poniedziałek, 19 lipca 2021

„Kroków siedem do końca. Ubecka operacja, która zniszczyła podziemie”. Autor: Piotr Lipiński


Piotr Lipiński „Kroków siedem do końca. Ubecka operacja, która zniszczyła podziemie”

Wydawnictwo Czarne, Wołowiec 2020

Tytułowe siedem kroków to cytat z wiersza jednego z osadzonych w więzieniu konspiratorów powojennego podziemia niepodległościowego. Tyloma bowiem krokami przemierzał swoją więzienną celę. A tytułowa operacja ubecka nosiła kryptonim „Cezary” i – abstrahując od jej dzisiejszej moralnej i politycznej oceny – była majstersztykiem gry kontrwywiadowczej. Przez pięć lat niepodległościową organizacją Wolność i Niezawisłość (WiN) rządziła piąta jej komenda (V Komenda WiN), składająca się wyłącznie z etatowych funkcjonariuszy i agentów Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego. Wysyłała swoich emisariuszy na Zachód do tamtejszej zagranicznej Delegatury WiN, utrzymywała też łączność z przedstawicielami polskiego rządu emigracyjnego (już wówczas nieuznawanego przez zdecydowaną większość państw). Trwała zimna wojna. Na Zachodzie szkolono przyszłych dywersantów i sabotażystów do operacji „Wulkan”, nielegalnymi kanałami przerzucano ich do Polski. Operacja „Wulkan” miała się rozpocząć z chwilą wybuchu III wojny światowej. Po przybyciu do kraju albo natychmiast wpadali, albo ich inwigilowano i dezinformowano wykorzystując w swoistej grze operacyjnej. Do Polski płynęły też strumienie dolarów, łącznie kilkaset tysięcy (niektóre źródła wymieniają nawet sumę jednego miliona). I były to dolary o sile nabywczej z przełomu lat 40. i 50. ubiegłego stulecia, proszę ich nie utożsamiać z dzisiejszymi. Oczywiście faktycznie zasiliły finanse Polski Ludowej, rządzonej wtedy przez stalinowskiego namiestnika - Bolesława Bieruta.

Autor dokładnie, ze szczegółami opisuje ów mechanizm prowokacji. Przybliża nam też sylwetki osób to obsługujących – świadomie (funkcjonariuszy i agentów UBP) i nieświadomie (krajowych konspiratorów WiN oraz osób na emigracji). Konspiratorzy krajowi i przybysze z Zachodu – po schwytaniu i uwięzieniu – otrzymywali wyroki śmierci lub długoletniego więzienia. Niektórzy dostawali propozycje agenturalnej współpracy, z czego korzystali ratując w ten sposób życie. Nieliczni z czasem bywali nawet „ukadrowieni”, tj. z agentów stawali się pełnoprawnymi funkcjonariuszami Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego. Z częścią osób zamieszanych w operację „Cezary”, nieraz też z członkami ich rodzin i znajomymi, udało się autorowi jeszcze porozmawiać. Jakkolwiek bowiem książkę wydano w 2020 r., to autor wykorzystał w niej swoje wcześniejsze teksty o tej prowokacyjnej operacji UBP, napisane wiele lat temu, teraz ponownie przeanalizowane, skompilowane i wzbogacone poznaniem dokumentacji IPN. Trudno jest określić gatunek literacki książki, może właśnie ze względu na ową kompilację. Jest to chwilami esej, chwilami reportaż historyczny, miejscami nawet oparta na faktach powieść szpiegowska. Jej głównym „bohaterem” jest Marian Strużyński (1922-2004), czytelnikom powieści szpiegowskich z lat 80. ub. wieku znany jako Marian Reniak. Można go wygooglować:

 Marian Reniak – Wikipedia, wolna encyklopedia . Zajrzyjmy też:

https://pl.wikipedia.org/wiki/Zrzeszenie_Wolno%C5%9B%C4%87_i_Niezawis%C5%82o%C5%9B%C4%87

Wydawać się może zastanawiające, skąd u powojennych polskich funkcjonariuszy UBP (często niewykształconych) taka operacyjna maestria. Autor i to tłumaczy. Przede wszystkim działalnością tzw. doradców radzieckich, do 1956 r. poczynających sobie w Polsce jak u siebie. Ale jednak wg pomysłu polskiego, gdyż autorstwa „naszego” Feliksa Dzierżyńskiego, rządzącego pierwszymi tajnymi służbami Rosji radzieckiej. Przejął lub zgoła stworzył kilka organizacji antyradzieckich, które nawiązały kontakty z kołami białej emigracji rosyjskiej i wywiadami zachodnimi. Pozwoliło mu to w pełni kontrolować działalność opozycyjną wspomaganą z zagranicy, w tym z Polski (wodził za nos polski wywiad). Poza tym (rzecz to wstydliwa i mało znana) w szeregach UBP znaleźli swą życiową przystań również niektórzy żołnierze przedwojennego Wojska Polskiego i Armii Krajowej, bezsprzecznie bardziej inteligentni od prymitywnej hołoty z powojennego, klasowo-społecznego naboru. Autor ich imiennie wymienia. I w ogóle pana Piotra Lipińskiego należy pochwalić za obiektywizm. Wiernie przedstawia fakty, oprócz losów ukazuje też motywacje postaci, które wprowadził na karty swojej książki. Postaci kiedyś istniejących naprawdę. Bardzo polecam tę sensacyjną (w sam raz na wakacje) lekturę.

PS. Osobom zainteresowanym działalnością powojennego zbrojnego podziemia polecam też książkę Piotra Zychowicz pt. „Skazy na pancerzach. Czarne karty epopei Żołnierzy Wyklętych” (Dom Wydawniczy REBIS Sp. z o.o., Poznań 2018), już opisaną na tym blogu.