wtorek, 17 października 2023

„Frida. Wojna mojej nieznanej babki”. Autorka: Nina F. Grünfeld

 

Ale już osoby nieznanego dziadka, to - pomimo również intensywnych starań - nie udało się Pani Ninie ustalić…

Nina F. Grünfeld „Frida. Wojna mojej nieznanej babki”

Ośrodek KARTA, Warszawa 2022

Norweżka Nina F. Grünfeld (ur. 1966), znana głównie w swoim kraju (cyt. z okładki) „reżyserka, dokumentalistka, wykładowczyni, autorka filmów i książek”, napisała porywający reportaż biograficzno-historyczny. W zamieszczonych na końcu książki „Podziękowaniach” (str. 239 i 240) wyraziła wdzięczność instytucjom i osobom, które jej pomogły w pracach badawczych. Pomogły również finansowo, co umożliwiło autorce prowadzenie badań w dłuższym czasie i w kilku krajach. Wykaz wykorzystanych źródeł oraz obszerną bibliografię odnajdziemy na stronach 241-255. Na pasjonujące opracowanie składają się trzy, przemiennie prowadzone przez autorkę wątki narracyjne: dwa biograficzne (dotyczące jej babki i ojca) oraz bieżąca relacja z własnych poszukiwań reporterskich. Oprócz starannie odtwarzanych pochodzenia i losów rodziny Grünfeldów autorka także zwięźle przedstawia i komentuje sytuację społeczno-polityczną – w tamtych czasach ewoluującą ku złu, determinowaną zachodzącymi w Europie epokowymi, dramatycznymi wydarzeniami historycznymi. Przewodnim motywem napisania książki była chęć zbadania swoich korzeni „po mieczu”, czyli poznania dziejów przodków ojca oraz wczesnego dzieciństwa jego samego. Ich życie z racji żydowskiego pochodzenia obfitowało, zwłaszcza w latach II wojny światowej, w wiele tragicznych wydarzeń, które przed podjęciem prac badawczych były autorce mało znane. O swojej babce od strony ojca, tytułowej Fridzie Grünfeld (1908-1945) nie wiedziała nic. Ojciec autorki, Berthold Grünfeld (1932-2007), będący nieślubnym synem kobiety, która pozbyła się go wkrótce po urodzeniu, sam nie posiadał o matce wiedzy i nie mógł tu wiele pomóc (z czasem też zaangażował się w badania poszukiwawcze, lecz nie dożył ich końca).

Autorka jest bardzo szczera – nie ukrywa, nie skraca, ani nie relatywizuje informacji zdobytych nakładem tak wielu starań. Jej babcia okazała się być zamieszkałą na Słowacji węgierską prostytutką pochodzenia żydowskiego, i to raczej gorszego sortymentu pań tego zawodu. Mimo że była kobietą fizycznie atrakcyjną, klientów poszukiwała na ulicy, niekiedy zachowując się ordynarnie i agresywnie. Autorka nie odkryła u swojej tytułowej bohaterki żadnej pozytywnej cechy charakteru, co parokrotnie przyznaje używając wręcz sformułowania o postępowaniu godnym „rynsztoka”. Dla potwierdzenia m.in. cytuje dość obsceniczne fragmenty odnalezionych protokołów przesłuchań przez słowacką policję. Ostatecznie autorce udało się odtworzyć zarys całego życiorysu babci, tragicznie zakończonego w komorze gazowej hitlerowskiego obozu w Ravensbrück dnia 6 kwietnia 1945 r., na 24 dni przed wyzwoleniem go przez Armię Czerwoną.

Podobnie udało się autorce ustalić przebieg wczesnodziecięcych losów ojca, najpierw przygarniętego (po różnych perypetiach) na 7 lat przez katolicką rodzinę na Słowacji, potem niemal odebranego przez matkę, następnie „przeszmuglowanego” przez działaczy Urzędu Nansena do Norwegii (1939), a po jej zajęciu przez Niemców – do neutralnej Szwecji (1942). Po wojnie bardzo zdolny i pracowity Berthold Grünfeld zdobył wyższe wykształcenie medyczne. Zamieszkał i założył rodzinę w Norwegii, stając się tam znanym lekarzem psychiatrą i osobą zaangażowaną społecznie. Wzruszający jest opis jego spotkania po latach z przybranymi rodzicami w Bratysławie (1962), dokąd się udał z żoną w podróż poślubną. Uzyskane w 1969 r. po wieloletnich staraniach odszkodowanie od Republiki Federalnej Niemiec starczyło Bertholdowi na zakup nowego volkswagena garbusa.

Nina F. Grünfeld nie ograniczyła prac badawczych do osoby babki i ojca. Odtworzyła także losy licznych członków ich rodziny, niektórych wymordowanych podczas Holokaustu, innych porozrzucanych po całym świecie. Są to dzieje b. ciekawe i również przykuwają uwagę czytelnika. A ponieważ tychże osób było całkiem sporo, to – aby podczas czytania nie pogubić się who was who – proponuję trzymać zakładkę na stronach 228 i 229, gdzie widnieje drzewo genealogiczne rodziny. Autorka usiłowała też dociec, kto był jej biologicznym dziadkiem. Odnalazła nawet osobę blisko spokrewnioną z mężczyzną, który wg wiedzy autorki był (w odpowiednim czasie) kochankiem jej babki. Jednakże wykonane badania DNA ewentualność jego ojcostwa wykluczyły. Ciąża Fridy mogła więc być klasycznym w jej zawodzie „wypadkiem przy pracy”, którego sprawca („opiekun” albo klient) nigdy się nie dowiedział, że został ojcem przyszłego znanego lekarza i społecznika.

Ciekawy i obfitujący w zwroty akcji jest również reporterski wątek poszukiwań prowadzonych przez autorkę i osoby jej pomagające. Zanim udało się jej zrekonstruować cały babciny życiorys, dwa razy znalazła się na mylnym tropie. Doszło do tego z uwagi na dość pospolite w środowisku słowackich i węgierskich Żydów imię i nazwisko babki. Jeden z tych błędnych tropów wskazywał, iż babcia autorki przeżyła wojnę, wyszła za mąż za polskiego lekarza i zmarła w Belgradzie w 1993 r. Drugi wiódł do jej śmierci w hitlerowskim obozie zagłady już w 1942 r. (w Sobiborze). W obu tych przypadkach chodziło jednak o inną Fridę Grünfeld. Wszystkie reporterskie badania i rekonesanse są w książce ciekawie przedstawione. Autorka wymienia osoby zarówno jej przychylne i pomocne, jak i te rzucające przysłowiowe kłody pod nogi. Zresztą cała książka jest bardzo interesująca, chwilami trudno mi się było od niej oderwać. Niektóre fragmenty (głównie te dotyczące obscenicznego zachowywania się Fridy) można uznać za dozwolone tylko dla osób pełnoletnich. Inne, opisujące życie i śmierć w hitlerowskich obozach koncentracyjnych, wymagają mocnych nerwów czytelnika.