Dziś
o polskim oficerze wywiadu – pozytywnie. Za to bardzo negatywnie o kierownictwie
naszego wywiadu wojskowego, które we wrześniu 1939 r. dopuściło się
karygodnego, wręcz zbrodniczego zaniedbania.
Andrzej
Brzeziecki „Wielka gra majora Żychonia. As wywiadu kontra Rzesza”
Wydawnictwo
Literackie Sp. z o.o., Kraków 2021
Pan
Andrzej Brzeziecki, znany i uznany popularyzator historii, napisał interesujący
esej biograficzno-historyczny dotyczący tytułowego oficera polskiego wywiadu
wojskowego, w tle przedstawiając wydarzenia historyczne, które
determinowały jego działalność. Najwięcej miejsca poświęcił opisowi służby
majora Żychonia na stanowisku szefa ekspozytury Oddziału II Sztabu
Głównego Wojska Polskiego w Bydgoszczy, jako że tam ów najdłużej pracował
i odnosił największe sukcesy. Za podstawę opracowania autor przyjął
specjalistyczne publikacje nt. wywiadu i kontrwywiadu wojskowego II RP,
jak również źródła archiwalne, do których dotarł. Wszystkie je wymienił w obszernym
wykazie bibliografii (str. 505-512), a w posłowiu „Od autora”
(str. 501-503) zamieścił również podziękowania konsultantom i innym
osobom, które udzielały mu wsparcia podczas pisania książki.
Mjr Jan
Henryk Żychoń
(1902-1944) był postacią nietuzinkową, nie tylko ze względu na odnoszone
sukcesy zawodowe w roli oficera wywiadu. Miał bardzo trudny charakter,
przejawiający się w apodyktycznym stylu dowodzenia oraz (jak byśmy to dziś
nazwali) mobbingu wobec podwładnych. Ponadto nie zwykł „wylewać za
kołnierz”, a w stanie „wskazującym” bywał niekiedy nieprzewidywalny. Przyjaciół
mu to raczej nie przysparzało, co jednak nie oznacza, iż brak było osób
szczerze mu oddanych. O lojalnych, podległych oficerów i agentów bowiem
bardzo dbał, idąc im z pomocą także w razie dekonspiracji na terenie
przeciwnika. Autor opisuje szereg konkretnych akcji wywiadowczych, w tym
„pojedynków” toczonych przez Żychonia z Abwehrą, na terenie Wolnego Miasta
Gdańska, III Rzeszy i II RP. W większości odniósł sukcesy
zawodowe, czytaj: szpiegowskie, wywiadowcze. Po klęsce wrześniowej 1939 r.
mjr Żychoń też sobie nieźle radził (mimo kłód rzucanych mu pod nogi),
pełniąc służbę w Wydziale Wywiadu Sztabu Naczelnego Wodza Polskich Sił
Zbrojnych na Zachodzie. Do czasu – aż miał dość oskarżeń, podejrzeń o prowadzenie
podwójnej gry (z Niemcami) oraz innych pomówień i oszczerstw. Zagrał
wtedy va banque, składając rezygnację i prosząc o przeniesienie
do służby liniowej. Przeliczył się, albowiem jego rezygnacja została … przyjęta!
Mjr. Żychoniowi powierzono funkcję dowódcy batalionu piechoty. Autor
bardzo słusznie podkreśla bezsens, a nawet ryzyko takiego rozkazu
personalnego. Mjr Żychoń nie posiadał przecież odpowiedniego doświadczenia
w służbie liniowej, a ponadto jego ewentualne dostanie się do niewoli
mogłoby skutkować dużymi stratami dla polskiego i brytyjskiego wywiadu. Dużo
bowiem wiedział, a niemiecki kontrwywiad, któremu doskonale był znany,
posiadał odpowiednie „instrumentarium” wydobywania informacji od jeńców. Mjr Żychoń
poległ w maju 1944 r. w bitwie pod Monte Cassino.
Oprócz
curriculum vitae Jana Henryka Żychonia w książce przeczytamy o sukcesach
i porażkach polskiego wywiadu wojskowego. Największą chwałę oczywiście mu
przyniosło rozszyfrowanie niemieckiej Enigmy. Ale nasz wywiad zasłużył również na wstyd i hańbę, i to wielką.
Nie waham się użyć tych bardzo mocnych słów. W okresie przedwojennym
dokumenty spływające z ekspozytur do centrali Oddziału II Sztabu
Głównego WP, jak również w centrali wytworzone, przechowywano w składnicy
akt, ulokowanej w warszawskim Forcie Legionów. Po kapitulacji obrony Warszawy
jesienią 1939 r. całość tej ściśle tajnej dokumentacji, zawierającej
wrażliwe dane personalne, trafiła w ręce niemieckie. Żaden dureń z „elity
khaki” (wg sarkastycznego określenia sanacyjnego dowództwa WP przez
Roberta Michulca) nie wysłał tam żołnierza z kanistrem benzyny
i pudełkiem zapałek. Dokumentacją zajęli się więc analitycy Abwehry! W rezultacie
około stu agentów zwerbowanych przez polski wywiad (niektórzy byli dość wysoko
ulokowani w administracji i siłach zbrojnych III Rzeszy) zostało
na przełomie lat 1939 i 1940 zdekonspirowanych, pojmanych i skazanych
na śmierć. Opisowi tej żenującej afery autor poświęcił rozdział pt. „Fort
Legionów” (str. 405-415). Zastanawiam się, dlaczego nasi historycy dotąd
nie wskazują explicite osoby winnej owego karygodnego zaniechania. W warunkach
trwającej wojny ktoś za to odpowiedzialny powinien stanąć przed sądem polowym,
a wyrok mógłby być tylko jeden. Reasumując, gorąco polecam książkę p. Andrzeja
Brzezieckiego. Oprócz niezwykle interesującej treści, jej walorem jest
przystępna, dziennikarska redakcja. Nie tylko miłośnikom historii służb
specjalnych będzie się trudno od tej lektury oderwać.
PS.1. Wymieniony powyżej Robert Michulec napisał
dwie bardzo interesujące i kontrowersyjne książki pod wspólnym tytułem „Ku Wrześniowi 1939”
(vide ich opisy na blogu).
PS.2.
Czytelnikom, którzy by chcieli bliżej poznać wspomnianą tematykę rozszyfrowania
niemieckiej Enigmy, polecam również już opisaną na tym blogu książkę Dermota
Turinga pt. „XYZ. Prawdziwa
historia złamania szyfru Enigmy”.