sobota, 20 stycznia 2018

"Złowrogi cień Marszałka". Autor: Rafał A. Ziemkiewicz

Rafał A. Ziemkiewicz „Złowrogi cień Marszałka”.
Wydawnictwo Fabryka Słów, Lublin 2017.

Wydanie pierwsze tej książki (i mam nadzieję, że nie ostatnie) ukazało się wprawdzie w roku minionym, lecz okres dobrej koniunktury dla niej dopiero się zbliża – a to za sprawą przypadającej 11 listopada 2018 r. setnej rocznicy odzyskania przez Polskę niepodległości. Tytułowy Marszałek to bowiem Józef Piłsudski, bez którego odrodzenie się Polski w 1918 r. też by zapewne nastąpiło, ale … inaczej. Na pewno też inaczej wyglądałoby utrwalanie naszej niepodległości w latach 1919-1921, inny byłby kształt granic II Rzeczypospolitej.

W związku ze zbliżającą się setną rocznicą przewiduję dla Autora sporo nieprzyjemności. Apologeci marszałka Piłsudskiego i obozu sanacji wyrażą na temat tej książki wiele słów krytycznych, niektórzy być może nawet posuną się do ataków personalnych na Autora.
Ja tego nie czynię, chociaż nie podzielam znacznej części poglądów p. Rafała Ziemkiewicza, zwłaszcza tych dotyczących teraźniejszości. Nie uprzedzam się jednak, i nigdy się nie uprzedzałem, do konkretnej osoby, bez dokładnego zapoznania się z całokształtem jej działalności, twórczości, etc. A publicystyka historyczno-polityczna p. Rafała Ziemkiewicza bardzo mi się podoba, wiele Jego spostrzeżeń, refleksji i wniosków uznaję za trafne i, co najważniejsze (oj, jak to brzmi subiektywnie i egocentrycznie !), za odpowiadające moim własnym przemyśleniom. Podobnie zresztą się wyraziłem pisząc na blogu o Jego wcześniejszej publikacji książkowej („Jakie piękne samobójstwo”). Proszę sprawdzić w katalogu czytelni.

Dobrze, teraz będzie już tylko i konkretnie o najnowszej książce p. Rafała Ziemkiewicza.
Najpierw biorę na warsztat jej tytuł. Ów wprowadza w błąd !  Cień nie jest bynajmniej złowrogi, choć wiem, o co Autorowi chodzi. A mianowicie chodzi Mu o to, że licznym hagiografom Marszałka udało się przekonać znaczną część Polaków (zarówno w przeszłości, jak i współcześnie), że odzyskanie niepodległości zawdzięczamy głównie (jeśli nie jedynie) Józefowi Piłsudskiemu, że tenże marszałek Piłsudski i jego współpracownicy (oficerowie) stali się po maju 1926 r. prawdziwymi sanatorami Ojczyzny, że musieli się oni potem borykać z całą opozycyjną zgrają nie-patriotów, zdrajców, złodziei, itd., itp. Autor wysuwa też hipotezę, że nawet obserwowany dziś polityczny podział wśród Polaków ma za genezę polaryzację polskiego społeczeństwa powstałą w międzywojniu za sprawą marszałka Józefa Piłsudskiego i jego apologetów.
I dlatego ten tytułowy cień jest wg Autora książki „złowrogi”. Ja natomiast bym powiedział, że nie złowrogi, a co najwyżej mroczny.

Tym niewłaściwym zatytułowaniem swojej publikacji p. Rafał Ziemkiewicz sam się pozbawił idealnego tytułu innej książki, którą moim zdaniem powinien w przyszłości napisać (o ile Go p. Piotr Zychowicz nie uprzedzi). Tytuł pasuje bowiem jak ulał do eseju historycznego o innym przedwojennym marszałku – o marszałku Edwardzie Śmigłym-Rydzu. Notabene też wspomnianym w omawianej książce, jednak pod niepoprawnie podanym nazwiskiem Rydz-Śmigły. Również wielu historyków z tytułami naukowymi nie bierze pod uwagę, że wprawdzie pan Edward Rydz zmienił w latach 20. ub. wieku nazwisko na Rydz-Śmigły, ale w 1936 r. (też formalnie i urzędowo) przestawił człony tego nazwiska i odtąd występował jako Śmigły-Rydz, tak też podpisując się w oficjalnych dokumentach państwowych. Ten to naprawdę pozostawił cień złowrogi. To głównie „dzięki” niemu Rzeczpospolita wybrała w 1939 r. wariant polityczny najgorszy z możliwych i dziś nie jest państwem, jakim potencjalnie mogła się stać.

