Ale
już osoby nieznanego dziadka, to - pomimo również intensywnych starań - nie
udało się Pani Ninie ustalić…
Nina F. Grünfeld
„Frida. Wojna mojej nieznanej babki”
Ośrodek
KARTA, Warszawa 2022
Norweżka
Nina F. Grünfeld (ur. 1966), znana głównie w swoim kraju (cyt. z okładki)
„reżyserka, dokumentalistka, wykładowczyni, autorka filmów i książek”, napisała
porywający reportaż biograficzno-historyczny. W zamieszczonych na końcu
książki „Podziękowaniach” (str. 239 i 240) wyraziła wdzięczność
instytucjom i osobom, które jej pomogły w pracach badawczych. Pomogły
również finansowo, co umożliwiło autorce prowadzenie badań w dłuższym
czasie i w kilku krajach. Wykaz wykorzystanych źródeł oraz obszerną
bibliografię odnajdziemy na stronach 241-255. Na pasjonujące opracowanie
składają się trzy, przemiennie prowadzone przez autorkę wątki narracyjne: dwa
biograficzne (dotyczące jej babki i ojca) oraz bieżąca relacja z własnych
poszukiwań reporterskich. Oprócz starannie odtwarzanych pochodzenia
i losów rodziny Grünfeldów autorka także zwięźle przedstawia
i komentuje sytuację społeczno-polityczną – w tamtych czasach
ewoluującą ku złu, determinowaną zachodzącymi w Europie epokowymi,
dramatycznymi wydarzeniami historycznymi. Przewodnim motywem napisania książki
była chęć zbadania swoich korzeni „po mieczu”, czyli poznania dziejów przodków
ojca oraz wczesnego dzieciństwa jego samego. Ich życie z racji żydowskiego
pochodzenia obfitowało, zwłaszcza w latach II wojny światowej, w wiele
tragicznych wydarzeń, które przed podjęciem prac badawczych były autorce mało znane.
O swojej babce od strony ojca, tytułowej Fridzie Grünfeld (1908-1945) nie
wiedziała nic. Ojciec autorki, Berthold Grünfeld (1932-2007), będący nieślubnym
synem kobiety, która pozbyła się go wkrótce po urodzeniu, sam nie posiadał o matce
wiedzy i nie mógł tu wiele pomóc (z czasem też zaangażował się w badania
poszukiwawcze, lecz nie dożył ich końca).
Autorka
jest bardzo szczera – nie ukrywa, nie skraca, ani nie relatywizuje informacji zdobytych
nakładem tak wielu starań. Jej babcia okazała się być zamieszkałą na Słowacji
węgierską prostytutką pochodzenia żydowskiego, i to raczej gorszego sortymentu
pań tego zawodu. Mimo że była kobietą fizycznie atrakcyjną, klientów
poszukiwała na ulicy, niekiedy zachowując się ordynarnie i agresywnie. Autorka
nie odkryła u swojej tytułowej bohaterki żadnej pozytywnej cechy
charakteru, co parokrotnie przyznaje używając wręcz sformułowania o postępowaniu
godnym „rynsztoka”. Dla potwierdzenia m.in. cytuje dość obsceniczne fragmenty odnalezionych
protokołów przesłuchań przez słowacką policję. Ostatecznie autorce udało się odtworzyć
zarys całego życiorysu babci, tragicznie zakończonego w komorze gazowej hitlerowskiego
obozu w Ravensbrück dnia 6 kwietnia 1945 r., na 24 dni
przed wyzwoleniem go przez Armię Czerwoną.
Podobnie
udało się autorce ustalić przebieg wczesnodziecięcych losów ojca, najpierw
przygarniętego (po różnych perypetiach) na 7 lat przez katolicką rodzinę
na Słowacji, potem niemal odebranego przez matkę, następnie „przeszmuglowanego”
przez działaczy Urzędu Nansena do Norwegii (1939), a po jej zajęciu
przez Niemców – do neutralnej Szwecji (1942). Po wojnie bardzo zdolny
i pracowity Berthold Grünfeld zdobył wyższe wykształcenie medyczne.
Zamieszkał i założył rodzinę w Norwegii, stając się tam znanym
lekarzem psychiatrą i osobą zaangażowaną społecznie. Wzruszający jest opis
jego spotkania po latach z przybranymi rodzicami w Bratysławie (1962),
dokąd się udał z żoną w podróż poślubną. Uzyskane w 1969 r.
po wieloletnich staraniach odszkodowanie od Republiki Federalnej Niemiec starczyło
Bertholdowi na zakup nowego volkswagena garbusa.
Nina F. Grünfeld
nie ograniczyła prac badawczych do osoby babki i ojca. Odtworzyła także losy
licznych członków ich rodziny, niektórych wymordowanych podczas Holokaustu, innych
porozrzucanych po całym świecie. Są to dzieje b. ciekawe i również
przykuwają uwagę czytelnika. A ponieważ tychże osób było całkiem sporo, to
– aby podczas czytania nie pogubić się who was who – proponuję trzymać
zakładkę na stronach 228 i 229, gdzie widnieje drzewo genealogiczne
rodziny. Autorka usiłowała też dociec, kto był jej biologicznym dziadkiem. Odnalazła
nawet osobę blisko spokrewnioną z mężczyzną, który wg wiedzy autorki był (w odpowiednim
czasie) kochankiem jej babki. Jednakże wykonane badania DNA ewentualność jego
ojcostwa wykluczyły. Ciąża Fridy mogła więc być klasycznym w jej zawodzie
„wypadkiem przy pracy”, którego sprawca („opiekun” albo klient) nigdy się nie
dowiedział, że został ojcem przyszłego znanego lekarza i społecznika.
Ciekawy
i obfitujący w zwroty akcji jest również reporterski wątek poszukiwań
prowadzonych przez autorkę i osoby jej pomagające. Zanim udało się jej
zrekonstruować cały babciny życiorys, dwa razy znalazła się na mylnym tropie.
Doszło do tego z uwagi na dość pospolite w środowisku słowackich i węgierskich
Żydów imię i nazwisko babki. Jeden z tych błędnych tropów wskazywał,
iż babcia autorki przeżyła wojnę, wyszła za mąż za polskiego lekarza i zmarła
w Belgradzie w 1993 r. Drugi wiódł do jej śmierci w hitlerowskim
obozie zagłady już w 1942 r. (w Sobiborze). W obu tych
przypadkach chodziło jednak o inną Fridę Grünfeld. Wszystkie reporterskie badania
i rekonesanse są w książce ciekawie przedstawione. Autorka wymienia
osoby zarówno jej przychylne i pomocne, jak i te rzucające przysłowiowe
kłody pod nogi. Zresztą cała książka jest bardzo interesująca, chwilami trudno
mi się było od niej oderwać. Niektóre fragmenty (głównie te dotyczące
obscenicznego zachowywania się Fridy) można uznać za dozwolone tylko dla osób
pełnoletnich. Inne, opisujące życie i śmierć w hitlerowskich obozach
koncentracyjnych, wymagają mocnych nerwów czytelnika.