czwartek, 19 listopada 2020

„Mity wojny 1920”. Autorzy: Sławomir Koper, Tymoteusz Pawłowski

 

Dziś o książce okolicznościowo-jubileuszowej. W listopadzie 100 lat temu wprawdzie obowiązywało już zawieszenie broni, ale jeszcze nie zawarto traktatu pokojowego. Problem wojny wciąż pozostawał aktualny.

Sławomir Koper, Tymoteusz Pawłowski „Mity wojny 1920”

Wydawnictwo Czarna Owca, Warszawa 2020

Książka zawiera 29 krótkich esejów historycznych, traktujących bądź to bezpośrednio o przebiegu wojny polsko-bolszewickiej, bądź o innych wydarzeniach historycznych z nią związanych lub czasowo jej towarzyszących. Autorzy przybliżają czytelnikowi również sylwetki wybranych ówczesnych polityków i dowódców wojskowych, zarówno po stronie polskiej, jak i bolszewickiej. Ale i o francuskim generale Weygandzie też nie zapominają.

Opisywane wydarzenia autorzy opatrują własnymi komentarzami historycznymi, na ogół trafnymi choć nieraz dyskusyjnymi. Czytelnik obeznany z tematyką wojny polsko-bolszewickiej, bywa że podniesie brew podczas lektury i zacznie się głęboko zastanawiać. Po czym być może przecząco pokręci głową. Mnie się tak zdarzyło kilka razy. O trzech poniżej.

Pierwszy raz, gdy panowie autorzy skrytykowali dość powszechne w historiografii określanie tamtej wojny jako wojny „polsko-bolszewickiej” i zastąpili je wojną „polsko-rosyjską”, tłumacząc to tym, iż Polska walczyła wówczas z jednym państwem – Rosją (ZSRR jeszcze formalnie nie istniał). Sami sobie wkrótce zaprzeczyli, gdy analizowali traktat pokojowy zawarty w Rydze w 1921 r., formalnie podpisany również przez Ukraińską Socjalistyczną Republikę Rad. Czyli strona polska oficjalnie pogodziła się z faktem, że przez dwa lata walczyła z … trzema państwami (republikami bolszewickimi), a nie tylko z republiką rosyjską. Oprócz republik rosyjskiej i ukraińskiej na pierwszej stronie traktatu jest bowiem także wymieniona Białoruska Socjalistyczna Republika Rad. Pełną treść traktatu pokojowego zawartego dn. 18 marca 1921 r. w Rydze (Dz.U. z 1921 r. Nr 49, poz. 300) można znaleźć pod linkiem:

https://isap.sejm.gov.pl/isap.nsf/download.xsp/WDU19210490300/O/D19210300.pdf

Poza tym wojna lat 1919-1920 miała również charakter klasowy, a po stronie radzieckiej walczyło też niemało … Polaków (członków partii bolszewickiej lub jej sympatyków), co autorzy pominęli, wymieniając jedynie Karola Świerczewskiego. No i równolegle istniała de facto w tamtym czasie jeszcze jedna Rosja: biała, niebolszewicka, z którą Polska przecież nie wojowała.

Problem ukraiński panowie autorzy spłycili. Trzeba sobie bowiem otwarcie powiedzieć, że Rzeczpospolita Polska zawiodła nadzieje Ukraińskiej Republiki Ludowej nie dopuszczając jej przedstawicieli do rokowań pokojowych w Rydze i w marcu 1921 r. zawierając tam traktat nie z samą Rosją, ale również z Ukrainą radziecką. Do dnia dzisiejszego Ryga 1921 jest dla ukraińskich patriotów symbolem polskiej zdrady – analogicznie jak dla nas Jałta 1945 jest symbolem zdradzenia Polski przez aliantów zachodnich. Kto nie wierzy, niech pośledzi już za kilka miesięcy okolicznościowe publikacje na Ukrainie, jakie tam się zapewne pojawią w marcu 2021 r. z okazji setnej rocznicy zawarcia pokoju w Rydze. Tamtejsi publicyści będą pisać o wiarołomności Polaków i dokonanym przez nich wspólnie z Moskalami rozbiorze Ukrainy. Będą podkreślać wkład wojsk URL w polskie zwycięstwo w 1920 r., m.in. udział dywizji gen. Bezruczko w zatrzymaniu i pokonaniu konarmii Budionnego pod Zamościem. O ile stan epidemii covid-19 lub jakaś nowa rosyjska prowokacja wszystkiego nie przytłumi.

Trzecim dyskusyjnym wątkiem jest poruszony w rozdziale 25 problem polskiego antysemityzmu. W zasadzie zgadzam się z treścią tego rozdziału. Ale też uważam, że skoro w jego pierwszym akapicie autorzy sięgnęli po argument dotyczący czasów przedrozbiorowych (raczej przychylność wobec Żydów na ziemiach I Rzeczypospolitej), to powinni byli również postawić kropkę nad „i”. Czyli napisać, że w owych dawnych czasach problem antysemityzmu (wg dzisiejszej definicji) w ogóle nie istniał. W społeczeństwie funkcjonował natomiast antyjudaizm. Przejawiał się on m.in. zachętą do nawracania się na wiarę chrześcijańską. Konwersja żyda na chrystianizm (w tym wypadku na katolicyzm) była przez państwo i Kościół popierana, a nawet premiowana – w odniesieniu do bogatszych konwertytów – nobilitacją. O czym np. chłop czy mieszczanin nie mógł w ogóle zamarzyć – ci, celem otrzymania szlachectwa I Rzeczypospolitej, musieliby się wykazać wobec Ojczyzny wielkimi zasługami (najlepiej na polu bitwy). O świeckim i duchownym wspieraniu konwersji żydów na katolicyzm w Polsce przedrozbiorowej ciekawie pisze m.in. nasza noblistka Olga Tokarczuk w „Księgach Jakubowych (…)”, omówionych już wcześniej na tym blogu.

I znów Żydzi są wszystkiemu winni – przez nich bowiem odbiegłem od głównego tematu (uśmiech). Powracam zatem ad rem i polecam Państwu ten zbiór bardzo interesujących esejów historycznych, zawierających sporo mniej znanych informacji z okresu walk o utrzymanie dopiero co odzyskanej niepodległości. Ale też podkreślam, iż książka panów Sławomira Kopra i Tymoteusza Pawłowskiego (cyt.) „skłania do myślenia i prowokuje do dyskusji” – jak bardzo celnie zauważył pan Piotr Zychowicz w krótkiej notce na tylnej stronie okładki. Ja właśnie też zostałem do takiej dyskusji sprowokowany, nawet troszkę nie na temat, co się w ferworze dyskusji przydarza (uśmiech).