Krzysztof Rak
„Polska – niespełniony sojusznik Hitlera”
Wydawcy:
Wydawnictwo Bellona oraz Fundacja Historia i Kultura, Warszawa 2019
Pan
dr Krzysztof Rak postawił kropkę nad „i” - naukowo i b. obszernie
(na ok. 500 stronach) potwierdzając to, o czym inni publicyści
historyczni niekiedy tylko z pewnym zażenowaniem napomykali. Za wyjątkiem panów Radosława Golca, Roberta
Michulca i Piotra Zychowicza, którzy tę tytułową tematykę wyłożyli wg
zasady „kawa na ławę”. Autor dobitnie wykazał, iż dość utarty w polskiej
i zagranicznej historiografii pogląd o chronicznym antypolonizmie
Adolfa Hitlera jest mitem. Ów antypolonizm narodził się bowiem nagle i dopiero
wiosną 1939 r., gdy Polska z państwa darzonego przez Hitlera niemalże
przyjaźnią stała się państwem potencjalnie wrogim, z którym postanowił się
rozprawić w pierwszej kolejności.
Adolf
Hitler żywił dwie nieodwzajemnione sympatie polityczne: do Wielkiej Brytanii i właśnie
do Polski.
Brytyjczyków
szanował, obiecywał nie tknąć ich wielkiego (wówczas) imperium, pragnął
jedynie, aby oni pozostawili mu wolną rękę w Europie środkowej i wschodniej.
Stało to jednak w sprzeczności z brytyjską racją stanu, od stuleci
zapobiegającą wyłonieniu się jednego hegemona w Europie kontynentalnej. Nieco
ponad wiek wcześniej potknął się o to Napoleon.
Polaków
Hitler lubił za ich konsekwentny antybolszewizm, przede wszystkim za wygraną
wojnę 1920 r. Marszałka Piłsudskiego szanował i cenił. Po jego
śmierci ogłosił w Berlinie żałobę, w której uroczystościach osobiście
uczestniczył. Doprowadził nawet do tego, że nazistowscy specjaliści rasowi już
zaczynali uznawać „narodowych Polaków” za równorzędnych rasowo Niemcom
(usuwając w ten sposób potencjalną przeszkodę na drodze politycznego
zbliżenia obu narodów). Autor dotarł do niemieckich archiwów, przeanalizował
zarówno oficjalne, jak i nieformalne wypowiedzi Hitlera, dochodząc do
wniosku, że niemiecki Führer nie kierował się koniunkturalizmem, nie pragnął
uśpić czujności Polaków, ale rzeczywiście widział w Polsce potencjalnego sojusznika.
Liczne i bitne polskie dywizje były potrzebne Hitlerowi biernie i czynnie.
Biernie – aby w razie wojny Niemiec z Francją zaszachowały ZSRR,
uniemożliwiając temu państwu przyjście z pomocą Francji. Czynnie – aby
wspólnie z niemieckimi podjęły zwycięską krucjatę przeciwko ZSRR. Adolf
Hitler posiadał dalekosiężne plany niemieckiej kolonizacji zdobytych terenów ZSRR,
ale i dla Polski przewidywał udział w podziale przyszłych łupów
(tereny ukraińskie, dostęp do Morza Czarnego).
Sprawy
sporne z Polską Hitler ograniczył właściwie do jednej kwestii: Wolnego
Miasta Gdańska. Zrezygnował z innych roszczeń terytorialnych, uporczywie wcześniej
zgłaszanych pod adresem Polski przez Republikę Weimarską. Wysunął postulaty
powrotu Gdańska do Rzeszy oraz organizacji eksterytorialnego połączenia
komunikacyjnego Niemiec z ich wschodniopruską prowincją. I to już wszystko
(jeśli chodzi o kwestie terytorialne).
Bezspornym
jest, iż dokonany dnia 23 sierpnia 1939 r. przez Hitlera zwrot o 180
stopni w niemieckiej polityce zagranicznej miał swoją główną przyczynę w równie
radykalnym zwrocie polityki polskiej w marcu i kwietniu 1939 r.