Wielbicieli Marszałka uspokajam, że przedstawiony w książce marszałek Józef Piłsudski bynajmniej nie jest złowrogi. Autor rozprawia się z tylko mitami dotyczącymi Józefa Piłsudskiego i piłsudczyków, ale nie odejmuje im rzeczywistych zasług. Niekiedy nawet je podkreśla. Dla równowagi rozprawia się też z mitami i pomówieniami wyssanymi z palca przez paszkwilantów Marszałka.
Książka nie ma charakteru pracy naukowej (ani nawet popularnonaukowej), jest napisana emocjonalnie i łatwym w odbiorze stylem, pełna kolokwializmów, a jednak wskazująca na olbrzymią erudycję Autora. Tyle o formie.
A o treści? Przeczytamy w niej, co następuje.
1.      Józef Piłsudski i jego bojowcy z PPS nie mieli monopolu na działalność ukierunkowaną na odzyskanie niepodległości. Równolegle prowadzona była też endecka, legalna tzw. praca u podstaw, obliczona na patriotyczne uświadomienie niższych warstw społecznych i pozyskanie ich dla sprawy przyszłej niepodległości, a w międzyczasie dla sukcesywnych starań o rzeczywistą autonomię.
2.      Społeczeństwo polskie bynajmniej nie popierało terroru rewolucyjnego PPS. Tzw. rewolucja 1905 r. nosiła też znamiona wojny domowej. Bojowcy PPS byli ostrzeliwani nie tylko przez carskich żandarmów i kozaków. Kule posyłali im również rodacy niebędący kolaborantami z zaborcą.
3.      Józef Piłsudski w swojej działalności politycznej był ryzykantem, zbyt często i zbyt dużo stawiał na jedną kartę, co bardzo nie podobało się Romanowi Dmowskiemu. Chociaż p. Rafał Ziemkiewicz przyznaje, że Józef Piłsudski na ogół miewał szczęście. A to jest Panie Rafale b. ważne – już Napoleon dokonywał wyboru swoich kadr także i pod tym kątem.
4.      Legiony polskie walczące u boku państw centralnych faktycznie stworzyli Juliusz Leo i Władysław Sikorski. To nie Józef Piłsudski był ich twórcą.
5.      Militarny wkład Legionów w odzyskanie niepodległości w 1918 r. był zaiste mikroskopijny. Polska powstała, gdyż zażyczył sobie tego prezydent USA Thomas Woodrow Wilson, a i zwycięska Francja spoglądała na nas z sympatią (ponieważ rozpadł się jej niedawny wielki sojusznik, czyli Rosja).
6.      Bzdurą jest odmawianie Józefowi Piłsudskiemu autorstwa planów zwycięskich bitew pod Warszawą i nad Niemnem w 1920 r. Był głównodowodzącym wojsk polskich i nawet jeśli osobiście takich planów nie tworzył, to jednak je osobiście zatwierdził i wziął za nie odpowiedzialność.
7.      Józef Piłsudski uważał się za polskiego Napoleona, nie znosił krytyki własnej osoby i wymagał pełnego podporządkowania mu się. Generałowie Zagórski i Rozwadowski ów brak całkowitego podporządkowania się Piłsudskiemu, oraz krytyczno-realistyczne podejście do jego osoby, przypłacili życiem.
8.      Po śmierci Marszałka doszło w obozie sanacji do walki o schedę po nim, czyli o pełnię władzy, co umożliwiała konstytucja. Z walki tej zwycięsko wyszli polityczni durnie, którzy Polskę zaprzepaścili w 1939 r. Autor określa ich mianem przygłupich trepów.
9.      Powodem śmierci marszałka Piłsudskiego była całkiem inna choroba niż przedstawiona oficjalnie w państwowym komunikacie. Autor odsyła tu do książki p. Marka Kamińskiego, o której i ja co nieco też napisałem (proszę sprawdzić w katalogu czytelni).
10.   Po śmierci marszałka Józefa Piłsudskiego zadekretowano w Polsce olbrzymi kult jego osoby. Ci, którzy ośmielali się wyrażać krytycznie o zmarłym, byli szykanowani na wszelkie sposoby, w tym także maltretowani fizycznie.
11.   Polityka zagraniczna Polski w newralgicznym 1939 r. mogłaby być jednak inna, gdyby żył Piłsudski i pozostawał w dobrej kondycji intelektualnej.
12.   Klęska militarna w wojnie z Niemcami we wrześniu 1939 r. to nie tylko konsekwencja przewagi technicznej i liczebnej Wehrmachtu. Autor odsyła tu do książki p. Grzegorza Górskiego pt. „Wrzesień 1939. Nowe spojrzenie”. Już ją kupiłem za pośrednictwem jednej z księgarni internetowych. Aktualnie czytam. Rewelacja. Postaram się, aby następny wpis był właśnie o niej.

