sobota, 18 listopada 2023

„Opowiadania kołymskie”. Autor: Warłam Szałamow

 

Życie i śmierć w stalinowskich łagrach, ukazane przez pryzmat losów indywidualnych.

Warłam Szałamow „Opowiadania kołymskie”

Dom Wydawniczy REBIS Sp. z o.o., Poznań 2017

Minusem tej bardzo interesującej, starannie wydanej książki, jest jednak brak szerszej informacji o autorze. Koniecznej – chociażby z uwagi na autobiograficzny charakter części jego opowiadań. Informacja o autorze ogranicza się do trzyzdaniowego akapitu na okładce. W tej sytuacji proponuję zerknąć do dowolnej encyklopedii. Pod ręką mamy Wikipedię:

https://pl.wikipedia.org/wiki/War%C5%82am_Sza%C5%82amow

Warłam Szałamow (1907-1982) miał równie bujny, co tragiczny życiorys, nieprawdaż?

Na wstępie nieco o tytułowej Kołymie. Jest to złotodajny obszar na dalekiej Syberii, w północno-wschodnim azjatyckim zakątku byłego ZSRR (obecnie w Federacji Rosyjskiej). Więźniów, skierowanych tam do niewolniczej pracy w kopalniach (głównie złota) i przy wyrębie tajgi, wieziono tygodniami pociągiem do Władywostoku, następnie statkiem przez Morze Japońskie i Morze Ochockie do Magadanu. Tych, którzy podróże przeżyli, w Magadanie selekcjonowano i kierowano „na etap”, tj. na przebycie jeszcze kilkudziesięciu, kilkuset kilometrów ciężarówkami do docelowego już łagru. Autor przebywał tam w latach 1937-1951 jako więzień, później jeszcze przez dwa lata jako wolny pracownik. Z Kołymy wydostał się dopiero po śmierci Stalina. książce nie szukajmy analitycznych informacji o genezie powstania, ogólnych zasadach funkcjonowania radzieckich łagrów i „systemie rekrutacji” do nich więźniów. Taką całościową, polityczno-historyczną i statystyczno-demograficzną wiedzę da nam lektura np. „Gułagu” Anne Applebaum (omówiona na tym blogu) lub „Archipelagu Gułag” Aleksandra Sołżenicyna. Natomiast ponad sto krótkich, tytułowych opowiadań kołymskich Warłana Szałamowa to przede wszystkim opisy codziennej egzystencji w obozie pracy, wzbogacone o doraźne refleksje i przemyślenia autora, a także charakterystyka warunków klimatycznych i przyrodniczych na obszarze, gdzie bardzo surowa zima trwa aż dziewięć miesięcy. W opowiadaniach przewijają się łagrowe realia, o których poniżej.

§  Skierowanie więźnia do robót tzw. ogólnych było w zasadzie równoznaczne z wyrokiem śmierci. Tylko bardzo nieliczni, którzy nie padli od ciężkiej, ponad siły pracy, z głodu, od mrozu, albo nie zostali zabici przez konwojentów, mogli mieć nadzieję na skierowanie do szpitala, gdzie ich (przede wszystkim) czasowo odkarmiono i ogrzano.

§  Warunki obozowej służby zdrowia były fatalne. A mimo to powszechnie marzono o dostaniu się do szpitala, nieraz posuwając się do symulanctwa.

§  Cała energia życiowa więźnia nakierowana była na zdobycie dodatkowego kawałka chleba, niedopałka papierosa oraz na choćby chwilowe ogrzanie się.

§  W tej sytuacji jedyną szansą na przeżycie stawało się otrzymanie jakiejś pracy „funkcyjnej” w rozbudowanej administracji obozowej. Autora wybawiło skierowanie na ośmiomiesięczny kurs felczerski, który ukończył i następnie pracował w tym fachu (nadal jako więzień).

§  Dużo zależało od charakteru osób z kierownictwa danego łagru: pełnomocnych enkawudzistów, naczelników, kierowników robót itp. Wszyscy oni pozostawali pod silną presją realizacji odgórnie narzuconego planu produkcyjnego (wydobycia kopalin, wyrębu lasu, wykonania utwardzonej drogi etc.). Więźniów więc nie oszczędzali, nie liczyli się z ich życiem. Wśród owego naczalstwa i konwojentów wyróżniali się też złośliwi sadyści.

