Jochen Boehler
„Najazd 1939. Niemcy przeciw Polsce”.
Wydawnictwo
ZNAK HORYZONT, Kraków 2015.
Lektura,
można by rzec, dokładnie okolicznościowa. Akurat dziś mija 78 lat od daty
najazdu Niemiec na Polskę. To wcale nie tak dużo. Powoli dożywająca swoich dni
moja matka jeszcze tamte czasy pamięta – trzeciego dnia wojny
polsko-niemieckiej ukończyła 14 lat. I akurat w tamte jej 14-te
urodziny, dn. 3 września 1939 r., Anglia i Francja wypowiedziały Niemcom
wojnę. Cała rodzina się wtedy przy stole urodzinowym ucieszyła, będąc święcie
przekonaną, że to już bliski koniec. Niemiec hitlerowskich oczywiście. Tak
wtedy w Polsce powszechnie sądzono.
Gdyby
nie fatalny dziś już wzrok staruszki, byłbym jej tę książkę polecił (i oczywiście
udostępnił).
Autor,
niemiecki historyk, wykładowca akademicki, stworzył bardzo ciekawą publikację
popularnonaukową poświęconą tytułowej agresji Niemiec na Polskę, wydaną w obu
krajach. Pozostawiając w tle sam przebieg walk frontowych autor
koncentruje się na zachowaniu administracji wojskowej i policyjnej,
polskiej i niemieckiej, towarzyszącej działaniom wojennym. Pisze o ofiarach
wśród ludności cywilnej obu nacji (a w zasadzie trzech nacji, gdyż
polscy Żydzi już od samego początku działań wojennych byli narażeni na częstsze
i większe zbrodnicze represje).
Jochen
Boehler obala przy tym mit „rycerskiego Wehrmachtu i złego jedynie SS”,
wskazując przykłady zbrodni dokonywanych na polskich jeńcach i ludności
cywilnej przez regularne wojsko niemieckie, zanim jeszcze na zajęte tereny
dotarły formacje policyjne podległe Himmlerowi. Oczywiście osławione
Einsatzgruppen SS też wkrótce zebrały swoje krwawe żniwo. Jednak później,
już po zakończeniu kampanii polskiej, Heinrich Himmler – krytykowany przez
nielicznych generałów Wehrmachtu – mógł stwierdzić, iż wojsko „godnie konkurowało”
z SS. Powodem tego były dyspozycje Hitlera wydane wojsku i SS jeszcze
w sierpniu 1939 r., zawierające instrukcje prowadzenia wojny
totalnej, obejmującej całą ludność Polski, a nie tylko jej siły zbrojne.
Owe
zbrodnicze instrukcje Hitlera pozostały jednak tajne. Natomiast pretekstem
stała się chęć niemieckiego odwetu za incydentalne represje polskiej policji i wojska
wobec cywilnej ludności niemieckiej (zamieszkałej w Polsce mniejszości
niemieckiej) we wrześniu 1939 r. W 1940 r. Niemcy najpierw
skrupulatnie obliczyli liczbę ofiar po stronie niemieckiej ludności cywilnej,
po czym ją utajnili, a w świat puścili fałszywą informację
zawierającą liczbę ponad dziesięciokrotnie zawyżoną (ponad 58000 ofiar zamiast przez
siebie samych wyliczonych 5437).
W książce
znajdziemy liczne opisy działań wojennych we wrześniu 1939 r. skierowanych
przeciwko polskiej i żydowskiej ludności cywilnej, motywowanych walką z dywersją
i partyzantami. W większości przypadków taka motywacja była jednak
bezzasadna i służyła za alibi zbrodniarzom z Wehrmachtu i SS.
Samemu
przebiegowi wojny we wrześniu i październiku 1939 r. poświęcony jest
tylko jeden rozdział omawianej książki – rozdział 3 pt. „Napaść”,
oczywiście najdłuższy. Natomiast w pierwszych dwóch Jochen Boehler
przedstawia „Tło historyczne” i „Przygotowania do wojny” (tak właśnie
brzmią tytuły tych rozdziałów), a w czwartym (ostatnim) pt. „Spojrzenie
wybiegające w przyszłość” dowodzi, iż zachowanie się Niemców podczas wojny
było prostą konsekwencją przyjęcia przez nich długofalowej polityki
eksterminacyjnej, co potwierdziły późniejsze lata okupacji.
Opracowanie
zawiera więc opis nie tylko przebiegu wojny, ale też ciekawie przedstawia
genezę jej wybuchu. Wg Boehlera Hitler już w kwietniu 1939 r.
podjął decyzję o ataku na Polskę i wszelkie późniejsze negocjacje
dyplomatyczne były z góry skazane na niepowodzenie. Ale autor –
z bezstronnością rzetelnego naukowca – przywołuje również treść (cyt.,
str. 75 książki) „notatki sporządzonej 14 października 1939 r.
przez sekretarza stanu w niemieckim ministerstwie spraw zagranicznych
Ernsta von Weizsaeckera, ojca byłego prezydenta Niemieckiej Republiki
Federalnej, Richarda von Weizsaeckera. Została w niej zawarta opinia,
iż bez paktu [paktu Ribbentrop - Mołotow z dn. 23 sierpnia
1939 r.] wojny by nie rozpętano.”.
Oba
ww. stwierdzenia nie pozostają bynajmniej w sprzeczności. Hitler
równolegle z przygotowaniami militarnymi podjął też dyplomatyczne,
a Stalin wysyłał mu (różnymi nieformalnymi kanałami komunikacji, służb
specjalnych nie wyłączając) pozytywne sygnały o swojej gotowości do
współdziałania w zniszczeniu państwa polskiego.
Reasumując,
literatura „na teraz” – z okazji kolejnej rocznicy, jak znalazł. Warta
przeczytania także przez znawców przebiegu kampanii wrześniowej, miłośników
tego okresu historii. Naczytaliśmy się już bowiem przeróżnych polskich
opracowań na ten temat, od Jerzego Putramenta poczynając, a na Leszku
Moczulskim bynajmniej nie kończąc.
Ale
to polscy autorzy. Nie ciekawi Państwa,
jak tę problematykę przedstawia historyk niemiecki ? Pytanie zapewne retoryczne.
***
A teraz
nastąpi, proszę Państwa, kilkutygodniowa przerwa – następnego wpisu na blogu
proszę spodziewać się dopiero w ostatnim tygodniu września. W dniach
3-23 września będę bowiem przebywał w Bieszczadach i z dala od
komputera. Oczywiście jakąś historyczną lekturę (na dni wypoczynkowe, przecież niecodziennie łazi się po połoninach i bieszczadzkich
wertepach) też ze sobą tam zabieram.
Z dotychczasowej
obserwacji statystyki liczby odsłon (już dość dużej) wnioskuję, że mam
Czytelników (także poza Polską) - i tych stałych, i tych tylko incydentalnych.
Szczególnie zatem tym pierwszym dziękuję za okazywane zainteresowanie. A przy
okazji (celem wypełnienia czymś owej przerwy, która teraz nastąpi) poniżej
podaję im link do ciekawego i długiego (ponad 20 stron) wątku
historycznego na forum dyskusyjnym, gdzie pisywałem pod pseudonimem „Stały
Bywalec”.
Znajdziecie
tam Państwo, jak mniemam, także sporo interesujących Was tekstów.