Sławomir Koper,
Tymoteusz Pawłowski „Mity polskiego września 1939”
Wydawnictwo
Czarna Owca, Warszawa 2019
Autorzy
potwierdzili, że w polskim przekazie historycznym funkcjonuje sporo mitów o Wrześniu 1939,
niekiedy nawet w gronie profesjonalistów - akademików. Postanowili się
więc z tym nie tyle rozprawić, co przedstawić własne punkty widzenia. I uczynili
to w 35-ciu rozdziałach (wliczając epilog) będących krótkimi, odrębnymi
esejami historycznymi. Czy mają rację? W większości poruszanych tematów zapewne
tak, ale tylko w większości. Z niektórymi ich tezami nie zgodziłby
się np. p. Piotr Zychowicz. Ja zresztą też.
Książka
jest „okolicznościowa” ze względu na 80-tą rocznicę wybuchu II wojny
światowej i choćby z tego względu przeczytać ją trzeba. Lektura wszystkich
rozdziałów przybliży nam przebieg całej kampanii polskiej 1939 r. Książkę
napisano przystępnie, raczej z myślą o czytelnikach tylko
okazjonalnie interesujących się historią. Choć jestem przekonany, że sięgną po
nią także i znawcy tematu – chcąc poznać autorskie poglądy panów Sławomira
i Tymoteusza, jak też mając nadzieję na „odplamienie” (z tzw. białej
plamy) jakiegoś historycznego wydarzenia.
Nie
zamierzam przytaczać wszystkich tematów poruszonych przez autorów. Tylko bardzo
wyrywkowo napiszę o ich „rewizyjnej” narracji (resztę oraz szczegóły
poznacie Państwo podczas lektury).
A zatem.
·
Ewentualność
antyradzieckiego sojuszu polsko-niemieckiego nie była przed wojną przez
polskich przywódców w ogóle poważnie rozważana. Sojusz z Niemcami
skończyłby się (zdaniem autorów) bardzo tragicznie dla Polski – na Warszawę i Kraków
spadłyby bomby atomowe. To moim zdaniem (i zapewne nie tylko moim) pogląd
bardzo, bardzo dyskusyjny. Taka opcja
byłaby absolutnie nierealna, gdyby Francja i Wielka Brytania nie przystąpiły
do wojny i stojąc z bronią u nogi za linią Maginota obserwowały,
jak armie niemiecka, polska i rumuńska (wsparte kontyngentami włoskim i węgierskim)
rozprawiają się z ZSRR od zachodu, a armia japońska czyni to od
wschodu. Nie powstałaby wówczas Wielka Koalicja, Japonia nie napadłaby na USA,
nie byłoby konwojów przez Atlantyk wspomagających ZSRR, itp. itd. Zaś
początkowe, zapewne wielkie oburzenie zachodniej opinii publicznej rychło by
dokonało zwrotu o 180 stopni i skierowało się przeciwko ZSRR – po
tym, jak na zdobytym radzieckim terenie zaczęto by rozkopywać groby setek
tysięcy stalinowskich ofiar z lat 1937 i 1938, oswobadzać kolejne
łagry i przesłuchiwać licznych świadków niedawnej historii. Zaproszeni reporterzy neutralnych
(zachodnich) państw kręciliby wówczas o tym liczne filmy dokumentalne, oglądane
następnie (ze zgrozą) w kinach francuskich, angielskich i amerykańskich.
·
Polscy
przywódcy zapewne dowiedzieli się o istnieniu i treści tajnego
protokołu do paktu Ribbentrop – Mołotow, ale mogli tę informację uznać za blef
niemiecki (czyli za zamierzoną dezinformację). Na weryfikację nie starczyło już
czasu.
·
Armia
polska wcale nie była aż taka słaba, a niemiecka aż taka silna, jak uczono
nas na lekcjach historii.
·
Ci
polscy generałowie, których historiografia uznała za wrześniowych nieudaczników,
być może wcale takimi nie byli. Stanęli bowiem wobec trudności nie do
przezwyciężenia, oraz w okolicznościach im niesprzyjających. Z kolei
niektórzy generałowie uznani za bohaterów bynajmniej takimi się nie okazali. Jednych
i drugich autorzy imiennie wymienili, interesująco uzasadniając te opinie.
·
Polskie
oddziały kawalerii, i owszem, miewały styczność bojową z pancernymi
jednostkami Wehrmachtu, ale z zastosowaniem posiadanych armat polowych.
Szarże polskiej kawalerii na niemieckie czołgi to czczy wymysł propagandowy.
·
Na
froncie niemiecko-francuskim coś tam się jednak działo we wrześniu 1939 r.
Autorzy ciekawie to opisują. Wielka ofensywa francuska ruszyłaby (zdaniem
autorów) dnia 21 września. Nie stało się tak z uwagi na diametralnie
zmienioną od dnia 17 września sytuację geopolityczną i geostrategiczną.
Oczywiście potwierdzam newralgiczne znaczenie
napaści ZSRR na Polskę, ale co do ewentualnej, wielkiej wrześniowej ofensywy
francuskiej to jednak pozostaję sceptykiem.
·
W opuszczeniu
walczącego kraju przez naczelnego wodza marszałka Śmigłego-Rydza nie można
dopatrywać się tchórzostwa i słabości jego charakteru. Miał zamiar
kontynuować walkę, nie przewidział rozbrojenia i internowania polskich
oddziałów w Rumunii. Autorzy podają kilka przykładów z historii
Polski i Europy, gdy opuszczenie obszaru państwa przez wojsko i przywódców
miało racjonalne uzasadnienie.
Reasumując,
otrzymaliśmy kolejną książkę o pamiętnym Wrześniu 1939. Osoby
zainteresowane tą tematyką mogą także poszukać innych pozycji wydawniczych – choćby
w katalogu przedmiotowym 1 naszej czytelni książek historycznych. Polecam
tu zwłaszcza opracowania Marco Patricelli’ego („Umierać za Gdańsk!”),
Roberta Michulca („Ku wrześniowi 1939”) i Lecha Wyszczelskiego („Tajna
gra mocarstw. Wiosna – lato 1939” oraz „Marszałek Polski Edward
Śmigły-Rydz”). Szersze ich omówienie znajdą Państwo klikając w ww. katalogu
odpowiednie linki.
Także
i następny mój wpis będzie poświęcony kampanii polskiej 1939 r.,
a konkretnie - książce pt. „Polska 1939. Pierwsi przeciw
Hitlerowi”, której autorem jest znany brytyjski historyk Roger Moorhouse. Ale artykulik o niej
zamieszczę tu dopiero ok. 10 października, jako że nadchodzące kilkanaście
dni na przełomie września i października zamierzam spędzić w Bieszczadach,
z dala od komputera.
PS
I jeszcze
konieczna drobna errata:
§ na str. 91
w wierszu 7 od góry w sformułowaniu „W grudniu 1923 roku”
proszę rok 1923 poprawić na rok 1922; chodzi o datę formalnego powstania
ZSRR,
§ na str. 108
w wierszu 2 od góry rok 1984 proszę poprawić na rok 1999 (powołanie IPN)