§  Kierownictwo miało odgórny nakaz gorszego traktowania więźniów politycznych, zwłaszcza skazanych za (rzekomą) działalność kontrrewolucyjną, terrorystyczno-trockistowską. Takich należało kierować do robót ogólnych, aby ich tam szybciej wykończyć. Nie wolno było powierzać im stanowisk specjalistycznych (technicznych, medycznych), pomimo posiadanego odpowiedniego, nieraz wyższego wykształcenia. Kierownictwo niekiedy ów zakaz starało się obejść, mając na względzie przydatność doświadczonych specjalistów w kontekście bezawaryjnego funkcjonowania urządzeń i obowiązku wykonania planu przez łagier.

§  Upływ terminu wyroku jeszcze nie oznaczał uwolnienia. Pełnomocny enkawudzista często „montował” prowokację, w następstwie której więzień otrzymywał na miejscu kolejny wieloletni wyrok.

§  Zmorą życia obozowego było donosicielstwo. Za dodatkową miskę zupy informowano kierownictwo o „nieprawomyślnych” wypowiedziach kolegi - więźnia. Skutek - jak powyżej.

§  Przekleństwem życia więźniów była obecność wśród nich i zachowanie kryminalistów – błatniaków, urków. Terroryzowali nawet więźniów funkcyjnych i wolnych pracowników, bali się ich też konwojenci. Dopuszczali się grabieży, gwałtów homoseksualnych, trwałych okaleczeń i morderstw. Straszny bywał los kobiet, jeśli znaleźli do nich dostęp. Kierownictwo łagru tolerowało ich, interweniowało jedynie w ostateczności.

§  Skład socjalny więźniów był przeróżny – od niepiśmiennych kołchoźników i miejskich robotników, do byłych wysokich, partyjnych i rządowych aparatczyków. W obozach siedzieli również profesorowie uczelni, naukowcy, pisarze, dziennikarze, zdarzali się też byli wojskowi i enkawudziści.

§  Uciec z łagru praktycznie nie było można. Niepowodzeniem skończyła się także brawurowa akcja dzielnego majora Pugaczowa i jego towarzyszy (str. 688-699).

§  Pomoc zachodnich aliantów udzielana podczas wojny Związkowi Radzieckiemu w ramach Lend-Lease zasilała również administrację Gułagu. Otrzymywane urządzenia, narzędzia i sprzęt transportowy wykorzystywano także w łagrach. Amerykańska żywność obficie trafiała do obozowej komendantury i konwojentów.

Prawie każde z tych około stu kołymskich opowiadań Warłama Szałamowa to opis jakiegoś drobnego fragmentu, epizodu życia obozowego. Bohaterowie części z nich, w tym sam autor-narrator, w niektórych nowelkach niekiedy się powtarzają. W większości uwypuklono beznadziejność egzystencji w łagrze i egoistyczną walkę o przetrwanie. Lektura pozwala na znaczne, socjologiczne i psychologiczne dopełnienie wiedzy o stalinowskim terrorze i o radzieckich obozach pracy przymusowej, analitycznie przedstawianej w innych opracowaniach. Osoby, które po tę książkę sięgną (do czego oczywiście gorąco zachęcam), nie mogą więc być zupełnie „zielone” – powinny już mieć jakiś wcześniejszy „podkład” z owej tematyki. W przeciwnym razie mogą treść opowiadań Warłama Szałamowa odbierać jak bajkę o żelaznym wilku. Albo jak amerykańscy znajomi byłego więźnia radzieckiego łagru, którzy – gdy im po latach opowiedział o długoletnim wyroku skazującym go na niewolniczą pracę – ze szczerym współczuciem, ale i ze zdziwieniem zapytali, dlaczego nie wziął sobie adwokata. Zatem przy okazji jeszcze raz polecam wspomnianą powyżej monografię autorstwa p. Anne Applebaum pt. „Gułag”. Jej opis na blogu uzupełniłem moim wspomnieniem znajomości z osobami, które na własnej skórze doświadczyły pobytu w radzieckim raju.