Reasumując, lekturę książki p. Rafała A. Ziemkiewicza gorąco Państwu polecam. Czyta się ją „łatwo, szybko i przyjemnie”, przy okazji porządkując, odświeżając i wzbogacając posiadaną wiedzę historyczną.
Aby jednak nie zostać uznanym za bezkrytycznego apologetę Szanownego Autora, pozwolę sobie na zakończenie także co nieco Mu wytknąć.
13.   Na str. 296, pisząc o autonomii kulturalnej Ukraińców w II RP, Autor stwierdza (cyt.) „Był nawet jeden wojewoda na Wołyniu, który czegoś takiego próbował. Szybko wyleciał, nie otrzymawszy od Piłsudskiego najmniejszego poparcia.”.  To nie było tak. Henryk Józewski, bo to o nim mowa, cieszył się poparciem marszałka Józefa Piłsudskiego, a wojewodą wołyńskim był dość długo, bo w latach 1930-1938. Dopiero marszałek Edward Śmigły-Rydz usunął go w 1938 r. z tego stanowiska (właśnie za politykę „prorusińską”) i mianował wojewodą łódzkim, którym Józewski pozostawał aż do wybuchu wojny. Osobom zainteresowanym tą niezwykle ciekawą i pozytywną postacią historyczną polecam książkę p. Timothy’ego Snydera pt. „Tajna wojna. Henryk Józewski i polsko-sowiecka rozgrywka o Ukrainę”. Przeczytałem ją w czasach, gdy jeszcze nie miałem zwyczaju wieńczyć lektury jej pisemnym omówieniem, więc w katalogu tej czytelni nie ma co na razie jej szukać.
14.   Na str. 324 i 325 Autor, analizując sylwetkę Eligiusza Niewiadomskiego, stwierdza, że gdyby prezydentem RP został wybrany w 1922 r. Maurycy Zamoyski, to wtedy Niewiadomski zabiłby jego. Nie ma sensu teraz gdybać, którego nowo wybranego prezydenta zabiłby Niewiadomski (fakt, że na Józefa Piłsudskiego też miał chrapkę), a którego by oszczędził. W tej kwestii po prostu nie zgadzam się z p. Rafałem Ziemkiewiczem. Hrabia Maurycy Klemens Zamoyski był kandydatem prawicy na urząd Prezydenta RP, w wyborach prezydenckich kontrkandydatem Gabriela Narutowicza, a swoją hrabiowsko-konserwatywną postacią nie uosabiał cech tak nienawistnych dla osoby zabójcy prezydenta.
15.   Na str. 377 pisząc o pewnym filmie Andrzeja Wajdy (mniejsza o tytuł), Autor stwierdza (cyt.) „Gdyby mógł to dzieło obejrzeć Miedziński czy jakiś Prystor, prawdopodobnie obsypaliby Wajdę złotem.”. Naprawdę nie mam nic przeciwko stylowi pisarstwa uprawianego przez p. Rafała Ziemkiewicza, ale określenie „jakiś Prystor” bardzo mi się nie spodobało. Aleksander Prystor to nie tylko były premier RP, lecz także (a może przede wszystkim !) polski patriota zamęczony przez NKWD w stalinowskim ZSRR w 1941 r., i choćby tylko z tego drugiego powodu nie powinno się o nim pisać lekceważąco „jakiś”.


Te trzy powyższe uwagi krytyczne proszę jednak potraktować jako szukanie przeze mnie dziury w całym. Gorąco zachęcam do lektury dziś tu omówionej książki p. Rafała Ziemkiewicza. Zapewniam, że znajomość jej treści będzie w tym roku „jak znalazł”. Wkrótce bowiem rozgorzeje (już się rozpoczyna !) okolicznościowa, „społeczno-państwowa” dyskusja związana z setną rocznicą odzyskania niepodległości. Odbierając w różnych stacjach telewizyjnych programy informacyjne temu poświęcone będzie się można zorientować, czy prowadzący audycje, oraz zaproszeni do studia goście, mówią mądrze, czy tylko mędrkują.