Na
naszych oczach dopisywany jest kolejny podrozdział historii relacji
polsko-rosyjskich. Za jego początek można przyjąć datę 15.03.2022 r., gdy
polski wicepremier wraz z towarzyszącym mu polskim premierem udali się na
ogarniętą wojną Ukrainę do Kijowa, znajdującego się pod rosyjskim ostrzałem.
Dziś
jednak o wcześniejszych rozdziałach historii, wnikliwie już przez badaczy przeanalizowanych.
Andrzej
Chwalba, Wojciech Harpula „Polska-Rosja. Historia obsesji, obsesja historii”
Wydawnictwo
Literackie Sp. z o.o., Kraków 2021
Historyk
- profesor Andrzej Chwalba oraz politolog - redaktor Wojciech Harpula prowadzą niezwykle
interesującą dyskusję nt. stosunków polsko-rosyjskich na przestrzeni
wieków. Analizując najważniejsze wydarzenia badają je także pod kątem możliwego
przebiegu alternatywnego, tj. innego niż w rzeczywistości
historycznej, ale prawdopodobnego. Troszkę się nawet spierają. Pan redaktor
prezentuje w tej rozmowie postawę raczej polonocentryczną, natomiast pan
profesor stara się uwzględniać również ogląd historii oczami naszego wschodniego
sąsiada, przedstawiać jego racje i interesy, często kolidujące z polskimi.
Czytelnik odnosi wrażenie uczestnictwa w cyklu ciekawych seminariów
historycznych, poświęconych relacjom polsko-ruskim, polsko-litewskim,
litewsko-ruskim, polsko-moskiewskim, polsko-rosyjskim, polsko-radzieckim i znów
polsko-rosyjskim. Profesor obala mity funkcjonujące w naszej
historiografii, np. ten o zaprzepaszczonej szansie trwałego opanowania
Moskwy w okresie Wielkiej Smuty – nieobsadzenia (wskutek oporu króla
Zygmunta III Wazy) na tronie moskiewskim królewicza Władysława (późniejszego
naszego króla Władysława IV). Profesor dowodzi, iż car Władysław Zygmuntowicz
Waza musiałby prowadzić politykę zgodną z interesami Cerkwi prawosławnej i elity
bojarskiej. W przeciwnym razie by go tam, zgodnie z ichnią tradycją, szybko
a skrycie zgładzono. A już jego syn (z hipotetycznego małżeństwa
Władysława z jakąś narzuconą mu bojarską córką) za nic miałby interesy
Rzeczypospolitej, kierowałby się wyłącznie moskiewską racją stanu i kontynuowałby
zbieranie (przyłączanie) do Moskwy kolejnych ziem ruskich. Przyznaję, iż wywód
profesora Chwalby (powyżej w telegraficznym skrócie) mnie
przekonał, dotychczas bowiem podzielałem pogląd o wielkim błędzie króla
Zygmunta III Wazy w polityce zagranicznej na odcinku
polsko-moskiewskim.
Dużo
miejsca w dyskusji panowie poświęcają też relacjom polsko-rosyjskim w XIX wieku.
Profesor sprzeciwia się określaniu Królestwa Polskiego w latach 1815-1830
mianem kraju autonomicznego. Dowodzi, iż było to wówczas niepodległe państwo,
związane z Rosją tylko osobą panującego. A i na tzw. Ziemiach
Zabranych, tj. województwach przyłączonych do Rosji, trwała w tamtym
czasie polonizacja zamieszkującej je ludności. Nie kwestionując szczerego
patriotyzmu insurgentów profesor odnosi się jednak krytycznie do powstań
listopadowego i styczniowego, podkreśla ich negatywne i nieodwracalne
skutki dla polskości.
Analizując
okres I wojny światowej profesor dowodzi, że gdyby Rosja wytrwała w sojuszu
z ententą do 1918 r. (co udaremnił przewrót bolszewicki sprzężony
z operacją wywiadu niemieckiego), to znalazłaby się w obozie
zwycięzców wojny i współdyktowałaby w Wersalu warunki pokoju. Wówczas
odrodzona Polska zamknęłaby się w granicach Królestwa Kongresowego
powiększonego tylko o Wielkopolskę i Galicję Zachodnią, dodatkowo
pozostając w jakiejś formie związku z Rosją. Innym mitem obalanym
przez profesora jest ten, iż wyprawa kijowska Piłsudskiego wiosną 1920 r.
była konsekwencją nieprzerwanie agresywnych zamiarów Rosji Radzieckiej wobec
Polski już od 1918 r. Profesor dowodzi, że to Józef Piłsudski odrzucił
rosyjskie propozycje pokojowe przedstawiane Polsce w 1919 r. i na
początku 1920 r., nb. dla nas terytorialnie korzystne, z przebiegiem
granicy nie gorszym niż ta wynegocjowana w 1921 r. w Rydze. W razie
ich przyjęcia cała dramatyczna kampania roku 1920, wraz z jej szkodliwymi
skutkami (demograficznymi i materialnymi) oraz politycznymi następstwami, okazałaby
się niepotrzebna. Wysuwany w polskiej historiografii argument
o prewencyjnym, wyprzedzającym uderzeniu Wojska Polskiego jest słuszny
w kontekście przygotowywanego natarcia Armii Czerwonej, ale dopiero po
niepodjęciu przez nas realnych rokowań pokojowych.
Tyle
– wyrywkowo – gwoli zachęty do lektury. Po tę przystępnie napisaną książkę mogą
sięgnąć zarówno osoby historycznie już „zaawansowane”, jak i początkujący
miłośnicy tej pięknej nauki. Pierwsi przeczytają interesujący, profesorski
komentarz do znanych im wydarzeń. Ci drudzy prześledzą dzieje Polski przez
pryzmat stosunków ze wschodnim sąsiadem, zrozumieją znaczenie i skutki
faktów historycznych zapamiętanych (lub niezapamiętanych) z nauki w szkole.
PS.
Tytułową tematykę ciekawie opisuje również Jan Kochańczyk w pracy pt. „Polska
– Rosja. Czas wojny, czas pokoju” (Wydawnictwo Videograf SA,
Chorzów 2014). Recenzja do odszukania poprzez autorski katalog
alfabetyczny A-K lub katalog tematyczny 6. W jej zakończeniu napisałem
o trzech istotnych błędach merytorycznych zauważonych w książce
p. Kochańczyka. Powiadomiłem o nich e-mailem Videograf, który mi nie odpowiedział.
Mam nadzieję, iż je jednak usunął w ew. dodruku lub kolejnym wydaniu.