piątek, 20 września 2019

„Mity polskiego września 1939”. Autorzy: Sławomir Koper, Tymoteusz Pawłowski


Sławomir Koper, Tymoteusz Pawłowski „Mity polskiego września 1939”
Wydawnictwo Czarna Owca, Warszawa 2019

Autorzy potwierdzili, że w polskim przekazie historycznym funkcjonuje sporo mitów o Wrześniu 1939, niekiedy nawet w gronie profesjonalistów - akademików. Postanowili się więc z tym nie tyle rozprawić, co przedstawić własne punkty widzenia. I uczynili to w 35-ciu rozdziałach (wliczając epilog) będących krótkimi, odrębnymi esejami historycznymi. Czy mają rację? W większości poruszanych tematów zapewne tak, ale tylko w większości. Z niektórymi ich tezami nie zgodziłby się np. p. Piotr Zychowicz. Ja zresztą też.

Książka jest „okolicznościowa” ze względu na 80-tą rocznicę wybuchu II wojny światowej i choćby z tego względu przeczytać ją trzeba. Lektura wszystkich rozdziałów przybliży nam przebieg całej kampanii polskiej 1939 r. Książkę napisano przystępnie, raczej z myślą o czytelnikach tylko okazjonalnie interesujących się historią. Choć jestem przekonany, że sięgną po nią także i znawcy tematu – chcąc poznać autorskie poglądy panów Sławomira i Tymoteusza, jak też mając nadzieję na „odplamienie” (z tzw. białej plamy) jakiegoś historycznego wydarzenia.

Nie zamierzam przytaczać wszystkich tematów poruszonych przez autorów. Tylko bardzo wyrywkowo napiszę o ich „rewizyjnej” narracji (resztę oraz szczegóły poznacie Państwo podczas lektury).
A zatem.
·        Ewentualność antyradzieckiego sojuszu polsko-niemieckiego nie była przed wojną przez polskich przywódców w ogóle poważnie rozważana. Sojusz z Niemcami skończyłby się (zdaniem autorów) bardzo tragicznie dla Polski – na Warszawę i Kraków spadłyby bomby atomowe. To moim zdaniem (i zapewne nie tylko moim) pogląd bardzo, bardzo dyskusyjny. Taka opcja byłaby absolutnie nierealna, gdyby Francja i Wielka Brytania nie przystąpiły do wojny i stojąc z bronią u nogi za linią Maginota obserwowały, jak armie niemiecka, polska i rumuńska (wsparte kontyngentami włoskim i węgierskim) rozprawiają się z ZSRR od zachodu, a armia japońska czyni to od wschodu. Nie powstałaby wówczas Wielka Koalicja, Japonia nie napadłaby na USA, nie byłoby konwojów przez Atlantyk wspomagających ZSRR, itp. itd. Zaś początkowe, zapewne wielkie oburzenie zachodniej opinii publicznej rychło by dokonało zwrotu o 180 stopni i skierowało się przeciwko ZSRR – po tym, jak na zdobytym radzieckim terenie zaczęto by rozkopywać groby setek tysięcy stalinowskich ofiar z lat 1937 i 1938, oswobadzać kolejne łagry i  przesłuchiwać licznych świadków niedawnej historii. Zaproszeni reporterzy neutralnych (zachodnich) państw kręciliby wówczas o tym liczne filmy dokumentalne, oglądane następnie (ze zgrozą) w kinach francuskich, angielskich i amerykańskich.
·        Polscy przywódcy zapewne dowiedzieli się o istnieniu i treści tajnego protokołu do paktu Ribbentrop – Mołotow, ale mogli tę informację uznać za blef niemiecki (czyli za zamierzoną dezinformację). Na weryfikację nie starczyło już czasu.
·        Armia polska wcale nie była aż taka słaba, a niemiecka aż taka silna, jak uczono nas na lekcjach historii.
·        Ci polscy generałowie, których historiografia uznała za wrześniowych nieudaczników, być może wcale takimi nie byli. Stanęli bowiem wobec trudności nie do przezwyciężenia, oraz w okolicznościach im niesprzyjających. Z kolei niektórzy generałowie uznani za bohaterów bynajmniej takimi się nie okazali. Jednych i drugich autorzy imiennie wymienili, interesująco uzasadniając te opinie.
·        Polskie oddziały kawalerii, i owszem, miewały styczność bojową z pancernymi jednostkami Wehrmachtu, ale z zastosowaniem posiadanych armat polowych. Szarże polskiej kawalerii na niemieckie czołgi to czczy wymysł propagandowy.
·        Na froncie niemiecko-francuskim coś tam się jednak działo we wrześniu 1939 r. Autorzy ciekawie to opisują. Wielka ofensywa francuska ruszyłaby (zdaniem autorów) dnia 21 września. Nie stało się tak z uwagi na diametralnie zmienioną od dnia 17 września sytuację geopolityczną i geostrategiczną. Oczywiście potwierdzam newralgiczne znaczenie napaści ZSRR na Polskę, ale co do ewentualnej, wielkiej wrześniowej ofensywy francuskiej to jednak pozostaję sceptykiem.
·        W opuszczeniu walczącego kraju przez naczelnego wodza marszałka Śmigłego-Rydza nie można dopatrywać się tchórzostwa i słabości jego charakteru. Miał zamiar kontynuować walkę, nie przewidział rozbrojenia i internowania polskich oddziałów w Rumunii. Autorzy podają kilka przykładów z historii Polski i Europy, gdy opuszczenie obszaru państwa przez wojsko i przywódców miało racjonalne uzasadnienie.

Reasumując, otrzymaliśmy kolejną książkę o pamiętnym Wrześniu 1939. Osoby zainteresowane tą tematyką mogą także poszukać innych pozycji wydawniczych – choćby w katalogu przedmiotowym 1 naszej czytelni książek historycznych. Polecam tu zwłaszcza opracowania Marco Patricelli’ego („Umierać za Gdańsk!”), Roberta Michulca („Ku wrześniowi 1939”) i Lecha Wyszczelskiego („Tajna gra mocarstw. Wiosna – lato 1939” oraz „Marszałek Polski Edward Śmigły-Rydz”). Szersze ich omówienie znajdą Państwo klikając w ww. katalogu odpowiednie linki.
Także i następny mój wpis będzie poświęcony kampanii polskiej 1939 r., a konkretnie - książce pt. „Polska 1939. Pierwsi przeciw Hitlerowi”, której autorem jest znany brytyjski historyk Roger Moorhouse. Ale artykulik o niej zamieszczę tu dopiero ok. 10 października, jako że nadchodzące kilkanaście dni na przełomie września i października zamierzam spędzić w Bieszczadach, z dala od komputera.

PS
I jeszcze konieczna drobna errata:
§  na str. 91 w wierszu 7 od góry w sformułowaniu „W grudniu 1923 roku” proszę rok 1923 poprawić na rok 1922; chodzi o datę formalnego powstania ZSRR,
§  na str. 108 w wierszu 2 od góry rok 1984 proszę poprawić na rok 1999 (powołanie IPN)