Polska nie tylko przyjęła wtedy tzw. gwarancje brytyjskie, oczywiście
skierowane przeciwko Niemcom, ale je także kilka dni później oficjalnie
odwzajemniła, co Hitler uznał (skądinąd słusznie) za nawiązanie przez oba
państwa antyniemieckiego aliansu, bardzo wzmacniającego już istniejący sojusz
brytyjsko–francuski i niewykluczony francusko–radziecki. Poczuł się okrążony
i zaszachowany. Postanowił zatem namieszać w europejskiej polityce
zagranicznej – wypowiedział pakty zawarte z Wielką Brytanią i Polską,
a podjął działanie w kierunku porozumienia z dotychczas
największym i najbardziej znienawidzonym wrogiem. Wypichcił w ten
sposób iście diabelską (wg własnego określenia) miksturę. Czym i jak
to się skończyło, dobrze wiemy z nauki historii (a najstarsi
czytelnicy z autopsji). Z powyżej wymienionych państw europejskich z wojny
wyszedł zwycięsko właściwie tylko Związek Radziecki. Niemcy i Polska legły
w gruzach (dosłownie i w przenośni), Francja została pobita
i upokorzona, Wielka Brytania utraciła imperium. Warto było?
Polska
A.D. 1939 mocarstwem nie była, ale jej decyzja mogła wówczas przeważyć na szali
wielkiej polityki mocarstw. I przeważyła.
Opowiedzenie
się Polski po którejś ze stron (angielsko-francuskiej lub niemieckiej)
kierowało dalsze losy Europy (i Świata) na określone tory. Gdyby nasi
sternicy polityki zagranicznej wybrali wtedy opcję niemiecką, historia
powszechna potoczyłaby się na pewno inaczej. Czy dla nas bardziej korzystnie?
Śp. prof. Paweł Wieczorkiewicz twierdził, że tak. Pogląd ten następnie
rozwinął p. Piotr Zychowicz w bardzo poczytnej publikacji pt. „Pakt
Ribbentrop-Beck, czyli jak Polacy mogli u boku III Rzeszy pokonać
Związek Sowiecki”. Jednak większość polskich historyków jest diametralnie innego
zdania. Ostatecznie i autor dziś tu omawianej książki uznaje korzyści
Polski z ewentualnego aliansu z hitlerowskimi Niemcami za mało
prawdopodobne. Pozwolę sobie wyrazić odmienną opinię, bardziej zbliżoną do
poglądów Pawła Wieczorkiewicza i Piotra Zychowicza (współcześnie)
a Władysława Studnickiego (ówcześnie).
Nie
wchodźmy jednak w arkana historii alternatywnej (choć to niezmiernie lubię).
Czytamy bardzo interesujące opracowanie
naukowe (także przystępnie napisane) nt. niemieckiej polityki zagranicznej
w okresie międzywojennym, ze szczególnym uwzględnieniem kwestii Polski.
Autor przywołuje liczne dokumenty archiwalne, do których dotarł (czasem jako
pierwszy z polskich historyków), a także porównuje ich wersję
niemiecką i polską, stwierdzając i wyjaśniając niekiedy różnice ich
treści, niewynikające bynajmniej li tylko z przetłumaczenia.
PS
Osoby
zainteresowane genezą II wojny światowej mogą zajrzeć do katalogu tematycznego 7,
zawierającego wykaz dotychczas tu omówionych książek traktujących m.in. o tym
zagadnieniu.
I jeszcze
konieczna errata (że też muszę wyręczać w tym wydawców).
Na str. 185 w
wierszu 9 od dołu rok 1933 należy poprawić na rok 1934.
Na str. 309 w
wierszu 12 od góry rok 1936 należy poprawić na rok 1937.
Na str. 314 w
wierszu 10 od góry wyrazy „efekt rozmowy Rydz-Śmigły – Beck” należy zamienić na
wyrazy „efekt rozmowy Rydz-Śmigły – Göring”.