przy tym nasz kraj jako ją powodujący. Marszałka Józefa Piłsudskiego
„degraduje” do stopnia generała (str. 80), czego wydawca nie poprawił ani
nie opatrzył przypisem odredakcyjnym. Reasumując, sowietolodzy (oraz osoby za
takich się uważające) ostatecznie mogą po tę książkę sięgnąć – m.in. poznają
ewoluujący na przestrzeni lat stosunek kierownictwa partii bolszewickiej, w tym
przede wszystkim Stalina, do kadr Armii Czerwonej. Przeczytają o pogłębiającej
się w wojsku atmosferze szpiegomanii, nieufności i podejrzeń, ogólnie
też o zjawisku masowych fałszywych donosów i denuncjacji. Dowiedzą
się o wzajemnych relacjach czołowych dowódców, w tym o animozjach
personalnych pomiędzy marszałkami Woroszyłowem i Tuchaczewskim. Na
zakończenie informuję, że na str. 164 (podrozdział „Rosnące naciski
polityczne”) wkradł się błąd – tzw. platforma Riutina zaistniała w roku 1932,
a nie w 1923, jak tam napisano.